Premier Grecji Alexis Tsipras odchodzi po tym, jak udało mu się doprowadzić do historycznego porozumienia z Macedonią. Jednak nie poradził sobie ze spełnianiem wyborczych obietnic
Dlaczego Grecy nie zagłosowali w niedzielę na partię Tsiprasa? Przez ostatni rok grecki premier królował przecież na czołówkach światowych portali informacyjnych. Głównie z powodu historycznego porozumienia z Macedonią. Zdołał wyrobić sobie za granicą wizerunek „odpowiedzialnego męża stanu, który na niepewnym terenie Bałkanów zapewnia stabilność” – jak skomentował publicysta Nikolaos Koutsimpogiorgos.
Ale w kraju jego Syriza – Koalicja Radykalnej Lewicy (kilkunastu ugrupowań i niezależnych działaczy, od socjaldemokratów i centrystów po marksistów-leninistów), zamiast realizacji polityki, która mogłaby oznaczać konflikt z Unią Europejską, zaczęła dostosowywać się do płynących z Brukseli ograniczeń. Mimo że gospodarka powoli rusza, wyborcy Tsiprasa czują się oszukani.
Charyzmatyczny premier bez krawata
Kilka zdjęć Alexisa Tsiprasa z ostatnich lat szczególnie zapada w pamięć. Na pierwszym, wykonanym w czerwcu 2018 r., podnosi w geście zwycięstwa rękę – razem z szefem rządu Macedonii. Stoją nad brzegiem granicznego jeziora Prespa. Ministrowie spraw zagranicznych obu państw właśnie podpisali historyczne porozumienie. Po prawie 30 latach konfliktu Macedonia zgodziła się zmienić nazwę kraju na Republika Macedonii Północnej, a Grecja obiecała w zamian nie blokować drogi do członkostwa sąsiada w strukturach NATO i Unii Europejskiej. Tsipras nawet w tak istotnym momencie nie założył krawata – to jego znak rozpoznawczy.
Spór o nazwę trwał od 1991 r., gdy macedońska republika ogłosiła niepodległość w czasie rozpadu Jugosławii. Władze w Atenach ciągle argumentowały, że Macedonia może zgłaszać roszczenia terytorialne wobec greckiej prowincji o takiej samej nazwie. Pod naciskiem Greków państwo przyjęto do ONZ jako Byłą Jugosłowiańską Republikę Macedonii (ang. FYROM). Ciągnący się konflikt dotyczył nie tylko nazwy, ale także bohaterów, symboli i mitów – starożytnych i Aleksandra Wielkiego, do których prawa rościły sobie oba kraje.
***
Styczeń, 2019 r. Rządząca koalicja się rozpadła – w dużym stopniu na gruncie różnic co do porozumienia z Macedonią. Tsipras przez ostatnie tygodnie kolekcjonował pojedyncze głosy parlamentarzystów – w końcu udało mu się zdobyć wotum zaufania dla swojego rządu. Zaraz potem grecki parlament, zaledwie kilkoma głosami, przegłosował historyczne porozumienie. Udało się. Na kolejnym zdjęciu uchwycono Tsiprasa w parlamentarnej ławce, uśmiechniętego, ciągle bez krawata.
Ale przed budynkiem, w którym obradują posłowie, płoną race. Protestują tysiące ludzi.
Populista czy wybawiciel?
W styczniu 2015 r. partia Alexisa Tsiprasa zwyciężyła w wyborach parlamentarnych, otrzymując ponad 36,3 proc. głosów i 149 mandatów w 300-osobowym parlamencie. Zdaniem krytyków wykończona wtedy kryzysem, bezrobociem i bezradnością polityków Grecja łatwo uwierzyła w lewicowe, populistyczne postulaty – szczególnie ten o niedokonywaniu cięć wydatków socjalnych – i wojownicze nastawienie do nakładającej ograniczenia Brukseli. Jednak okazało się, że Tsipras szybko zaczął Brukseli słuchać.
***
Na trzecim ważnym zdjęciu, wykonanym już w kwietniu tego roku, ustępujący szef greckiego rządu uśmiecha się do selfie, które pstryka macedoński premier Zoran Zaew. Tsipras złożył w Skopje wizytę nazwaną „historyczną”. Grecki przywódca po raz pierwszy od niemal 30 lat pojechał do Macedonii Północnej.
„Dzisiaj zapisaliśmy nową stronę w historii Bałkanów. Nienawiść podsycana nacjonalizmami i wynikające z tego konflikty ustąpiły miejsca przyjaźni, pokojowi i współpracy” – skomentował po styczniowym głosowaniu Tsipras.
„Mieli wyobraźnię, podjęli ryzyko, byli gotowi poświęcić swoje własne interesy dla większego dobra. Zoran, Aleksis – dobra robota! Mission impossible zakończona” – napisał z kolei na swoim Twitterze po styczniowym głosowaniu Donald Tusk, szef Rady Europejskiej.
Tsipras odchodzi
W poniedziałek rano przeliczono większość głosów oddanych w niedzielnych przedterminowych wyborach parlamentarnych. Ustępujący premier zwołał je po rażącej porażce swojej partii w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.
W niedzielę będąca do tej pory w opozycji Nowa Demokracja zdobyła 39,85 proc. poparcia, podczas gdy na rządzących zagłosowało 31,53 proc. obecnych przy urnach.
Miejsce Tsiprasa zajmie więc Kyriakos Mitsotakis – centroprawicowy liberał, któremu w ostatnich latach udało się zmienić image własnej partii. Nowa Demokracja, obwiniana jeszcze nie tak dawno za kryzys finansowy, wchodzi do greckiego parlamentu zwycięska i odmieniona – przynajmniej z zewnątrz.
Mitsotakis to wykształcony na Harvardzie syn byłego premiera, któremu udało się zerwać z rasistowskim, populistycznymi i antysemickimi akcentami we własnej partii, pokazując bardziej liberalne podejście do imigracji czy praw LGBT+. „Niedocenianie Kyriakosa Mitsotakisa było czymś w rodzaju sportu narodowego w Grecji” – skomentował dziennik „New York Times” po wygranej jego partii.
Wydaje się, że Mitsotakis ma większe szanse na spełnienie obietnic wyborczych niż Tsipras – ale też lepsze warunki. „Niedzielne greckie wybory pod pewnymi względami oznaczają koniec ery polityki kryzysowej. Pod rządami Syrizy Grecja ukończyła swój program ratunkowy, choć gospodarka nadal cierpi” – podsumował magazyn „The Atlantic”.
Źródła: The Atlantic, Guardian, New York Times, euroactiv.com