Konsekwencje zdrowotne wdychania zanieczyszczonego powietrza to wynik zaniedbań ze strony państwa. Precedensowy wyrok francuskiego sądu otwiera nowy etap walki ze smogiem
Historia dwóch Francuzek, matki i córki, cierpiących na problemy z górnymi drogami oddechowymi, mogła zdarzyć się także w Krakowie, Rybniku czy innych polskich miastach, które notują najwyższe zanieczyszczenie powietrza. Tam gdzie państwo ignoruje swoje obowiązki wobec obywateli, wkraczają organizacje pozarządowe, działające na rzecz środowiska naturalnego. Dzięki ich zaangażowaniu sąd orzekł, że Francja nie zadbała w wystarczający sposób o zdrowie obywateli.
Historyczne orzeczenie francuskiego sądu
Farida (52 lata) wraz z córką (16 lat) mieszkała w Saint-Quen przy ruchliwej obwodnicy Paryża. W tym regionie odnotowano wysoki poziom zanieczyszczenia powietrza m.in. z powodu spalin produkowanych przez samochody. Rodzina uskarżała się na problemy z oddychaniem, nawracające zapalenia oskrzeli, ataki astmy. Zaczęło się od infekcji nosa i gardła, jednak stan obu kobiet stopniowo stawał się coraz gorszy. „Lekarze podawali nam różne leki i antybiotyki, ale to nie pomagało” – powiedziała Farida w rozmowie z dziennikiem „Guardian”.
Gdy odkryła, że stan córki pogarsza się w godzinach szczytu, postanowiła skonsultować się z kolejnym specjalistą. „Trzy lata temu wysłano mnie do pneumologa. Poradził mi, żebym zmieniła miejsce zamieszkania. Moja córka miała już chorobę przewlekłą” – relacjonowała. Rodzina wyprowadziła się do Orleanu. Tam objawy zatrucia w niedługim czasie ustały.
Po ustaleniach prawników i proekologicznych organizacji pozarządowych Farida pozwała państwo, oskarżając je o niedopilnowanie kwestii bezpieczeństwa mieszkańców żyjących w pobliżu ruchliwej drogi. Francuski trybunał regionalny w Montreuil wskazał w orzeczeniu, że „progi koncentracji niektórych gazów zanieczyszczających były wielokrotnie przekraczane w regionie Ile-de-France w latach 2012–2016”.
Wyjaśnił także, że „plan dotyczący jakości powietrza dla Île-de-France (…) i warunki jego wdrożenia były niewystarczające pod względem zobowiązań wynikających w szczególności z dyrektyw unijnych”.
Początek ekologicznej rewolucji?
„Państwo musi podjąć skuteczne środki w walce z zanieczyszczeniem powietrza” – tak wyrok trybunału skomentował prawnik Faridy, Francois Lafforgue.
Sędziowie regionalnego trybunału nie zdecydowali się przyznać Faridzie zadośćuczynienia w wysokości 160 tys. euro. Skład orzekający uznał przy tym, że brakuje dowodów, które potwierdziłyby, że problemy zdrowotne matki i córki są wywołane bezpośrednio przez zaniedbania rządów.
Mimo to aktywiści mają powód do radości. Wyrok stwarza możliwość wywarcia jeszcze większej presji przez społeczeństwo na rządy, które niechętnie podchodzą do kwestii ekologizacji gospodarki.
Nadir Saïfi, wiceprezes organizacji Ekologia bez Granic, w rozmowie z dziennikiem „Le Monde” podkreślił, że jest to „historyczny wyrok dla 67 tys. Francuzów, którzy przedwcześnie umierają. Dzisiaj ofiary zanieczyszczenia, podobnie jak ofiary pestycydów, nie powinny bać się walczyć w sądzie o swoje zdrowie”.
To dobra wiadomość także dla mieszkańców polskich miast. Francuski sąd powołał się bowiem na unijne prawo, które obowiązuje także na terenie naszego kraju. Niewykluczone, że ekologiczna rewolucja, która ogarnęła Europę Zachodnią tuż po wyborach do europarlamentu, nie pozostanie bez wpływu na sytuację także w Polsce.
Źródła: Guardian, Le Monde, PAP