Studenci z Uniwersytetu Warszawskiego opublikowali list otwarty w sprawie pseudonauki na polskich uczelniach. Jej obecność w środowiskach akademickich wiąże się z ryzykiem szerzenia szkodliwych teorii, co w rezultacie może prowadzić do poważnego zniekształcenia rzeczywistości
Niezależne Zrzeszenie Studentów pod koniec ubiegłego roku wystosowało list otwarty w sprawie pseudonauki na polskich uczelniach. Studenci Uniwersytetu Warszawskiego w piśmie wyrazili zaniepokojenie przypadkami pojawiania się pseudonauki w środowisku akademickim. Interwencja studentów ma duże znaczenie, bo problem pseudonauki nie jest marginalny – szacuje się, że każdego roku ok. 400 tys. naukowców na całym świecie publikuje artykuły w pismach o wątpliwej renomie.
Studenci zaznaczają, że wiele z tych publikacji porusza tematykę nieszkodliwą, ale gdy zaczyna ona dotyczyć takich dziedzin, jak medycyna, pojawiają się uzasadnione obawy. „Z przykrością zauważamy, że w ostatnich latach dochodzi w Polsce do wielu naruszeń w kontekście szerzenia pseudonauki na uczelniach. Największy oddźwięk w przestrzeni naukowej znalazł temat psychologii kwantowej na renomowanej uczelni wyższej – Uniwersytecie Warszawskim. Oprócz tego podejmowane są wątki «płaskoziemców» czy «antyszepionkowców»” – czytamy w liście.
Płaskoziemcy i antyszczepionkowcy w natarciu
Płaskoziemcy, o których wspominają studenci, poddają w wątpliwość fakt, że Ziemia jest okrągła. Zwolennicy tej „teorii” publikują artykuły, wydają książki, a nawet organizują konferencje, takie jak ta w Birmingham w 2018 r. Jej uczestnicy próbowali przekonywać, że w rzeczywistości Australia nie istnieje, a to, co widzimy, to obraz wygenerowany na komputerach. Według płaskoziemców, osoby, które odwiedziły najmniejszy kontynent, uległy… zbiorowej halucynacji.
Ruch antyszczepionkowców zaczął rosnąć w siłę pod koniec XX w. W 1998 r. na łamach czasopisma medycznego „The Lancet” dr Andrew Wakefield opublikował artykuł, w którym twierdził, że szczepionki mogą wywoływać autyzm. Naukowcy kilka lat później obalili tezy Wakefielda, a on sam przyznał, że manipulował wynikami badań, w rezultacie czego stracił posadę na uniwersytecie.
Pomimo to informacja o rzekomej szkodliwości szczepionek poszła w świat, a popularność ruchu antyszczepionkowego wzrosła. Widać to także na przykładzie Polski – według danych zgromadzonych przez Państwowy Zakład Higieny w 2010 r. odnotowano ok. 3,4 tys. odmów szczepień u dzieci, a siedem lat później – już ponad 30 tys.
Zdecydowany protest studentów
Studenci z Uniwersytetu Warszawskiego w swoim liście podają kilka przypadków pseudonauki na ich uczelni. Jednym z nich jest książka „Resocjalizacja przez sztukę sakralną w kontekście psychologii kwantowej” opublikowana przez pracownika Wydziału Nauk Stosowanych i Resocjalizacji. „W czołowej naszej uczelni mogło dojść do gorszącego zdarzenia, do poważnego naruszenia etyki w nauce, do szerzenia pseudonauki, wypowiadania się ex cathedra” – tak tę publikację podsumował prof. Jan Duszyński, prezes Polskiej Akademii Nauk.
Z obecnością pseudonauki w środowiskach akademickich wiąże się niebezpieczeństwo podniesienia jej rangi, co tylko może umocnić wiarę jej zwolenników w słuszność swoich poglądów. Cieszyć może natomiast fakt, że to właśnie studenci zwracają uwagę na ten problem. Jeśli pseudonaukowcy nadal będą pojawiać się na uczelniach, to narażą się one już nie tylko na śmieszność, ale wręcz na ostracyzm.
Studenci nie bez powodu zakończyli swój list mocnymi słowami: „Głęboko wierzymy, że całej społeczności akademickiej zależy na tym, aby mieć dostęp do rzetelnej i niesfałszowanej wiedzy popartej badaniami naukowymi”.