Od poniedziałku włoskie żłobki i przedszkola zostały zamknięte dla niezaszczepionych dzieci. Za wysłanie takiego ucznia do szkoły rodzice zapłacą 500 euro kary
Przez Włochy przechodzi właśnie fala odry. Liczba zachorowań wzrastała lawinowo. Wirus wrócił do kraju w 2016 r., wraz z nasileniem się trendu unikania szczepienia dzieci. Dwa lata temu rząd Paolo Gentiloniego przyjął ustawę, która miała zapobiec tej niebezpiecznej tendencji.
Polityczny romans prawicy i antyszczepionkowców
Nowe regulacje wywołały spore kontrowersje, przewidywały bowiem, że żłobki i przedszkola będą zamknięte dla niezaszczepionych dzieci. Z kolei w szkołach podstawowych tacy uczniowie mogli wziąć udział w zajęciach, ale rodzice musieliby liczyć się z opłaceniem mandatu za niezaszczepienie dziecka w wysokości do 500 euro.
Kiedy władzę w kraju przejęła skrajna prawica, zaczął się polityczny romans ekipy rządzącej z przedstawicielami ruchu antyszczepionkowców. Celowo opóźniano wprowadzenie ustawy w życie. Okazało się, że przepisy można łatwo ominąć.
Mimo ostrzeżeń ze strony ekspertów, apeli lekarzy i masowych protestów zwolenników nauki, politycy Ruchu Pięciu Gwiazd oraz Ligi Północnej zdecydowali się uchylić kary za nieszczepienie dzieci. Rodzice mieli wystawiać jedynie pisemne potwierdzenie, że najmłodsi przyjmowani do placówek edukacyjnych zostali zaszczepieni. Problem w tym, że rodzic antyszczepionkowiec mógł po prostu skłamać w oświadczeniu.
Patowa sytuacja szybko przyniosła konsekwencje. Według danych przytoczonych przez PAP w 2017 r. stwierdzono 5 tys. zarażeń odrą we Włoszech. Dokładnie tyle wynosiła liczba zarażeń w całej Europie w 2016 r. Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że wystarczyły dwa lata, by liczba chorych na Starym Kontynencie wzrosła do 41 tys.
500 euro kary za złamanie przepisów
Lawinowy wzrost zachorowań na odrę przestraszył także populistów, którzy ostatecznie podjęli decyzję o przywróceniu ograniczeń ustawy z 2017 r. Od teraz rodzice, którzy zapisują maluchy do włoskich żłobków i przedszkoli, będą musieli przedstawiać dokumentację medyczną potwierdzającą wykonanie 10 obowiązkowych szczepionek. W innym wypadku, dzieci nie zostaną przyjęte.
W szkołach podstawowych przywrócono sankcje dla rodziców nieszczepiących dzieci, jednak wciąż uczniowie mogą brać udział w zajęciach. Na łamach włoskiej prasy trwa dyskusja na temat niebezpieczeństw płynących z takiej sytuacji. Wirus przyniesiony do szkół przez dzieci antyszczepionkowców może spowodować bowiem śmierć najmłodszych cierpiących na osłabioną odporność (tzw. immunodepresja).
Groźba dodatkowych kosztów, które musieliby ponieść rodzice niezaszczepionych dzieci, podziałała natychmiast. Jak podaje PAP, wskaźnik szczepień wynosi obecnie ok. 95 proc. Antyszczepionkowcy zapowiadają jednak protesty oraz walkę o dekret, który pozwoliłby dzieciom niezaszczepionym na kontynuację nauki w placówkach edukacyjnych.
Źródło: Corriere della Sera/PAP/WHO/Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego