Jeśli nasz partner popada w złe nawyki, to my sami jesteśmy bardziej skłonni do ich powielenia. W tej zależności kryje się jednak także recepta na przedłużenie życia
Holenderska uczona Olga Stavrova z Uniwersytetu w Tilburgu przeanalizowała dane dotyczące tysięcy par w wieku powyżej 50 lat, żyjących w Stanach Zjednoczonych. Skupiła się na takich aspektach jak poziom dochodów i satysfakcja z życia deklarowana przez partnera/małżonka. Jak się okazało, osoby będące w szczęśliwym związku partnerskim żyją dłużej.
„Dane wskazują, że satysfakcja z życia deklarowana przez towarzyszy życiowych jest czynnikiem zmniejszającym śmiertelność, niezależnie od zmiennych socjoekonomicznych i demograficznych, a nawet zdrowotnych” – stwierdziła Stavrova w wypowiedzi cytowanej przez dziennik „Science Daily”.
Stavrova uważa, że choć badania przeprowadzone były jedynie na Amerykanach, to ich rezultaty można odnieść także do przedstawicieli innych społeczności. Wyniki są zaskakujące, bo dotychczas sądzono, że poziom satysfakcji z życia ma skutki jedynie w indywidualnych przypadkach.
Dbając o bliskich, pomagasz też sobie
Uczona widzi proste wytłumaczenie dla zaobserwowanej przez nią prawidłowości. W związkach wiele rzeczy robimy razem, dlatego gdy – przez gorszy nastrój bądź słabe samopoczucie – nasz partner popada w marazm i złe nawyki, to my sami jesteśmy bardziej skłonni do ich powielenia.
Pogarsza się stan naszego zdrowia. Jeśli małżonek zamiast wyjść pobiegać, siada wieczorami przed telewizorem z paczką chipsów, to prawdopodobieństwo, że do niego dołączymy, jest ogromne.
Dlatego wyniki przeprowadzonych przez Olgę Stavrovą badań mogą posłużyć lekarzom i terapeutom, którzy wskazania dotyczące zmiany trybu życia powinni kierować nie tylko do swoich pacjentów, lecz także do ich bliskich.
Źródło: Science Daily