Tworzenie nowej terminologii, towarzyszące rozwojowi nauki, może prowadzić do głębokich sporów. W sytuacji, gdy sam autor nie jest do końca zdecydowany co do znaczenia nowych pojęć, a tłumacze dokładają jeszcze swoje „trzy grosze”, pojawiają się kłopoty
Termin „nieświadomy” czy też „nieświadomy umysł” jest kojarzony z Zygmuntem Freudem, ale ogólne pojęcie prawdopodobnie było znane już wcześniej. Powodem, dla którego to z austriackim psychoanalitykiem wiążemy „nieświadomość”, jest zupełnie nowy kontekst, jaki jej nadał. Dla Freuda koncepcja wspomnień, uczuć i innych zjawisk mentalnych zachodzących poza świadomością przyjęła nowy, praktyczny wymiar. Stała się kluczem do rozwijanej teorii, która miała tłumaczyć przypadłości psychiczne i pomóc je leczyć. W skrócie, według Freuda, przyczyny chorób psychicznych są ukryte w nieświadomości treści, znajdującej się w mózgu.
Pojęcie „podświadomości” początkowo było używane przez Freuda zamiennie z „nieświadomością”. W języku niemieckim, którym naukowiec się posługiwał, terminy te brzmią bardzo podobnie – podświadomość: das Unterbewusste, a nieświadomość: das Unbewusste. Finalnie jednak Freud zdecydował się używać tej drugiej wersji, by uniknąć dezorientacji. Nie mógł się raczej spodziewać, że dziesiątki lat po jego śmierci wciąż będziemy mieszać te pojęcia.
Zdradliwy prefiks
Wszyscy rozumiemy co kryje pod pojęciem „podświadomość”; jak czytamy w Słowniku języka polskiego PWN, jest to „dziedzina życia psychicznego niepoddana kontroli świadomości; procesy psychiczne odbywające się bez udziału świadomości”. Problem polega jednak na tym, że… używamy złego słowa.
W wyniku utrwalania się słów „nieświadomy” i „podświadomy”, oraz ich znaczenia, zostały popełnione błędy. Część z nich przypisuje się tłumaczom dzieł Freuda, którzy tłumaczyli jako „podświadomość” to, co w założeniu autora miało być – i w zasadzie po dziś dzień jest – „nieświadomością”. Pozostałe wynikają najprawdopodobniej z faktu, że w obliczu złożoności powyższych pojęć, w języku potocznym nikt nie zadawał sobie trudu zgłębiania ich znaczenia, używając ich tak „jak wszyscy”.
Z tej rozbieżności wypływa pewna zasada. W literaturze fachowej, zajmującej się tematyką funkcjonowania ludzkiego mózgu, zwłaszcza z zakresu psychoanalizy, psychologii i neurologii, autorzy skłaniają się raczej – wzorem Freuda – do używania terminu „nieświadomość” niż „podświadomość”. Z kolei w literaturze „laickiej” termin „podświadomość” – jeśli w ogóle się pojawia – rzadko jest dokładnie definiowany, a w zależności od kontekstu może, ale nie musi, być synonimem „nieświadomości”.
Musimy zdawać sobie sprawę, że nawet w środowisku naukowym trwają spory co do dokładnego znaczenia słowa „nieświadomość”, które również często zależy od kontekstu. Całe pokolenia psychoanalityków spierały się w kwestii funkcji nieświadomości oraz tego, jak pewne treści są tłumione w mózgu.