Ktoś mógłby powiedzieć, że głos jest tylko środkiem komunikacji międzyludzkiej. Jednak to coś ważniejszego. Określa charakter każdego człowieka i jest wręcz integralną częścią osobowości. Czasem udaje nam się rozpoznać kogoś po samym sposobie mówienia. Tak jest z lektorami, których słyszymy często i choć nie rozpoznajemy ich z nazwiska, to znamy ich i lubimy.
Wygoda i pieniądze
Skąd popularność lektorów w Polsce? Odpowiedź może być trywialna, ale możliwe, że chodzi o koszty. W większości krajów filmy i seriale w telewizji są dubbingowane. Wymaga to zatrudnienia i opłacenia rzeszy aktorów, co kosztuje i trwa. A lektor jest jeden i nie wymaga takich nakładów.
Nawet lektor ze średnim doświadczeniem zrealizuje nagranie w ciągu trzech, czterech godzin. Potem trzeba to tylko obrobić i gotowe. Z pewnością napisy się robi szybciej, ale dla wielu widzów są one mniej wygodne
mówił w jednym z wywiadów znany lektor, Maciej Gudowski.
Zobacz też:
Lektor ma przewagę nad napisami pod wieloma względami. Pozwala skupić się na filmie i na tym co się dzieje na ekranie. Można odwrócić głowę i na chwilę odejść, a cały czas będziemy wiedzieli, co się dzieje. Dubbing ma te same zalety, ale nie pozwala usłyszeć oryginalnej ścieżki dźwiękowej w tle, a to dla wielu odbiorców ma znaczenie.
Co ciekawe, pierwsze polskie powojenne filmy były wyświetlane z napisami. Reżyser Tadeusz Pikulski w książce „Prywatna historia telewizji publicznej” wspominał:
Filmy zagraniczne szły z napisami, bez szeptanki lektorów. Tych zaś wprowadzono kilka lat później, gdy telewizja przestała być inteligencką zabawką. Masowy widz – mimo walki z analfabetyzmem – miał kłopoty z odczytaniem napisów
Lektor Jacek Brzostyński wspominał w jednym z wywiadów, że widzowie nawet dzisiaj mają problem z szybkim czytaniem napisów oraz z ich zrozumieniem.
Pierwszy lektor
Lektorzy zostali wprowadzeni przez dwa istniejące w czasach PRL-u studia dubbingowe w Warszawie i Łodzi. Celem tego było odciążenie aktorów, ale nikt nie spodziewał się, że zawód ten bardzo zdominuje Telewizję Polską. Wieloletnim gościem w naszych domach w tamtych czasach był legendarny dzisiaj Jan Suzin.
Wpływ na popularność lektorów w Polsce mogła mieć również jakość obrazu. Odczytanie napisów wyświetlanych na ekranie telewizora marki „Rubin” mogło sprawiać widzom poważne problemy. Czytanie listy dialogowej było więc rozwiązaniem idealnym.
Dzisiaj lektorzy filmowi rzadko pojawiają się w zagranicznych kanałach. Większość stacji telewizyjnych zastąpiła ich dubbingiem lub napisami. Oprócz Polski oglądanie filmów z tekstem czytanym jest także popularne na Białorusi i w Rosji. I co ciekawe, to wzrost zainteresowanie platformami strumieniowymi nie sprawiła, że speakerzy przestali być potrzebni. W polskiej wersji Netfliksa lektor, to coś oczywistego. W amerykańskiej nie. To tylko dowód na to, że nad Wisłą czytanie filmów zagranicznych to awangarda.
Dobry lektor tak czyta, że widz nie zwraca na niego uwagi
zaznaczył kiedyś Maciej Gudowski.
Trudno również nie zgodzić się z tym, że film może być dobrze lub źle przeczytany. Wiele oczywiście zależy od samego tłumaczenia, ale jeśli dobry przekład spotka się z wyśmienicie przeczytaną listą dialogową, to sukces jest gwarantowany.
Czy lektor uczy?
Dla wielu osób oglądanie filmów z lektorem ma dodatkową zaletę w postaci możliwości usłyszenia oryginalnej ścieżki dźwiękowej. Po co? Przyznają, że w ten sposób wyłapują słowa w innym języku i dzięki temu łatwiej jest się uczyć. Czy ma to faktycznie sens? Zapytaliśmy tłumacza języka angielskiego, Jerzego Chyba.
Voice-over może być pośrednim rozwiązaniem w skutecznym przyswajaniu tzw. prozodii języka (intonacji, rytmu, tempa czy wysokości głosu w oryginalnych dialogach). Dobry lektor nieprzypadkowo dysponuje dość niskim głosem, nie przesadza z interpretacją aktorską i w charakterystyczny sposób opóźnia moment odczytania kwestii dialogowej w stosunku do oryginału, bądź wręcz w ogóle pomija niektóre oczywiste elementy (np. „tak”, „nie”, krótkie pytania typu „co?”, etc). W ten sposób nie przeszkadza, a wręcz pomaga w osłuchaniu się z melodią oryginału, co jest dobrym pierwszym krokiem do opanowania naturalnego brzmienia języka obcego
podkreślił Chyb.
Czy wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, która pozwala na kopiowanie ludzkich głosów, zawód ten zostanie zapomniany? Do pewnego stopnia tak, ale wydaje się, że niektórych niuansów ludzkiego głosu nie da się przenieść do komputera. Mowa tutaj o czymś takim jak artykulacja, intonacja, akcentowanie czy różnice dynamiczne, które są dostosowane do czytanego tekstu. Oby w świecie sztuczności zawód lektora pozostał swego rodzaju awangardą, pokazującą, że ta zapomniana profesja jest w Polsce nadal znana i ceniona.
Może cię również zainteresować: