Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyjechał po raz pierwszy do Polski przy okazji obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Spotkał się m.in. z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim. Już pierwszy dzień dwudniowej wizyty określił na Facebooku mianem przełomu
Zełenski dał polskim władzom sygnał, że jest gotowy do ustępstw w polityce historycznej, by wzmocnić współpracę gospodarczą. Wydaje się, że to na niej będzie opierała się polityka wobec Polski. Zwiększanie wymiany handlowej, ściąganie inwestycji i wspieranie ukraińskiego eksportu to pomysły, w których dobre stosunki z Warszawą mogą pomóc.
Początek końca sporów?
W ostatnich latach relacje między Polską a Ukrainą nie należały do szczególnie dobrych. Główną przyczyną napięć były kwestie historyczne, przede wszystkim te dotyczące wydarzeń na Wołyniu. Do ostatniego nasilenia sporów doszło w 2017 r., gdy Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej zakazał poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar konfliktów.
Decyzja ta była odpowiedzią na demontaż pomnika Ukraińskiej Powstańczej Armii w Hruszowicach w Polsce, który został zbudowany w 1994 r. bez stosownych zezwoleń. Teraz jednak Zełenski wyraża gotowość do zniesienia zakazu ekshumacji.
„Gotów jestem do odblokowania pozwoleń na prace poszukiwawcze na Ukrainie, a strona Polska uporządkuje ukraińskie miejsca pamięci w Polsce” – taka deklaracja padła podczas wspólnej konferencji prasowej z Andrzejem Dudą.
Prezydent Polski wyraził przy tym nadzieję, że mniejszość polska w zachodniej Ukrainie odzyska XVII-wieczny kościół we Lwowie pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Obecnie znajduje się w nim dom muzyki organowej.
Wspólne spojrzenie na historię
Na Ukrainie Zełenski próbuje zminimalizować napięcia społeczne wynikające z różnych ocen historii, w szczególności II wojny światowej i jej rezultatów. Tę politykę próbuje prowadzić także za granicą, co było widać podczas pobytu w Polsce. Szukał tego, co może łączyć, dlatego zaznaczył, że Ukraińcy byli drugą największą grupą etniczną w polskiej armii.
„Według szacunków historyków w szeregach polskiego wojska walczyły tysiące Ukraińców. Wielu z nich oddało życie w walce z nazistami i stało się ofiarami komunistycznego systemu totalitarnego, zaznali męczeńskiej śmierci w Katyniu, Miednoje, Charkowie. Zawsze powinniśmy o tym pamiętać, gdy mówimy o mocnych podstawach ukraińsko-polskiej przyjaźni i braterstwa” – stwierdził Zełenski.
Zaproponował też zbudowanie na granicy polsko-ukraińskiej „wspólnego memoriału pojednania”.
Intensyfikacja współpracy regionalnej
Polskim władzom na pewno spodobały się nie tylko deklaracje o otwarciu w kwestiach polityki historycznej, ale także zapewnienia o gotowości zacieśniania współpracy regionalnej. Zełenski podkreślił chęć działania w ramach inicjatywy Trójmorza. Wydaje się jednak, że bardziej interesuje go gospodarczy niż polityczny aspekt tego przedsięwzięcia. Przypomniał, że Polska już teraz jest drugim największym partnerem handlowym w Unii Europejskiej. „Ale potencjał tej współpracy nie ma granic” – podkreślił.
Z kolei podczas spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim prezydent Ukrainy zapraszał polskie firmy do udziału w projektach inwestycyjnych, dzięki którym ma zostać odbudowana infrastruktura w Donbasie. Została ona zniszczona w trakcie trwającej od 2014 r. wojny ze wspieranymi przez Rosję separatystami. W jej rezultacie zginęło ponad 13 tys. osób, a kolejne 30 tys. odniosło rany.
Przyciąganie zagranicznego kapitału na Ukrainę to jeden z przewodnich pomysłów nowego prezydenta. Zełenski nie ukrywa jednak, że są problemy, a ich rozwiązanie wymaga czasu. W niedawnym wywiadzie w ukraińskiej telewizji 1+1 zaznaczył, że dopóki nie zostaną przeprowadzone gruntowne reformy sądownictwa i organów ścigania, to jest gotowy osobiście bronić każdego zagranicznego przedsiębiorcy przed przestępcami. W tym dzwonić na policję i do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. To samo powtórzył w Polsce. Dodał także, że nowe władze już przygotowały „ponad 70 projektów ustaw”, które mają poprawić klimat inwestycyjny.
Zdecydowany polsko-ukraiński sprzeciw
Zadowolenie polskich władz musiał wzbudzić również sprzeciw Zełenskiego wobec budowy Gazociągu Północnego 2, który poprzez Morze Bałtyckie ma łączyć Niemcy i Rosję, pomijając m. in. Ukrainę i Polskę. Jak podkreślił, projekt ten jest „nieakceptowalny i niesie zagrożenie dla całej Europy”.
Prezydent Ukrainy poparł zacieśnianie współpracy energetycznej w trójkącie Polska – Ukraina – Stany Zjednoczone. 31 sierpnia w Warszawie przedstawiciele tych krajów podpisali memorandum w sprawie współpracy gazowej. Po rozbudowie gazoportu w Świnoujściu i uruchomieniu Baltic Pipe Polska ma stać się istotnym pośrednikiem importowanego gazu ziemnego na Ukrainę. Już teraz Polska jest w stanie wysyłać Ukrainie 1,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie, a w ciągu dwóch lat ma być w stanie wysyłać go czterokrotnie więcej. Pod warunkiem że Ukraina również zainwestuje w infrastrukturę do przesyłania gazu.
Brak miejsca przy stole
Wizyta Zełenskiego pokazała także, jak zmienia się rola, jaką Polska odgrywa w ukraińskiej polityce. Polska polityka wschodnia latami była pełna górnolotnych idei, takich jak bycie adwokatem Ukrainy na Zachodzie, choć Ukraińcy postrzegali Polskę przede wszystkim jako sąsiada i równorzędnego partnera. Koniec mitów przyniosły najpierw protesty na kijowskim Majdanie, a następnie wojna w Donbasie. Działania Polski, początkowo dosyć aktywne, z czasem coraz bardziej były ograniczana na rzecz Niemiec i Francji. Od 2015 r., gdy Polska zaczęła ustawiać się w opozycji do kluczowych państw Unii Europejskiej, jej pozycja osłabła jeszcze bardziej.
Jednym z haseł Zełenskiego było rozszerzenie normandzkiej czwórki (powołanej do rozstrzygnięcia wojny w Donbasie) o dwa kraje. I bynajmniej nie wspominał tu o Polsce. Zełenski chce, by do Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji dołączyły Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Nieprzypadkowo więc podczas wizyty w Warszawie najbardziej paląca kwestia, jaką jest zakończenie konfliktu w Donbasie, zamknęła się tylko w ogólnych formułkach o wzajemnej współpracy, podziękowaniu Polsce za pryncypialną pozycję i działania na forum takich organizacji jak ONZ, UE czy NATO.
Wołodymyr Zełenski zdaje sobie sprawę, że to nie Polska może wpłynąć na zmianę polityki Rosji. Nasz kraj widzi jako sąsiada, z którym chce żyć w bliskich i dobrych stosunkach. Nie mniej, nie więcej. I to może się okazać najlepszym rodzajem współpracy na linii Warszawa – Kijów.