Niesamowite tajniki umysłu. Oto powody, dlaczego czasem z nim przegrywamy

Wydaje się, że umysł został stworzony, by pomagać człowiekowi osiągać złożone cele. Jednak, co w sytuacji, gdy staje się on swoim największym przeciwnikiem?

Skuteczne radzenie sobie z własnym umysłem wymaga, by go najpierw poznać. Po co ta cała skomplikowana maszyneria? Odpowiedzi na to pytanie trzeba szukać w ewolucyjnej przeszłości człowieka. Umysł od zawsze miał rozwiązywać problemy. Dla pierwszych ludzi było to na przykład unikanie drapieżników, utrzymanie ciepła czy znalezienie partnera. Ówczesne warunki życia nie należały jednak do najbardziej sprzyjających – zasobów było niewiele, więc trzeba było nimi oszczędnie dysponować. Chodzi tu również o zasoby umysłowe. Nawyk oszczędzania energii pozostał w ludzkich genach do dziś, dlatego współczesna psychologia określa człowieka jako skąpca poznawczego – istotę, która na wykonanie zadania przeważnie angażuje tylko część mocy rozumu. Resztę zostawia na „czarną godzinę”. Niestety, prowadzi to do wielu błędów w podejmowaniu decyzji, zwłaszcza takich, które wymagają nieco więcej psychicznego wysiłku.

Daniel Kahneman, zdobywca Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, podzielił działanie umysłu na dwa systemy. System 1 odpowiadający za podejmowania szybkich decyzji i system 2, który pozwala działać z większym rozmysłem, ale jednocześnie pochłania więcej energii. Zgodnie z teorią Kahnemana, człowiek na co dzień posługuje się systemem 1. Można to sprawdzić na przykładzie tej łamigłówki: jeśli ołówek i gumka kosztują łącznie 1 zł 10 groszy, a ołówek jest o złotówkę droższy od gumki, to ile kosztuje gumka?

System 1 sugeruje błędnie, że odpowiedź to 10 groszy. Używając systemu 2, dojdziemy w końcu do poprawnego rozwiązania, jakim jest 5 groszy.

Midjourney / Maciej Kochanowski

Umysł potrafi nas oszukiwać

Powyższe rozważania sugerują, że człowiek nie może do końca ufać swojemu myśleniu, bo może ono być obarczone sporymi błędami. I wcale nie chodzi tu o łamigłówki, tylko o poważne przekonania o samym sobie. Nurt poznawczo-behawioralny w psychoterapii zakłada, że ludzki umysł funkcjonuje na zasadzie spirali, zwanej również „kajzerką”. W jej skład wchodzi kilka elementów:

1. myśli,

2. emocje,

3. reakcje z ciała,

4. zachowania.

W „kajzerce” wszystkie składowe nawzajem na siebie wpływają i mogą się wzmacniać. Przykład osoby z fobią społeczną (nazwijmy ją pani K.), która występuje publicznie przed kolegami z pracy, można znaleźć poniżej.

Opracowanie własne na podstawie „Psychoterapia poznawczo-behawioralna. Teoria i praktyka”

Nurt poznawczo-behawioralny zakłada, że cała spirala zaczyna się od myśli. W tym przypadku najpewniej było to „wszyscy się na mnie patrzą”. Jako odpowiedź emocjonalna powstał niepokój, na który zareagowało ciało – zadrżał głos. Pani K. zinterpretowała to drżenie jako „wychodzenie na głupka”, więc zaczęła unikać kontaktu wzrokowego. To z kolei zostało uznane przez umysł jako utrata pewności siebie. Niepokój się wzmocnił, pojawiły kolejne negatywne myśli… I cykl się powtórzył.

Jak do tego doszło? Umysł zadziałał na skróty. W myśleniu pojawiły się błędy zwane zniekształceniami poznawczymi. Jest to irracjonalny sposób myślenia, który podtrzymuje całą „kajzerkę”. Przyjrzyjmy się bliżej zniekształceniom poznawczym występującym u pani K.:

– nadmierne uogólnianie, czyli „wszyscy się na mnie patrzą”. Ta myśl wygląda jak niewinne stwierdzenie faktu, ale tak naprawdę generalizuje sytuację. Pani K. nie wie, ile osób spogląda na nią, a ile czyta prezentację wyświetlaną za jej plecami. Nadmierne uogólnianie sprawia, że zbytnio koncentruje się na sobie, a nie na tym, co ma do zrobienia.

– wszystko albo nic, czyli „jestem beznadziejnym mówcą”. Tutaj szczególnie ujawnia się chęć skąpca poznawczego do upraszczania świata. Umysł sugeruje, że rzeczywistość jest czarno-biała. Jak zrobi się coś dobrze, to jest się doskonałym, a jak źle – beznadziejnym.

– czytanie w myślach, czyli „myślą, że jestem głupia”. Najczęściej to zachowania niewerbalne popychają umysł do próby odczytania, co myślą inni. W stresującej sytuacji człowiek potrafi bardzo szybko przyjąć, że zna jedyną prawdziwą wersję zdarzeń. A przecież powodów czyjegoś zachowania może być mnóstwo.

Kiedy umysł coś rozumie?

To z pozoru proste pytanie, okazuje się mieć skomplikowaną odpowiedź. Można coś przecież pojmować na poziomie czysto rozumowym, ale zupełnie nie potrafić tego wcielić w życie. Niektóre osoby ze strachu nie zbliżą się do pająka, mimo że znają wiele sensownych argumentów mówiących, że to zwierzę jest niegroźne. Dzieje się tak dlatego, że istnieje wyraźna różnica między zrozumieniem czegoś w sposób poznawczy a emocjonalny. Rozumienie czegoś poznawczo oznacza przyswojenie wiedzy na poziomie intelektualnym („jad pająka jest niegroźny dla człowieka”). Rozumienie emocjonalne jest znacznie trudniejsze i problem tkwi w tym, że nie da się go wyrazić słowami. By je zapamiętać, musi towarzyszyć mu przeżycie. Osoba ze wspomnianą arachnofobią powinna na przykład stopniowo zbliżać się do pająka, następnie go dotknąć, wziąć do ręki. Czyli przeżywać to, co zrozumiała już poznawczo – że pająk nie stanowi zagrożenia.

Trudno jednak, by zmiana emocjonalna dokonała się bez zrozumienia poznawczego. Wiedza działa jak klucz, a emocje jak zamek – dopiero razem otwierają drzwi prowadzące do mądrości.

Jak poradzić sobie z własnym umysłem?

Do umysłu trzeba najpierw dotrzeć przez rozumienie poznawcze. Pomaga w tym traktowanie myśli jako zwyczajnych opinii i konfrontowanie ich z faktami. Pani K. pomyślała, że jest „beznadziejnym mówcą”, a czy w jej przeszłości zaistniały jakieś sytuacje, które zaprzeczają takiemu postawieniu sprawy? Pewnie uczestniczyła bodaj w rozmowie o pracę, gdzie musiała się dobrze zaprezentować. Czasem jeden przykład wystarczy, by podważyć wiarygodność myśli i nabrać do niej dystansu. Fakty należy przyswoić, a następnie powtarzać w jak największej liczbie sytuacji. Gdy umysł doświadczy, że nowe myśli bardziej przystają do rzeczywistości, to w końcu osiągnie zrozumienie emocjonalne.

Ludzki umysł jest istną autostradą i dziennie przebiega przez niego niezliczona liczba myśli. W tej kwestii daleko mu do skąpca. Część tych myśli będzie pozytywna, część negatywna – tak po prostu jest. Praktyka uważoności (ang. mindfulness) sugeruje, by zaakceptować fakt, że nie wszystkie myśli polubimy. Przede wszystkim zaś nie musimy się z nimi utożsamiać. Po prostu powiedzmy: „naszła mnie myśl, która mówi, że…”. Skoro przyszła, to w końcu odejdzie. Trafnie w wierszu „Nic dwa razy” ujęła to Wisława Szymborska:

Czemu ty się, zła godzino,

z niepotrzebnym mieszasz lękiem?

Jesteś – a więc musisz minąć.

Miniesz – a więc to jest piękne.

Opublikowano przez

Szymon Cogiel

Autor


Został psychologiem, by lepiej rozumieć bohaterów książek, które sam pisze. Odkąd pamięta fascynował się człowiekiem i jego miejscem w świecie.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.