Łapacze snów, szlachetne kamienie z wyrytymi czakrami, plakaty Aleksa Greya, tybetańskie flagi modlitewne, ceremonie kakao, neutralizatory promieniowania 5G, wlewy witaminowe, magnesy wellness i jonizujące lampy z solą himalajską. Ponadto szkolenia z prawa przyciągania, zajęcia jogi, human design i popularność targów Life Balance Congress. Wszystko to składa się na bogaty archipelag elementów nowej duchowości, w którym zagłębia się coraz więcej osób, w tym przedstawiciele mediów i sztuki. Oprah Winfrey otwarcie opowiada o swojej praktyce duchowej, czyli rozpoczynaniu każdego dnia od ceremonii wdzięczności. Jennifer Lopez sekret swojej pięknej cery widzi w codziennej afirmacji, w której zapewnia sama siebie o swojej urodzie. Tomasz Karolak chwali się w mediach praktykowaniem kombo, czyli aplikowaniu jadu żaby (rzekotki drzewnej) w celach rytualnych. Z kolei Edyta Górniak organizuje warsztaty, podczas których piosenkarka dba o „korzeń duszy” uczestników i pomaga im radzić sobie z trudnymi emocjami.
Łatwo jest szydzić z tego totemicznego kiczu, który badacze klasyfikują jako spuścizna ruchu New Age. Nie sposób jednak zaprzeczyć jego znaczeniu, zarówno jako rosnącej siły ekonomicznej, jak i inspirującego wzorca kulturowego. New Age to mieszanka starożytnych mądrości, masowego mistycyzmu i idealistycznej tęsknoty za religią. Jest to również najpopularniejszy duchowy ruch naszej ery powołany zupełnie od nowa, zdobywający zwolenników dzięki kulturze indywidualizmu, upadkowi tradycyjnych religii i popularności nowych form komunikacji.
Sekularyzacja, czyli paliwo dla nowej duchowości
Dlaczego ludzie porzucają kościół? W raporcie „Dlaczego Polacy odchodzą z Kościoła?” prof. Mirosława Grabowska – autorka dokumentu i szefowa CBOS – zwraca uwagę, że praktykowanie religii chrześcijańskiej zarzucane jest przez brak wewnętrznej potrzeby i obojętności na tę formę duchowości wyrażaną przez ankietowanych. W badaniu czytamy, że odsetek praktykujących regularnie (raz w tygodniu lub częściej) w ostatnich dwóch dekadach spadł z blisko 70 proc. do niemal 42 proc. Jednocześnie wzrósł odsetek niepraktykujących – z niespełna 9 proc. do 19 proc.
Jak wygląda to za oceanem? Blisko 18 proc. Amerykanów twierdzi, że nie są ani duchowi (wierząc w transcendencję), ani religijni (żyjący w bliskości jakiejkolwiek społeczności religijnych). Czterdzieści osiem procent stwierdziło, że są zarówno religijni, jak i duchowi, a kolejne 27 procent stwierdziło, że są duchowi, ale nie religijni.
Gołym okiem widać, że formalna przynależność religijna w świecie zachodnim spada, ale to odrzucenie tradycyjnej zorganizowanej religii nie oznacza odrzucenia duchowości. Zjawisko odejścia od tradycyjnych kościołów stworzyło próżnię, w której eklektyzm i brak ograniczeń ruchu New Age objawiło się jako niesamowicie atrakcyjna propozycja duchowa. Być może podobnie jak wiek oświecenia był świadkiem „upadku magii” i wzrostu zinstytucjonalizowanej przynależności religijnej, tak nowoczesność staje się czasem odrodzenia starych tradycji?
Po co człowiekowi duchowość?
Nowe formy duchowości stały się konkurencją dla religijności praktykowanej w sposób tradycyjny. Duchowość, podobnie jak uznanie zwierzchności konkretnej religii, oznacza częściowe zrzeczenie się odpowiedzialności za własne życie i wiarę w istnienie czegoś większego. Jest to przekonanie, że jesteś prowadzony przynajmniej częściowo przez siłę wyższą. Wymaga to jedynie otwartości na przyjęcie istnienia określonej tajemnicy.
Wiara religijna jest silnie skorelowana z poszukiwaniem – i znajdowaniem – celu w życiu. Psychologowie opublikowali w 2017 roku w czasopiśmie „Personality and Individual Difference” badania nad dobrobytem zdrowotnym osób zaangażowanych religijnie. W tym celu przebadali 442 osoby, po czym stwierdzili, że poczucie sensu jest silnie skorelowane z przekonaniami religijnymi. Być może nie jest to zaskakujące, biorąc pod uwagę silny związek między poczuciem sensu a szczęściem. Dodatkowo wykazano, że religia i duchowość chronią przed nawrotami depresji i lękowymi reakcjami na błędy.
Indywidualizm, czyli każdy swoim bogiem
Za ojca nowoczesnej duchowości uznać możemy urodzonego w 1804 roku niemieckiego filozofa Ludwiga Feuerbacha. Ten pilny uczeń Hegla uważał religię za ludzki twór, który został powołany, aby rozwijać wiedzę o człowieku i dogłębnie poznać samą istotę człowieczeństwa. Religia i duchowość od zawsze szły ze sobą w parze, dopełniając się wzajemnie. Jednak XIX wiek przyniósł zmianę, pozwalając wyodrębnić się indywidualnym formom i praktykom dochodzenia do własnej duchowości.
Spopularyzowanie na początku XIX wieku idei i filozofii indywidualistycznych jest tym, co pozwoliło wyodrębnić się zwykłemu człowiekowi z kolektywnej masy wyznawców monoteistycznych religii, a następnie rozpocząć duchowe życie na własnych warunkach. Dziś, aby budować własną indywidualność, szukamy śladów transcendencji w globalnym świecie. Ten indywidualizm-globalizm jest duchowością nowoczesności, którą odnajdujemy w teozofii, ruchach New Age, zachodnim buddyzmie i neoszamanizmie.
Od duchowości do rozwoju osobistego
Carolyn Chen, autorka książki „Work. Pray. Code” zauważa, że od końca lat 80. XX wieku materialistycznie ukierunkowana kultura zaczęła z jednej strony deprecjonować duchowość jako przesąd, a z drugiej integrować ją z codziennością pracowniczą poprzez coaching i medytację. Duchowe aspiracje zostały przekierowane na materialistyczne nośniki. Przekształciliśmy duchowość w coś praktycznego i technicznego, jakby osiągnięcie szczęścia i transcendencji było umiejętnością techniczną. Używamy zmienionych stanów świadomości, aby uczynić siebie wydajniejszymi i produktywniejszymi. Widzimy to wyraźnie w kulturach korporacyjnych i start-upach, gdzie celem jest bycie wydajnym, mając jednocześnie zrelaksowany umysł poprzez praktykę jogi lub medytacji.
Wraz ze spadkiem zaufania do zorganizowanej religii, eklektyzm ruchów i praktyk z pogranicza New Age (wzmocniony przez internet i autorytet celebrytów) przeszedł transformację z nowoczesnej magii, do uznanych i szanowanych form tzw. nowej duchowości. Jeszcze w latach 80. XX wieku niekonwencjonalne praktyki duchowe poddawano publicznemu ostracyzmowi i spychano na kulturowy margines, wiążąc tego typu aktywności z młodzieńczym buntem (hipisi) lub zbyt częstym zażywaniem substancji psychoaktywnych. Dziś rozmowa o kamieniach czakralnych, tarocie lub codziennej praktyce oddychania holotropowego jest postrzegana jako interesujący element naszego indywidualnego życia duchowego, w którym możemy przebierać i wybierać według własnego uznania i gustu.
Źródła:
- Benjamin Breen, „Aeon”: Into the mystic
- Beatrice Sutter, „L’adn”: Nouvelles spiritualités et développement personnel : le nouvel opium du peuple?
- Błażej Skrzypulec, „Klub Jagielloński”: Polska bez Boga? Sekularyzacja w III RP
- Carolyn Chen, „The New York Times”: When Your Job Fills In for Your Faith, That’s a Problem