„W ostatnich latach wiele osób woli nazywać siebie opiekunami zwierząt, a nie właścicielami. Nie wiem, czy ta zmiana w języku faktycznie przekłada się na relacje ludzi i zwierząt – mam nadzieję, że tak” – mówi Maria Apoleika w kolejnym odcinku cyklu Audioplastykon
Od kilku lat rysuje psy – swoje, znajomych i zupełnie obcych osób. Jej komiksy przedstawiające sceny z życia czworonogów i ich opiekunów mają szerokie grono fanów – stronę Psie Sucharki obserwuje na Facebooku 300 tys. osób. Maria Apoleika przez swoje prace chce nie tylko bawić, ale także uczyć swoich odbiorców tego, jak odpowiedzialnie zajmować się zwierzętami.
Przybłęda czy rasowiec
„Wbrew pozorom pies ze schroniska wcale nie musi być złym wyborem dla kogoś, kto po raz pierwszy chce przyjąć zwierzę pod swój dach” – mówi autorka Psich Sucharków. Takie psy często są już wstępnie zdiagnozowane, a w domach tymczasowych opiekunowie obserwują swoich podopiecznych i od razu wiadomo, czy pies dobrze znosi towarzystwo innych zwierząt, dzieci albo obcych.
„Jeżeli jednak zdecydujemy się na rasowego psa, zwróćmy uwagę, żeby nie była to rasa, która przez zbytnią popularność narażona jest na liczne powikłania genetyczne i choroby. Wiele osób myśli, że to normalne, że buldożki francuskie charczą, szybko łapią zadyszkę i po nawet niedługim spacerze kładą się ze zmęczenia – ale tak nie jest” – tłumaczy Apoleika.
Jak zaznacza, wielu lekarzy weterynarii z powodu „przerasowienia” sugeruje, aby pewnych ras już nie rozmnażać, ponieważ wiąże się to ze zbyt dużym ryzykiem dla zdrowia czworonogów.
Z psem na paradę równości?
„Nie jestem zwolenniczką gettoizacji psów i niespecjalnie lubię psie wybiegi” – przyznaje ilustratorka. Cieszy się, bo w Łodzi – mieście, w którym mieszka – pies poza ścisłym centrum może pobiegać luzem, o ile tylko nie stanowi zagrożenia dla innych.
Coraz więcej lokali gastronomicznych w Polsce decyduje się na przyjazne traktowanie czworonogów i nie ma problemu, żeby wejść z psem do restauracji czy baru. Zdarzają się też właściciele sklepów, którzy podejmują podobne kroki.
Z kolei na niektórych uczelniach w Stanach Zjednoczonych podczas sesji egzaminacyjnych specjalnie szkolone psy towarzyszą zestresowanym studentom. Z drugiej strony są jednak także przypadki państw, których władze decydują się na odgórny zakaz wprowadzania psów do lokali – takie prawo uchwalono np. w tym roku na Słowacji.
Jak jednak zaznacza Maria Apoleika, są miejsca, gdzie psa zabrać można, ale niekoniecznie warto. „Nasz pies nie będzie się dobrze czuł na paradzie równości, na marszu niepodległości czy na pochodzie pierwszomajowym. Poza tym pupil, z którym mamy dobrą relację, bez problemu poczeka na nas kilka godzin w domu” – mówi.