Reforma, która miała umożliwić studiowanie najuboższym, może przyczynić się do fali bankructw uniwersytetów w Chile. Zamiary rządu były szlachetne, ale skutki mogą być opłakane
Protesty chilijskich studentów przeciwko płatnemu systemowi szkolnictwa wyższego trwają od 2011 r. Osoby wywodzące się z uboższych środowisk często nie mają możliwości podjęcia nauki na większości uczelni, bo opłaty za studia w Chile uchodzą za jedne z najwyższych na świecie. Studenci domagają się ich całkowitego zniesienia lub przynajmniej drastycznego ich ograniczenia.
Miały być zmiany, są szkody
Władze początkowo nie podejmowały dialogu z protestującymi. Pierwsze zmiany studenci wywalczyli dopiero w 2016 r. Wprowadzono wtedy nowy program – „Gratuidad” – znoszący większość opłat dla studentów pochodzących z biednych rodzin. Rząd, realizując tylko niewielką część postulatów protestujących, nie przewidział jednak, że reforma odbije się negatywnie na budżetach, jakimi dysponują uczelnie.
Obecne kłopoty są związane z tworzeniem tzw. systemu przejściowego, który umożliwia osobom z uboższych środowisk przygotowanie się do procesu rekrutacji i podjęcie nauki na uniwersytetach. Dr Jose Salazar z Uniwersytetu w Valparaíso twierdzi, że w wyniku reformy przybywa osób, które nie są gotowe, by studiować, a uczelnie są zobligowane do zapewnienia im kursów poprawiających poziom ich wiedzy.
Początkowo system proponowany przez rząd był postrzegany jako grant. W praktyce student otrzymuje jednorazowy bon, który umożliwia wniesienie opłaty za rejestrację na konkretny kierunek oraz za cały okres trwania studiów. Przepisy zakładają jednak, że jeśli student nie zda egzaminów w terminach, to dodatkowe koszty, np. związane z przystąpieniem do kolejnych testów, będą musiały ponieść uczelnie.
Widmo bankructwa uczelni wyższych
Władze uniwersytetów wskazują, że zbyt małe finansowanie ze strony rządu uniemożliwia sprawne funkcjonowanie uczelni. Pogląd ten podzielają eksperci, w ocenie których program „Gratuidad” tylko w niewielkim stopniu poprawił system szkolnictwa wyższego. Co więcej, w toku studiów nadal ujawniają się spore różnice w wynikach osiąganych przez osoby uboższe i zamożniejszych studentów. Ci ostatni częściej otrzymują także stypendia.
Według ekspertów rządowy program w dłuższej perspektywie może podkopać egzystencję uniwersytetów. Jak prognozują, w przypadku objęcia nowymi przepisami wszystkich studentów, uczelniom groziłoby szybkie bankructwo. Z kolei dr Ariane de Gayardon, badaczka z londyńskiego Centrum na rzecz Szkolnictwa Wyższego, twierdzi, że ubodzy studenci nie utrzymają się na studiach, nawet jeśli zostaną wprowadzone programy wyrównawcze.
Od ponad dwóch lat na chilijskich uniwersytetach trwa chaos organizacyjny, będący pokłosiem programu „Gratuidad”. Studenci nieustannie protestują. Na razie nie zapowiada się, by sytuacja mogła się zmienić.
Źródła: BBC.com, NaTemat.pl, Gazeta.pl