Polska, Czechy, Węgry i Estonia zablokowały wnioski końcowe szczytu Unii Europejskiej, które miały zagwarantować Wspólnocie osiągnięcie „neutralności klimatycznej” do 2050 r. Stanowisko polskiego rządu odbiło się szerokim echem w zagranicznych mediach
Po majowych wyborach do europarlamentu i „zielonej rewolucji” przedstawiciele państw Europy Zachodniej otrzymali mocny mandat na bardziej zdecydowane działania w celu ochrony środowiska. Jedną z prób ratowania klimatu jest redukcja emisji CO2.
Co z ekologizacją gospodarki?
Unia Europejska wdraża już plan naprawczy dla planety – do 2030 r. dwutlenek węgla produkowany w państwach członkowskich ma zostać znacznie zmniejszony. Jednak „neutralność klimatyczna” do 2050 r. kosztowałaby państwa członkowskie olbrzymi wysiłek, jakim byłoby doprowadzenie do ekologizacji całej gospodarki.
„Neutralność klimatyczna” oznacza taką działalność człowieka na Ziemi, która nie powoduje żadnej emisji szkodliwych gazów cieplarnianych „netto” – co w uproszczeniu oznacza, że cały dwutlenek węgla jest pochłaniany (np. przez drzewa, które obecnie nie dają rady pochłonąć tak dużych dawek CO2) i nie szkodzi ziemskiej atmosferze. Taki stan środowiska osiąga się poprzez różnorodne mechanizmy kompensujące emisję gazów cieplarnianych, takie jak limity emisji.
Limity to wyrzeczenia, na które nie są gotowe państwa Europy Środkowo-Wschodniej. Polska wraz z Węgrami, Czechami i Estonią zablokowała możliwość wpisania „neutralności klimatycznej dla UE do 2050 r.” do wniosków końcowych ze szczytu (które określają, jakie działania Unia podejmie po ustaleniach między reprezentantami wszystkich krajów Wspólnoty).
„Nie przyjęliśmy dodatkowych celów klimatycznych”
Media prawicowe mówią o „sukcesie premiera na szczycie w Brukseli”. Sam Mateusz Morawiecki podczas krótkiej konferencji prasowej w stolicy Belgii nie krył zadowolenia z takiego obrotu sprawy.
„Nie mogliśmy się na to zgodzić. Musimy mieć całą, bardzo dokładną analizę, jak również konkrety na stole: co, jakie mechanizmy kompensacyjne, jakie dodatkowe środki mogą być przeznaczone dla Polski, dla polskich obywateli, polskich przedsiębiorców” – powiedział premier.
„Wraz z Grupą Wyszehradzką, a także z Estonią nie przyjęliśmy dzisiaj dodatkowych, jeszcze bardziej ambitnych celów klimatycznych” – dodał, ostrzegając, że Polacy „ponosiliby ryzyko dodatkowego opodatkowania” i „dodatkowych kosztów”.
Poza częścią polskich mediów postawa Warszawy nie spotkała się z uznaniem na świecie. W stronę Polski spływają słowa ostrej krytyki zagranicznej prasy. Dziennik „New York Times” pisze, że „Polska żąda pieniędzy za swoją zgodę na przyjęcie neutralności klimatycznej dla Unii Europejskiej”.
Twitterowy komentarz prezydenta Andrzeja Dudy z kwietnia 2019 r., podważający zjawisko globalnego ocieplenia, dobrze oddaje stosunek PiS do polityki klimatycznej. Również z wypowiedzi premiera podczas szczytu wynika, że na „neutralność klimatyczną” mogą pozwolić sobie jedynie kraje rozwinięte.
Spore koszty transformacji energetycznej
W Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej energetyka w dużym stopniu opiera się na paliwach kopalnych, co rzeczywiście wiąże się ze znacznie większymi kosztami transformacji gospodarki energetycznej niż w przypadku Europy Zachodniej.
Jak informuje agencja Reutera, ostatecznie w konkluzjach szczytu znalazł się jedynie zapis wzywający Europejski Bank Inwestycyjny do wspierania działań na rzecz ochrony klimatu i stwierdzenie, że takie działania muszą się odbywać w ramach zdrowej konkurencji i brać pod uwagę znaczne różnice w ramach europejskiego miksu energetycznego.
Ostatecznie do wniosków z unijnego szczytu wpisano, że „w przypadku zdecydowanej większości krajów członkowskich neutralność klimatyczna powinna być osiągnięta do 2050 r.”.
Źródła: TVN24, New York Times, BBC, Reuters