Skąd bierze się przepaść pomiędzy zarobkami kobiet i mężczyzn? Oszukujemy kobiety już na poziomie stosunków w rodzinie – wynika z ostatnich badań
Kobiety z 24 krajów zostały poproszone o ocenę intensywności prac domowych wykonywanych każdego dnia. Badacze poprosili, by każda z nich zdecydowała, czy ich wkład w partnerski podział obowiązków jest sprawiedliwy, oraz oceniły swój stan zdrowia.
Rewolucyjne badania nad spędzaniem czasu pracujących gospodyń domowych przyniosły więcej wniosków, niż oczekiwali naukowcy.
– Praca nad prowadzeniem domu ma olbrzymi wpływ na zdrowie kobiet. Nie spodziewaliśmy się takich wyników – mówiła „Guardianowi” Candice Thomas, profesor psychologii na Uniwersytecie Saint Louis i jedna z autorów pracy.
Według analizy opublikowanej w czasopiśmie akademickim „Sex Roles” najgorszy jest stan zdrowia tych kobiet, które łączą obowiązki zawodowe z pracą gospodyni domowej „na pełen etat”. Z kolei stan zdrowia kobiet skupionych na karierze zawodowej (poświęcających domowej pracy mało uwagi) jest gorszy niż żon zaangażowanych w prowadzenie domu.
Dlaczego tak się dzieje? Autorzy badań twierdzą, że kobiety pracujące noszą w sobie spore poczucie winy, które ma destrukcyjny wpływ na ich zdrowie. To wyrzuty sumienia związane z ich potrzebą przebywania z dziećmi i prowadzeniem domu.
Gospodynie domowe często obwiniają się, że robią zbyt mało, by uznać swoje starania za sprawiedliwe względem wkładu w małżeński podział obowiązków.
Centrum Badań nad Wykorzystaniem Czasu (CTUR), prowadzone przez Uniwersytet Oksfordzki, zmierzyło również czas, jaki pracujące kobiety poświęcają na prowadzenie domu. Dla przykładu kobiety w nowoczesnej pod względem podziału ról płciowych Wielkiej Brytanii (gdzie dominuje model wspólnego wychowania dzieci) wykonują prace domowe przez ok. 2 godziny i 12 minut dziennie, a mężczyźni 1 godzinę i 9 minut, czyli o 100 proc. mniej.
W krajach mniej rozwiniętych i patriarchalnych ta różnica jest znacznie większa. Kobiety mają przez to o wiele mniej czasu wolnego, brakuje im go również na rozwijanie kariery. Poświęcenie przekreśla ich szansę choćby na zawieranie znajomości, które mogą zapewnić im np. awans w pracy.
Ten nieuczciwy podział obowiązków, nazywany housework gap (ang. różnica między czasem pracy domowej wykonywanej przez partnerkę i partnera), wykazany przez naukowców analizujących oksfordzkie badania, ma według nich olbrzymi wpływ na kreowanie różnic w wynagrodzeniach obu płci. Zaniżanie pensji kobietom wywodzi się z przyzwolenia na ich wykorzystywanie już na poziomie stosunków panujących w rodzinie.
Prof. Johnatan Gershuny, szef CTUR, pokazuje to na prostym przykładzie. „Jeśli jedno z rodziców poświęca więcej czasu na wychowywanie dzieci, tym mniej powinno pracować. To właśnie pojęcie sprawiedliwości w gospodarstwie domowym generuje społeczny poziom nieuczciwości przejawiający się w luce płacowej (financial gap)” – mówił naukowiec.
W 24 krajach, uwzględnionych w analizie CTUR, kobiety w dalszym ciągu przejmują ok. 65 proc. ciężaru prac domowych. Jak pisze „Guardian”: „To źle, bo uważa się, że nierówny podział pracy ma szerszy wpływ na gospodarkę, a jedno z ostatnich badań sugeruje, że gospodarka amerykańska znacznie by się poprawiła, gdyby mężczyźni zaczęli mocniej angażować się w prace domowe”.
Przepaść między zarobkami mężczyzn i kobiet, szczególnie na eksponowanych wysokich stanowiskach, to problem międzynarodowy. Według danych przytoczonych przez „Buisness Insider” różnica w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn (na stanowiskach menedżerskich) to ok. 12 tys. funtów. Zniesienie przepaści płacowej jest jednym z głównych postulatów feministek.
Islandia, która co roku zajmuje pierwsze miejsce w światowym rankingu równości płac, dokonała odważnego kroku w tej sprawie, wprowadzając zakaz różnicowania płac mężczyzny i kobiety na tym samym stanowisku. Prawo obowiązuje tam od stycznia 2018 r. i służy za wzór dla kobiet walczących o równouprawnienie na całym świecie.
Największe różnice w wynagrodzeniach odnotowano w Rwandzie. Natomiast Polska zajmuje w niechlubne 124. miejsce na 144 krajów uwzględnionych w rankingu. Lepsza sytuacja jest m.in. w Maroku i Bangladeszu.
Źródła: The Guardian/CTUR/BBC