Były wiceprezydent USA Joe Biden dołącza do grona polityków Partii Demokratycznej, którzy problem zmian klimatycznych chcą uczynić tematem przewodnim swoich kampanii
Joe Biden zadeklarował, że jeśli zostanie wybrany na prezydenta USA, będzie dążył do wprowadzenia programu Green New Deal (Zielony Nowy Ład) celem redukcji emisji dwutlenku węgla. Jego koszt wyniesie ok. 5 bln dolarów (amerykańskie PKB wynosi obecnie ok. 20 bln dolarów).
Zerowy bilans emisji CO² w USA?
Celem programu jest uczynienie ze Stanów Zjednoczonych kraju o zerowym bilansie emisji dwutlenku węgla do 2050 r. Biden chce, by środki na jego rzecz pochodziły zarówno z budżetu, jak i kapitału prywatnego. Część funduszy na ten cel miałaby pochodzić m.in. z wycofania subsydiów dla przedsiębiorstw wykorzystujących paliwa kopalne.
Joe Biden jest jednym z ponad 20 polityków Partii Demokratycznej, którzy zapowiadają ubieganie się o nominację swojego ugrupowania w wyborach prezydenckich w 2020 r. Większość z nich deklaruje w wystąpieniach, że to właśnie polityka klimatyczna będzie jednym z kluczowych elementów ich oferty programowej.
Zielony Nowy Ład będzie bardzo kosztowny
Przedsięwzięcie jest bardzo kosztowne. O tym, jak wielkie są w tym względzie ambicje polityka, może świadczyć to, że nazwa programu nawiązuje do New Deal, ogłoszonego w latach 30. XX w. przez prezydenta Franklina D. Roosevelta programu będącego odpowiedzią na katastrofalny kryzys ekonomiczny.
Były wiceprezydent, oprócz odejścia od zasilania Ameryki energią z paliw kopalnych, zapowiada także wprowadzenie programów niwelujących społeczne skutki przestawienia przemysłu na nowe tory, związanych chociażby z likwidacją miejsc pracy.
Podobne deklaracje demokratów są wyzwaniem rzuconym linii politycznej prezydenta Donalda Trumpa, który nie tylko podaje w wątpliwość wiarygodność badań dotyczących zmian klimatu, ale i dostosowuje do tego działania rządu. Najbardziej jaskrawym przykładem jest wycofanie się z porozumień paryskich, dotyczących redukcji emisji dwutlenku węgla.
Kolejna odsłona walki z efektem cieplarnianym
Stany Zjednoczone zajmują drugie miejsce na świecie, jeśli chodzi o emisję CO², ustępując pod tym względem jedynie Chinom. Niemniej, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, Chiny są mniej więcej na poziomie średniej Unii Europejskiej i pod tym względem USA biją Pekin na głowę. Prawie dwie trzecie amerykańskiego prądu pochodzi z elektrowni wykorzystujących paliwa kopalne, co pokazuje, jak ogromny segment gospodarki stanowi ich przetwarzanie.
Komentatorzy niedawno podkreślali wagę polityki klimatycznej w wyborach parlamentarnych w Australii, która jest jednym z państw najbardziej narażonych na zmiany klimatu – m.in. ze względu na podnoszący się poziom wody na wybrzeżu, wyniszczające uprawy susze i wymierającą Wielką Rafę Koralową. Obywateli Stanów Zjednoczonych z kolei szczególnie dotykają huragany, które z każdym rokiem stają się coraz bardziej niszczycielskie, za co naukowcy obwiniają właśnie efekt cieplarniany.
Joe Biden jest kolejnym byłym wiceprezydentem, który walkę z efektem cieplarnianym czyni ważnym elementem swojej politycznej aktywności. Al Gore, współpracujący na tym stanowisku z prezydentem Billem Clintonem, otrzymał nawet Pokojową Nagrodę Nobla (w 2007 r.) za aktywność na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu.
Źródła: AP, BuzzFeed