Od antymiasta po domy z taśmy produkcyjnej. Jak powstawały amerykańskie przedmieścia?

Wybudować dom na wodospadzie? Proszę bardzo. Tarasy rezydencji Fallingwater, którą zaprojektował w latach 30. XX w. pierwszy światowy stararchitekt Frank Lloyd Wright, wiszą zaledwie kilka metrów nad wodospadem w samym środku puszczy Architektura organiczna, której wyznawcą był Wright, akcentowała współżycie człowieka z naturą. Wright kpił z nienaturalnej geometryzacji przestrzeni amerykańskich miast. W nekrologu opublikowanym w dzienniku „New York Times” napisano, że za życia wprost […]

Wybudować dom na wodospadzie? Proszę bardzo. Tarasy rezydencji Fallingwater, którą zaprojektował w latach 30. XX w. pierwszy światowy stararchitekt Frank Lloyd Wright, wiszą zaledwie kilka metrów nad wodospadem w samym środku puszczy

Architektura organiczna, której wyznawcą był Wright, akcentowała współżycie człowieka z naturą. Wright kpił z nienaturalnej geometryzacji przestrzeni amerykańskich miast. W nekrologu opublikowanym w dzienniku „New York Times” napisano, że za życia wprost błagał o ograniczenie narodowej „żądzy brzydoty”. „Pan Wright ostro potępiał nowojorskie wieżowce stojące topless w Nowym Jorku” – przypominano.

Do drapaczy chmur Wright miał zrazić się po trzęsieniu ziemi w Tokio w 1923 roku, w wyniku którego zginęło ponad 100 tys. osób (hotel jego projektu z kataklizmu wyszedł bez szwanku). Nie dostrzegał uroku wielkich stalowo-kamiennych miast. Nie znosił także płaskich pudełkowych domów, które miał za trumnę dla ludzkiego ducha. Na tej niechęci wyrosła jego śmiała koncepcja antymiasta – jednego z najbardziej kontrowersyjnych projektów tamtych lat, który w Amerykanach wzbudził obojętność, a w Europie zachwyt. 

Tarasy rezydencji Fallingwater według projektu Franka Lloyda Wrighta w Pensylwanii(EAST NEWS)

Organiczne antymiasto

Frank Lloyd Wright umyślił sobie, że współczesne mu Chicago jest „odczłowieczone przez kolosa kapitalizmu przemysłowego”. Jego tkance brak naturalności, a architektura przestrzeni nie uwzględnia pierwotnej ludzkiej potrzeby obcowania z przyrodą. Wymyślił więc i zaprojektował miasto-wieś – Broadacre City.

Życie w Broadacre City skupiałoby się na przedmieściach. Mieszkano by wyłącznie w poziomych domach, które nie zasłaniałyby nikomu horyzontu. Zamiast miejskiej komunikacji każdy miałby do dyspozycji co najmniej jeden samochód; pojazd byłby niezbędny, bo zarówno domostwa, jak i lokale usługowe celowo dzieliłyby znaczne odległości. Częścią każdego gospodarstwa domowego miała być plantacja o powierzchni jednego akra oraz laboratorium lub inny mały biznes, z którego utrzymywaliby się domownicy. Dla pracowników fabryk, nieprowadzących żadnej własnej działalności, miały zostać zbudowane bloki mieszkalne – szklane drapacze chmur wpasowane między drzewa i usytuowane w wielkich parkach.

Levittown, czyli prawdziwy początek amerykańskiego przedmieścia

Idealistyczny, nawiązujący do amerykańskiej demokracji projekt miasta-wsi Wrighta pozostał jedynie niezrealizowaną wizją jednego z bardziej ekscentrycznych architektów w historii. Życie na przedmieściach nie sprzedało się jako idea. Natomiast sprzedało się jako „produkt instant”. Ostatecznie do powstania amerykańskich przedmieści przyczynił się William Levitt.

Pomysłodawca miasteczka typu levittown – uboższej wersji preriowych przemieści projektu Wrighta – tuż po wojnie namówił ojca, amerykańskiego dewelopera, do wyprodukowania domu z prefabrykatów.

Widok z lotu ptaka na osiedle Levittown w Pensylwanii (ED LATHAM / EAST NEWS)

Już za 10 tys. dolarów można było sprawić sobie wymarzony dom prosto z taśmy produkcyjnej – wystarczyło tylko poskładać go w miejscu docelowym, jak regał z Ikei. Już w 1947 r. stanęło pierwsze miasteczko Levittown liczące ponad dwa tysiące mieszkań. Ceny domów były atrakcyjne i demokratyczne, jednak nie wszyscy dysponowali taką kwotą. Mimo że uruchomiono wtedy specjalny program kredytów przeznaczony dla weteranów wojennych, to nie mogli korzystać z niego czarnoskórzy Amerykanie. Osiedla Levittown na przedmieściach zaludniły się więc wyłącznie białą ludnością.

Składane domy z prefabrykatów były bardzo daleką pochodną preriowych bungalowów projektu Wrighta. Prototypem domów Levittown właściwie były składane baraki z cynowej blachy, które młody Levitt podpatrzył na wojnie – sypiali w nich żołnierze na froncie. Wyśnili w nich swój amerykański sen o preriowym domku na przedmieściach.

Opublikowano przez

Paulina Żebrowska


Zawody wystudiowane: polonista-komparatysta oraz krytyk literacki. Z temperamentu zajawkowiec, typ bezpoglądowca, podmiot wątpiący. Pochodzi z Suwałk, mieszka w Krakowie – bez kota i spleena

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.

Zmień tryb na ciemny