Ziemia staje się coraz bardziej zielona i zalesiona. Pozytywne informacje przekazali badacze z NASA, którzy przeanalizowali zdjęcia satelitarne planety wykonane w ciągu 17 lat
W latach 2000–2017 satelity Terra i Aqua, gromadząc dane na temat zmian na Ziemi, wykonały tysiące zdjęć w wysokiej rozdzielczości. Z analiz amerykańskiej agencji kosmicznej NASA wynika, że od początku nowego tysiąclecia powierzchnia terenów zielonych na Ziemi wzrosła o 5 proc. – czyli o ponad 0,5 mld ha. Jest to obszar równy powierzchni lasów deszczowych Amazonii.
Badania, których wyniki opublikowano w czasopiśmie „Nature Sustainability”, przyniosły więcej niespodziewanych wniosków. Jak się okazało, to Chiny i Indie – dwa najludniejsze państwa świata – są odpowiedzialne za największy przyrost obszarów zielonych na Ziemi. To skutek wielkich akcji sadzenia drzew i jednoczesnego zwiększenia areału upraw rolnych. „Odkrycie jest zaskakujące z uwagi na stopień degradacji gleby w gęsto zaludnionych krajach” – podkreśla Chi Chen, współautor badań.
Armia sadzi drzewa
Powody do dumy mają zwłaszcza Chińczycy, którzy aż w jednej czwartej przyczynili się do zwiększenia obszarów zielonych planety. „Wzrost zadrzewienia w Chinach jest skutkiem ambitnych programów ochrony przyrody, rozpoczętych w celu zwalczania zmian klimatycznych, zanieczyszczenia powietrza czy erozji gleby” – tłumaczy NASA w komunikacie.
Do zalesiania w samym tylko 2018 r. chiński rząd zaangażował m.in. 60 tys. żołnierzy i policjantów, którzy posadzili drzewa w okalającej Pekin prowincji Hebei. Do 2020 r. Państwo Środka chce zwiększyć poziom zalesienia z 21 do 23 proc., co oznacza, że Chiny musiałyby obsadzić drzewami co najmniej 84 tys. km kw.; to tyle, ile wynosi powierzchnia Mazowsza, Wielkopolski i Podlasia.
Światełko w tunelu?
Wyniki badań wprawiły wielu naukowców w dobry nastrój i na chwilę odsunęły katastroficzne wizje klimatycznej apokalipsy. „Kiedy ludzie zdają sobie sprawę, że pojawia się problem, chcą go naprawić” – zauważa Rama Nemani, współautorka badań. „W latach 70. i 80. sytuacja ekologiczna w Indiach i Chinach była tragiczna. W latach 90. podjęto jednak działania, by zmienić ten stan rzeczy” – dodała.
Naukowcy przestrzegają jednak przed nadmiernym optymizmem, pisząc, że „zjawisko to nie rekompensuje negatywnego wpływu człowieka na ekosystemy w innych miejscach na Ziemi”. W tym kontekście przypomnieli wycinkę dżungli w Demokratycznej Republice Konga, Indonezji czy Brazylii.
Ekologów coraz bardziej martwi zwłaszcza sytuacja w tym ostatnim kraju. Jair Bolsonaro, nowy prezydent Brazylii, już w styczniu 2019 r. podpisał dekret umożliwiający przekształcenie części obszarów chronionych Amazonii w tereny rolnicze. Chodzi o 106 mln ha ziemi, dotychczas zamieszkiwanej przez niemal milion Indian i potomków zbiegłych niewolników.
Źródło: BBC, CNN, Business Insider