Homo politicus to Homo ideologicus, bo nasze umysły do optymalnego działania potrzebują ustalonych punktów odniesienia, czyli sensu. Ideologia go zapewnia i pomaga w radzeniu sobie z poczuciem zagrożenia.
Dlaczego ideologia nie jest zła, a popkultura to jej arena idealna
Subtelna siła Hollywood. Fabryka Snów w świecie polityki
Jesteśmy zaprogramowani, by widzieć regularności. Mówi o tym uformowana na początku XX w. psychologia postaci (gestalt). Jej rdzeń stanowi teoria percepcji opracowana przez przedstawicieli tzw. szkoły berlińskiej, na czele której stał m.in. Max Wertheimer. Według jej odkryć nasze umysły poprzez symulowanie uzupełniają sygnały dochodzące ze zmysłów, by układały się one w logiczną całość. W ten sposób powstają np. iluzje optyczne. Chyba najpopularniejszą ilustracją tego zjawiska jest trójkąt Kanizsy.
Nasz umysł dostrzega trójkąt równoboczny, mimo że nie jest on narysowany. Wydaje się on również jaśniejszy od reszty elementów.
Psychologia postaci w późniejszym czasie została odświeżona doniesieniami współczesnej kognitywisytki, koncentrującej się w szczególności na rządzącym ludzkim postrzeganiem podziale na figurę i tło, który stoi za naszym wrażeniem jaśniejszego trójkąta na powyższym rysunku.
Według porządku prowadzącego do wychwytywania regularności przebiega również nasze wnioskowanie, za które odpowiadają m.in. schematy wyobrażeniowe. Są one mentalnymi, nie do końca uświadomionymi strukturami, powstającymi wskutek fizycznego kontaktu naszych ciał ze światem. Pozwalają nam one interpretować otaczającą nas rzeczywistość, a także dostosowywać do niej nasze zachowania. Jednym z takich schematów jest schemat „drogi”, w którym np. rozwiązanie danego problemu jawi się jako podróż od punktu A (przyczyna) do punktu B (skutek). Na tym mechanizmie opierają się ideologie, oferujące nam kompleksowe wyjaśnienie przyczyn danego stanu, celów, do których musimy dążyć, aby go zmienić, a także środków mających do tego doprowadzić.
Wszystkie opisane wyżej tendencje powodują, że nierozerwalnie powiązany z ciałem umysł sam w sobie można uznać za polityczny.
Polityczny umysł według George’a Lakoffa
Tego, że ucieleśniony umysł ma swoją politykę, dowodzi językoznawca kognitywny George Lakoff z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Stwierdza on, że powtarzające się doświadczenia, w tym te wywoływane poprzez używanie języka, kształtują obwody neuronalne w naszych mózgach. Powstają w ten sposób neurologicznie umocowane ramy umysłowe, które organizują nasze poznawanie świata – to, co do nich nie pasuje, zostaje odrzucone lub zignorowane.
Ramy te funkcjonują na zasadzie metafor. W odniesieniu do politycznych orientacji społeczeństwa amerykańskiego Lakoff wyróżnił dwie dynamiczne konstrukcje. Pierwszą z nich jest przyświecająca ideologii republikańskiej metafora surowego ojca, która utrwala przekonanie, że opłacalne jest słuchanie się rodzica, bo w innym przypadku trzeba ponieść karę. Moralnym staje się posłuszeństwo – na poziomie społecznym wobec władzy. W drugiej metaforze, czyli opiekuńczego rodzica, która odnosi się do wartości Demokratów, nikt niczego na dziecku nie wymusza, lecz zostaje ono otoczone troską oraz opieką. W ten sposób powstaje przekonanie, że moralne jest opiekowanie się innymi członkami społeczeństwa, a nie karanie ich wykluczeniem, jeśli np. mają problemy materialne.
Obie metaforyczne ramy funkcjonują zarówno w umysłach Demokratów, jak i Republikanów. Są uaktywniane poprzez używanie odpowiednich, nacechowanych wartościująco określeń. Jeśli jedna metafora zostaje uruchomiona, druga ulega wygaszeniu. Nasz polityczny (ideologiczny) sukces polega zatem na takim dobieraniu słów, by umieścić dany problem w pożądanej przez nas ramie.
Ideologiczna tarcza według Małgorzaty Kossowskiej
„Pod tą maską kryje się coś więcej niż ciało… Pod tą maską kryje się idea, panie Creedy, a idee są kuloodporne” – stwierdza V w jednej z kluczowych scen filmu V jak Vendetta. Tę popkulturową intuicję potwierdzają ustalenia psychologii kognitywnej. Systemy idei, czyli ideologie, mogą dawać nam schronienie poprzez poznawcze domknięcie. Jak głoszą psychologowie kognitywni, polega ono na tym, że niektórzy z nas wykazują wyjątkowo silną potrzebę uzyskiwania odpowiedzi na trapiące pytania i wyeliminowania wszelkich dwuznaczności. Korzyścią, jaka z tego płynie, jest zwiększenie poczucia przewidywalności otoczenia, które zapewnia nam komfort w codziennym funkcjonowaniu.
Tym, jak ideologie pozwalają niektórym z nas radzić sobie z poczuciem zagrożenia, zajmuje się psycholożka społeczna, profesor Małgorzata Kossowska, kierująca Center for Social Cognitive Studies w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Według niej konserwatywne ideologie są rezultatem społecznej motywacji do radzenia sobie z niepewnością oraz strachem. Jednostki wyznające konserwatywny światopogląd przywiązują mniejszą wagę do wykrywania i przetwarzania potencjalnego zagrożenia, co naraża je na większe ryzyko popełniania błędów, ale paradoksalnie zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Ponadto osoby o konserwatywnym nastawieniu, jak twierdzi Kossowska, radzą sobie w sytuacjach konfliktowych lepiej od ludzi o orientacji liberalnej. Zapewne wiąże się to z tym, że podczas konfliktu przeciwnik przeważnie jest znany, natomiast zagrożenie, z którym za pomocą ideologii radzą sobie konserwatyści, często jest rozproszone lub nawet anonimowe.
Przykładem może być podejście do globalnego ocieplenia. Jest to złożony problem, gdzie konserwatyści mogą mieć trudność z określeniem prawdziwego przeciwnika w sporze – w obliczu namacalnych świadectw zmian klimatycznych musiałoby być nim chyba same środowisko. Dlatego niektórzy z nich, mając problem z wytyczeniem pola konfliktu, posługują się ideologią usprawiedliwiającą niezrównoważoną eksploatację planety. W jej świetle Ziemia jest przedmiotem, ale ma on zdolność do nieograniczonej regeneracji. Prawo do władania nim jawi się jako wynikające z ludzkiej natury, z ludzkiego przeznaczenia. Zagrożenie jest w ten sposób spychane na bok, a nawet bagatelizowane, co pozwala ustrzec się przed obawami wprawiającymi w dyskomfort.
***
Jak widać od polityki oraz ideologii do pewnego stopnia nie da się uciec. Z całą pewnością można jednak próbować stawiać sobie pytania o głębokie podstawy politycznych i ideologicznych sądów. Jeśli lepiej poznamy swoje motywacje, to, w jaki sposób rodzą się one w naszych ucieleśnionych umysłach, trafniej będziemy rozumieć także innych.