To największa doroczna migracja ludzi na świecie. Podczas 40-dniowego Święta Wiosny Chunyun, które odbywa się w okolicach chińskiego Nowego Roku, ok. 70 proc. z liczącej niemal półtora miliarda ludności Chin wyrusza w podróż, by spotkać się z rodziną
Szanghaj (Chiny) / Ipoh (Malezja)
Jeszcze 40 lat temu tradycja chunyun nie istniała. Ale gdy Chiny wprowadziły reformy ekonomiczne i otworzyły się na świat, nastąpiła masowa migracja wiejskich robotników, którzy mieli czas i pieniądze na „pielgrzymkę” do domu, do szybko rozwijających się miast, .
Vickie Zhang nie kryje ekscytacji. Minął rok, odkąd 25-letnia graficzka po raz ostatni odbyła blisko 40-godzinną podróż do domu. Kobieta wyrusza z szanghajskiego kompleksu biurowców na wschodnim wybrzeżu Chin do rodzinnej wioski w hrabstwie Yanyuan, która jest położona w południowo-zachodnim zakątku Syczuanu, prowincji sąsiadującej z Birmą i Tybetem.
„To długa wycieczka” – uśmiecha się. Właśnie czeka na dworcu w Szanghaju na pociąg osobowy. „Na miejsce docieram wykończona. A potem wykończona wracam do pracy. Ale warto. Tęsknię za swoją rodziną. I za syczuańską kuchnią! Ale tam nie ma pracy – jest za to tutaj” – dodaje.
Vickie jest jedną z ok. 980 mln Chińczyków, którzy z okazji święta wiosny samochodami, pociągami, statkami i samolotami wyruszają w podróż do domów. Według danych największych chińskich biur podróży, Ctrip i Lvmama, ok. 70 proc. obywateli Chin odbywa w tym czasie podróż do rodzinnych miejscowości lub – ostatnio coraz częściej – odwiedza dzieci pracujące w miastach.
Poza rodzinnym świętowaniem Chunyun jest też dla wielu czasem wyjątkowo stresującym, bo i tak już przeładowana sieć transportowa Chin pęka w szwach. Padają argumenty, że atmosfera często bywa napięta, a koszty podróży, prezentów i jedzenia pochłaniają równowartość premii, jaką pracownicy dostają przed Nowym Rokiem. „To droga i frustrująca impreza” – mówi Wang Yong, 49-letni księgowy z Szanghaju. „Chcę zobaczyć się z rodziną. Ale w czasie święta wiosny panuje kompletny chaos. Koszmar. Niestety, nawet w moim wieku rodzice oczekują, że przyjadę. A robią się coraz starsi” – zaznacza.
Władze spodziewają się, że przed rozpoczęciem Chunyun 980 mln Chińczyków wyruszy w podróż w granicach kraju, a kolejne miliony wyjadą za granicę lub będą wracały na święta do ojczyzny. Szacuje się, że koszty podróży, zakwaterowania, prezentów i jedzenia sięgną miliardów dolarów. Oficjalne prognozy mówią o średnim koszcie 6 tys. jenów (890 dolarów) na osobę.
Nowa tradycja
Zanim Deng Xiaoping wprowadził w 1978 r. politykę Gaige Kaifang (chin. Reformy i Otwarcie), zjawisko podróżniczej gorączki nie było w ogóle możliwe. Reforma zrewolucjonizowała Chiny – kraj, który ekonomista Adam Smith opisywał jako najbogatszą potęgę XVIII w., ale który już sto lat później zatrzymał się pod względem gospodarczym i społecznym.
Procesy urbanizacyjne, które nastały wraz z otwarciem się Chin na świat, rozpoczęły exodus pracowników z terenów wiejskich do miast. Nowa miejska siła robocza szybko odkryła, że dysponuje zarówno pieniędzmi, jak i czasem na powrót do domu z okazji Święta Wiosny, najważniejszej tradycyjnej uroczystości w chińskiej kulturze.
Sama tradycja chunyun uległa znacznym przemianom od swoich początków, w których stada motocyklistów przemierzały setki kilometrów po wyboistych drogach. „Jeszcze 15 lat temu podróżni ustawiali się w kilometrowe kolejki, żeby kupić bilet na pociąg” – wspomina Wang Zhenghua, założyciel Spring Airlines, największych tanich linii lotniczych w Chinach. „Niewiele osób fundowało sobie bilety na samolot do domu, kiedy otworzyłem linię lotniczą w 2004 r.” – dodaje. Teraz bilety sprzedają się na cztery miesiące naprzód po wygórowanych cenach, pomimo że firmy uruchamiają tysiące dodatkowych lotów.
Podróże koleją uległy nawet większym zmianom. Chińska sieć kolejowa jeszcze 12 lat temu nie dysponowała żadnymi szybkimi połączeniami. Obecnie składa się na nią 29 tys. km torów, na których pociągi mogą rozwijać prędkość między 250 a 350 km/h. To skróciło czas podróży o jedną trzecią, choć wiele osób – takich jak graficzka Vickie z Szanghaju – nadal korzysta z tanich pociągów osobowych.
W tym roku na niektórych trasach wprowadzono testową technologię rozpoznawania twarzy i kodów QR, dzięki której nie trzeba będzie używać biletów papierowych.
Pojawia się także inny nowy trend związany ze świętem wiosny: rodzice podróżują do miast, by odwiedzić swoje dzieci. Wybór przeciwnego kierunku niż zazwyczaj oznacza tańsze bilety, a dzieci nie muszą brać wolnego w pracy z okazji wyjazdu. Można zaobserwować także boom w podróżach międzynarodowych – Ctrip szacuje, że 7 mln Chińczyków z okazji Chunyun wyjedzie za granicę, a nawet 8 mln odwiedzi Państwo Środka.
W malezyjskim Ipoh, zamieszkanym przez liczną społeczność chińską, 43-letni szef kuchni Jason Lee przygotowuje się do dwugodzinnej podróży pociągiem na południe, do Kuala Lumpur, stolicy Malezji. Następnie czeka go lot do prowincji Guangdong na południu Chin, w pobliżu Hong Kongu. To będzie jego pierwsza wizyta w Chinach. Jak większość Chińczyków żyjących w Malezji rodzina Lee mieszka tam od wielu pokoleń. Ale więzi rodowe są silne i Jason nadal ma dalekich krewnych mieszkających w Guangzhou, stolicy prowincji. „Chciałem zobaczyć, skąd pochodzę” – mówi. „Rodzina jest dla nas bardzo ważna. Święto wiosny to dość oczywisty moment, żeby pojechać tam i odkryć swoje korzenie” – podkreśla.
Choć Chunyun dla wielu może być drogi i męczący, to dla osób takich jak Luo Yong, 28-letni doktorant z Guangzhou, zwyczaj ten stanowi istotny element bogatego wachlarza chińskich tradycji. „Podróż do domu jest tym, co czyni święto wiosny wyjątkowym” – mówi Luo. „Gorączkowość Chunyun oddaje nastrój Chińczyków, którzy nie mogą doczekać się powrotu do domu z okazji Nowego Roku” – dodaje.