Władze na całym świecie przerażone potęgą mediów społecznościowych coraz częściej pozbawiają obywateli możliwości jednoczenia się i tworzenia grup antyrządowych
Wietnam, krok po kroku, staje się lustrzanym odbiciem wielkiego sąsiada – Chin. Pekin już dawno odłączył obywateli od światowej sieci, zyskując możliwość manipulacji przy wybieraniu treści, jakie zobaczą jego użytkownicy. „Fikcyjny internet” jest wygodny dla władzy – nie tylko tłumi krytykę, lecz także pozwala na skuteczną inwigilację. Ruchy obywatelskie i ugrupowania opozycyjne, które zaczynały działalność w sieci, są teraz zduszane w zarodku.
„Problem wolności słowa”
W ślad za Wielkim Bratem z Państwa Środka idzie także prezydent Władimir Putin, który zapowiada odłączenie Rosji od światowej sieci w najbliższym czasie. Ale zbudowanie tzw. zapory ogniowej, która umożliwia „odłączenie”, to nie tylko skomplikowany proces, ale przede wszystkim olbrzymia inwestycja. W związku z tym Wietnam postanowił rozwiązać „problem wolności słowa” w nieco inny sposób.
Władze w Hanoi konsekwentnie produkują prawo utrudniające działanie portali społecznościowych. System zakazów i nakazów wymusza na Facebooku blokowanie treści, w których obywatele pozwalają sobie na krytykę rządu. W rezultacie, jak wynika z zestawienia za 2018 r. przedstawionego przez portal, w ubiegłym roku liczba blokowanych treści w Wietnamie wzrosła aż o 500 proc.
Wietnamski rząd twierdzi, że w związku z ograniczeniami prawnymi, Facebook musiał reagować 200 razy, ale sam portal wspomina, że tylko w dwóch kwartałach (od lipca do grudnia 2018 r.) portal zmuszono do nałożenia 1,5 tys. blokad.
„Zdarza się, że musimy zablokować dostęp do treści, gdy naruszają one standardy prawne obowiązujące w danym kraju, nawet wtedy, gdy nie łamią one naszych standardów naszej społeczności” – przyznała przedstawicielka Facebooka w rozmowie z Agencją Reutera. Wyjaśniła też, że każdy użytkownik, który zamieścił niedozwolone treści, za każdym razem był informowany o powodach odmowy publikacji.
Bat na krytyków władzy
Na komentarz nieprzychylny obecnej władzy pozwalają sobie jedynie najodważniejsi obywatele. Niedawno organizacja Amnesty International powiadomiła, że niemal 10 proc. spośród 128 więźniów aresztowanych w Wietnamie w związku z „wywrotowymi poglądami” więzi się za zamieszczanie antypaństwowych komentarzy na platformach społecznościowych.
W styczniu 2019 r. zaczęło obowiązywać nowe, jeszcze bardziej restrykcyjne prawo dotyczące cyberbezpieczeństwa. Wprowadziło ono m.in. wymóg przechowywania danych wietnamskich użytkowników na serwerach zlokalizowanych na terytorium kraju. Oprócz tego, Facebook został zmuszony do założenia lokalnej siedziby w Wietnamie – zobowiązana jest do tego każda firma prowadząca tam działalność cyfrową.
Wietnamscy użytkownicy Facebooka to ok. 52 mln osób. Portal to nie tylko miejsce dzielenia się informacjami na temat życia prywatnego, lecz także główna platforma handlowa w tamtym rejonie.
O olbrzymim wpływie Facebooka na życie codzienne Wietnamczyków może świadczyć to, że ostatnio przedstawiciele koncernu weszli w skład rządowej grupy roboczej, która zajmuje się rozwiązaniem „bieżących problemów” związanych z działaniami Facebooka. Według doniesień Reutera prace zespołu skupiają się na trzech obszarach: treściach naruszających prawo, rozwoju ekonomicznym oraz podatkach.
Koncern robi wszystko, by nie stracić tak cennego rynku, jak Wietnam. Krytycy wytykają mu, że w 2017 r. usunął 160 „toksycznych” kont należących do przeciwników Komunistycznej Partii Wietnamu, by „ugłaskać” władze państwowe.
Źródła: Reuter, Associated Press, Guardian