Jak twierdzą naukowcy, przeciętny Amerykanin spożywa co najmniej 50 tys. cząsteczek mikroplastiku rocznie. Mikroskopijne kawałeczki tworzyw sztucznych znajdują się nie tylko w pożywieniu, ale także we wdychanym przez ludzi powietrzu
Winna temu zjawisku jest przede wszystkim butelkowana woda. To w niej naukowcy wykryli najwięcej drobin pochodzących z wolno rozkładających się pojemników z tworzywa sztucznego. Duże ilości mikroplastiku znajdują się także w rybach i owocach morza, jak również w wodzie z kranu oraz piwie.
„Plastikowe” powietrze zachodnich miast
Naukowcy przeanalizowali dane dotyczące jakości powietrza z północnoamerykańskich miast. Okazało się, że oprócz tlenków azotu czy cząsteczek pyłowych w skład smogu wchodzi również mikroplastik. Jego cząsteczki przyjmowane przez ludzi wraz z wdychanym powietrzem w większości trafiają z połykaną śliną do układu trawiennego. Ich rozmiar jest zbyt duży, by mogły przedostać się do płuc.
Badania objęły 15 proc. pozycji z codziennego jadłospisu mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Jak zaznaczają naukowcy z Uniwersytetu Wiktorii w Kanadzie, rzeczywista liczba cząsteczek mikroplastiku przyjmowanych co roku przez Amerykanów może być znacznie wyższa. Przekonują również, że problem dotyczy także innych rozwiniętych krajów Zachodu.
Czy mikroplastik zagraża zdrowiu?
Wpływ mikroplastiku na zdrowie nie został do tej pory dokładnie zbadany. Wiadomo jednak, że zawiera on toksyczne substancje. Zwracał na to uwagę jeden z ostatnich raportów środowiskowych opracowany przez ekspertów podległych Komisji Europejskiej. „Dowody na temat obecności mikroplastiku w naszym otoczeniu dają podstawy do niepokoju i podjęcia szczególnych środków ostrożności” – napisano w europejskim opracowaniu.
„Nasze badania nie są kompletne. Nadal zawierają duże luki, które będziemy musieli uzupełnić. Bardzo prawdopodobne jest, że liczba cząsteczek mikroplastiku przyjmowanych przez ludzkie organizmy w ciągu roku może iść w setki tysięcy” – powiedział Kieran Cox, jeden z autorów raportu, w rozmowie z dziennikiem „Guardian”. Według niego w przyszłości testom poddać należy również chleb, produkty z przetworzonych warzyw, mięso oraz nabiał.
Mikrocząsteczki nie tylko w jedzeniu
Obawami napawają także dane z badań prowadzonych pod auspicjami Austriackiej Agencji Ochrony Środowiska. W ich trakcie zbadano skład stolca pobranego od mieszkańców Austrii, Finlandii, Holandii, Japonii, Polski, Rosji, Wielkiej Brytanii i Włoch.
Naukowcy wykazali, że w 10 g odchodów znajduje się średnio ok. 20 kawałków mikroplastiku. „Szczególnie niepokoi nas możliwy wpływ substancji na pacjentów z chorobami przewodu pokarmowego” – zauważył autor badania Philipp Schwabl w rozmowie z Deutsche Welle.
Drobiny są również celowo dodawane do niektórych produktów. Europejska Agencja Chemikaliów informuje, że są one obecne „jako złuszczające granulki w peelingach do twarzy lub ciała”. Cząsteczki bywają używane do produkcji detergentów, pasty do zębów, środków czyszczących, farb, a także stosowane w przemyśle naftowym i gazowym. Unijne organy zastanawiają się nad wprowadzeniem zakazu używania mikroplastiku przez europejskie firmy.
Źródła: Deutsche Welle, The Guardian, Europejska Agencja Chemikaliów, South China Morning Post