Islandia wygrywa z uzależnieniami. W ciągu ostatnich dwóch dekad używanie narkotyków wśród młodzieży radykalnie się obniżyło. Wszystko dzięki holistycznemu podejściu do problemu
Słoneczne piątkowe popołudnie w centrum Rejkiawiku. Stołeczny park Laugardalur jest prawie całkowicie opustoszały. Nie ma przesiadującej na ławkach młodzieży ani podejrzanych typów, chcących sprzedać narkotyki i ukradkiem spoglądających, czy nie zbliża się policja.
„Tutaj mamy tor łyżwiarski” – mówi Gudberg Jonsson, islandzki psycholog, wskazując na nowopowstały budynek. To on, wraz prof. Harveyem Milkmanem z USA oraz z Ingą Dorą Sigfusdottir, zainicjował program, który uzdrowił islandzkich nastolatków.
„20 lat temu, młodzież na wyspie należała do najbardziej uzależnionych w Europie” – tłumaczy Gudberg. „W piątkowy wieczór, strach było wyjść do centrum Rejkiawiku” – dodaje. O zaczepkę czy pijacką bójkę nie było trudno. „Po ulicach przetaczały się hordy pijanych nastolatków” – opowiada Milkman.
Z USA do Islandii
„Widziałem na własne oczy, jak narkotyki zalewają USA. Byłem w oku cyklonu” – wyjaśnia Milkman. Na początku lat 70. odbywał staż w szpitalu psychiatrycznym Bellevue w Nowym Jorku. „LSD już wtedy było dostępne na rynku. Wielu ludzi paliło także marihuanę. Wielu naukowców zastanawiało się, dlaczego młodzi szukają szczęścia w narkotykach” – dodaje.
Problem ten stał się tematem przewodnim jego pracy doktorskiej. Postawił w niej tezę, że ucieczka w narkotyki to dla wielu jeden ze sposobów walki ze stresem. „Można uzależnić się od alkoholu, seksu, jedzenia, kokainy, w zasadzie od wszystkiego” – argumentował profesor.
Na początku lat 90. Milkman przybył na Islandię, gdzie przedstawił swoje pomysły dotyczące resocjalizacji nastolatków. Jego koncepcje spotkały się z zainteresowaniem, a on sam został konsultantem w pierwszym młodzieżowym ośrodku walki z uzależnieniami.
Naukowiec nawiązał współpracę ze wspomnianym już psychologiem Gudbergiem Jonssonem i młodą uczoną Ingą Dorą Sigfusdottir, poszukującą zdrowych alternatyw dla narkotyków, które zapewniłyby młodzieży podobny poziom emocji bez negatywnych skutków.
Rozpoczął się jeden z największych programów w dziejach resocjalizacji. Punktem wyjścia był anonimowy kwestionariusz, w którym zapytano uczniów o stosunek do narkotyków i alkoholu. Poruszono też m.in. kwestię kontaktów z rodzicami i czas spędzony na zajęciach pozalekcyjnych.
Wstępne wnioski z badań były oczywiste. Uprawianie sportu i silny kontakt z rodziną sprawia, że dzieci mniej chętnie sięgają po używki. Ważne jest również poczucie opieki, zarówno ze strony rodziców, jak i placówek edukacyjnych.
Program, który zmienił wszystko
Islandczycy potraktowali wyniki bardzo poważnie. Wdrożono nowy ogólnonarodowy program o nazwie Młodzież w Islandii, w który zaangażowano naukowców, nauczycieli oraz rodziców. Zmieniono również przepisy prawne tak, by osoby do 20. roku życia nie mogły nigdzie zakupić alkoholu. Zakazano także reklamowania tytoniu i napojów wyskokowych.
Postawiono również na wzmacnianie więzi między rodzicami i placówkami edukacyjnymi. Tworzenie organizacji rodzicielskich w szkołach stało się prawnym obowiązkiem. Dzięki temu opiekunowie zaczęli brali większą odpowiedzialność za wychowywanie swoich dzieci. Rodzice byli też zachęcani do częstszego kontaktu ze swoimi podopiecznymi i większego zainteresowania ich życiem oraz problemami.
Dla nastolatków w „trudnym wieku” (13-16 lat) wprowadzono godzinę policyjną. Nastolatkowie nie mogli przebywać zimą poza domem po 22, a latem po północy. Pieniądze przeznaczono także na zajęcia pozaszkolne. Hojne dofinansowanie dostały kluby sportowe, kółka zainteresowań czy inicjatywy artystyczne. Mniej zamożni rodzice mogli liczyć na zapomogę, by ich dzieci nie czuły się wykluczone i uczestniczyły w programach socjalnych.
Spektakularny sukces
Skalę sukcesu widać po latach. W ciągu ostatnich dwóch dekad liczba nastoletnich narkomanów na Islandii radykalnie spadała. Amatorów jointów jest ponad dwa raz mniej (spadek z 17 proc. do 7 proc.), ponad siedmiokrotnie zmniejszyła się też liczba palaczy (z 23 proc. do 3 proc.).
Duże sukcesy osiągnięto również w walce z alkoholem. W 1998 r. aż 42 proc. młodzieży (14-16 lat) twierdziło, że w ciągu ostatniego miesiąca zdarzyło się im być pijanym. Dwie dekady później – już tylko 5 proc. Sukces programu opierał się na konsekwentnie wdrażanym planie, opartym na naukowych podstawach i zdrowym rozsądku, dzięki czemu udało się dotrzeć do źródeł uzależnienia.
„Wielowymiarowo i głęboko przyjrzeliśmy się roli, jaką odgrywa stres w życiu nastolatków” – mówi Milkman. „Jestem pod wrażeniem tego, jak dobrze to działa” – dodaje. Jego zdaniem elementy programu powinny być wdrażane w innych krajach, co może przynieść ogromne korzyści – nie tylko dla milionów dzieci, lecz także całego społeczeństwa.
Źródła: World Economic Forum, alateia.pl