W pozwie przeciwko OpenAI autorzy przedstawiają dowody na to, że po wpisaniu odpowiedniej podpowiedzi, ChatGPT streszcza ich książki, co stanowi naruszenie praw autorskich. Pierwszą publikacją, którą przedstawiono jako przykład, jest „Bedwetter” Sarah Silverman, a także „Golden Ararat” i „Sandman Slim” autorstwa Goldena i Kadreya. W pozwie zaznaczono, że programiści nie podjęli wysiłku, aby chatbot „uwzględnił jakiekolwiek informacje dotyczące zarządzania prawami autorskimi”.
AI na celowniku
W przypadku oddzielnego pozwu przeciwko Mecie zarzuca się, że książki autorów były umieszczane w zbiorach danych używanych przez firmę do trenowania modeli LLaMA. Są to cztery otwartoźródłowe modele sztucznej inteligencji, które wprowadzono w lutym tego roku.
Pozew szczegółowo opisuje, dlaczego powodowie uważają, że zbiory danych mają nielegalne pochodzenie. W pracy przedstawiającej narzędzie LLaMA możemy przeczytać, że źródłem treningowych zbiorów danych, jest między innymi ThePile. Według autorów narzędzie opracowała firma EleutherAI. Zawierało ono kopie zawartości ukrytej biblioteki Bibliotik.
Zobacz również:
W obu pozwach autorzy twierdzą, że nie wyrazili zgody na korzystanie z ich książek, jako materiału szkoleniowego dla modeli sztucznej inteligencji. Każdy dokument zawiera sześć zarzutów dotyczących różnych rodzajów naruszeń, zaniedbań, bezprawnego wzbogacenia i nieuczciwej konkurencji. Autorzy domagają się m.in. odszkodowań i zwrotu zysków.
Prawo autorskie nie dla AI?
Prawnicy Joseph Saveri i Matthew Butterick, reprezentujący autorów, opublikowali informacje na stronie internetowej LLMlitigation, że otrzymali wiele sygnałów od „pisarzy, autorów i wydawców, którzy są zaniepokojeni niesamowitą zdolnością bota ChatGPT do generowania tekstu podobnego do tego, który można znaleźć w materiałach tekstowych chronionych prawem autorskim”.
Saveri prowadzi również inne spory sądowe przeciwko firmom zajmującym się sztuczną inteligencją w imieniu programistów i artystów. Getty Images również wniósł pozew przeciwko AI. Firma twierdzi, że firma Stability AI, która opracowała narzędzie do generowania obrazów, szkoliła swój model na milionach obrazów chronionych prawem autorskim.
Co to oznacza dla firm zajmujących się sztuczną inteligencją? Kolejne kłopoty i przeszkody w rozwoju tego typu narzędzi. Powoli zaczynamy się przyzwyczajać do korzystania z usług opartych na AI. Wchodzi nam to w krew tak samo jak wcześniej internet, media społecznościowe czy smartfony. Jednak wymienione zdobycze nie bazowały na twórczości innych osób. Tu leżą podwaliny problemów, jakie mamy i będziemy mieć ze sztuczną inteligencją. Programy bazujące na niej mogą dostarczyć pożądane treści w mgnieniu oka i trudno się z tym nie zgodzić. Skoro jednak zostały wytrenowane, korzystając z czyjegoś dorobku i to bezprawnie, to czy jest to uczciwe? Na ten temat wypowie się sąd.
Muzycy kontra sztuczna inteligencja
Na AI (ang.: Artificial Intelligence) narzekają również muzycy. Na ich twórczości również szkolą się algorytmy sztucznej inteligencji. W kwietniu 2023 roku studio Universal Music wystosowało apel do szefów popularnej platformy strumieniowej Spotify. Firma domaga się od serwisu zaprzestania udostępniania utworów oraz tekstów piosenek do trenowania algorytmów.
W tym momencie stajemy przed poważnym dylematem dotyczącym pracy twórczej. Czy AI, która trenuje się na cudzym dorobku, jest autorem? A czy człowieka – artystę, który przez całe życie inspiruje się cudzymi dziełami, możemy również uznać artystą?
Źródła:
- Wes Davies, „The Verge”, „Sarah Silverman is suing OpenAI and Meta for copyright infringement”, 2023
Może cię również zainteresować: