BGCA to pozarządowa organizacja non-profit, założona w 1860 roku. Organizuje ona dzieciom i młodzieży zajęcia pozalekcyjne i opiekę po ostatnim dzwonku. Na terenie USA działa ponad cztery tysiące lokalnych klubów, które pomagają nawet czterem milionom uczniów rocznie i zatrudniają pięćdziesiąt tysięcy nauczycieli, wychowawców i personelu pomocniczego.
Skala działań instytucji pozwala na gromadzenie znacznych ilości danych na temat amerykańskiego szkolnictwa. Dzięki niej Boys & Girls Clubs co roku opracowuje raport na temat przemocy w placówkach edukacyjnych. Ostatnie ustalenia nie napawają optymizmem.
Okazuje się, że ogłoszenie pandemii koronawirusa i nauka zdalna negatywnie wpłynęły na uczniów. Mają oni coraz większe trudności z radzeniem sobie ze stresem, rozwiązywaniem konfliktów i budowaniem relacji z rówieśnikami.
Przemoc w szkołach i ankieta Youth Right Now
Badanie przeprowadzane przez BGCA nosi nazwę Youth Right Now. W ostatniej ankiecie wzięło udział ponad sto trzydzieści tysięcy młodych osób (w wieku od dziewięciu do osiemnastu lat) ze wszystkich stanów. Czterdzieści procent respondentów zadeklarowało, że w ubiegłym roku doświadczyło znęcania się na terenie kampusów szkolnych (w 2019 roku było to dwadzieścia sześć procent). Osiemnaście procent padło ofiarą cyberprzemocy (cztery lata temu było to trzynaście procent).
„Obserwujemy regres w zakresie umiejętności społecznych wśród dzieci i młodzieży, którym coraz trudniej jest współpracować w grupach i dbać o innych”
– twierdzi Dorothy Espelage, profesor pedagogiki na Uniwersytecie Karoliny Północnej.
Uczniowie mają też większe trudności z nauką i coraz częściej borykają się z problemami psychicznymi. Lekarze ostrzegali nawet, że przychodnie nie będą w stanie przyjąć wszystkich chętnych dzieci poszukujących pilnej opieki psychiatrycznej. Zdaniem ekspertów przyczyną może być nauka zdalna i odseparowanie na dłuższy czas od rówieśników.
Polecamy:
Najgorsze wyniki od pięćdziesięciu lat
Według najnowszych danych federalnych wyniki uczniów gimnazjów (middle school) z matematyki są najgorsze od pięćdziesięciu lat. Dzieci coraz słabiej radzą sobie też z czytaniem i nauką historii.
Zdaniem ekspertów politycy powinni interweniować i wprowadzić programy szkoleń, które pomogą uczniom i nauczycielom odpowiednio reagować na znęcanie się oraz trudności w nauce i kontaktach z rówieśnikami. Sprawa jest paląca, bo wakacje zaraz się kończą i w nowym roku szkolnym może być jeszcze gorzej.
Jednak system edukacji w Stanach Zjednoczonych boryka się też z innymi problemami. W placówkach brakuje nauczycieli, dziesiątki tysięcy wakatów pozostają nieobsadzone. Wiele zatrudnianych w oświacie osób ma niskie kwalifikacje i nie chce ich podnosić.
Mimo wzrostu liczby przypadków znęcania się młodzi ludzie mają nadzieję na lepszą przyszłość. Siedemdziesiąt pięć procent ankietowanych przez BGCA deklaruje, że chce iść na studia. Sześćdziesiąt dwa procent uważa, że ma umiejętności niezbędne do podjęcia pracy i odniesienia sukcesu w życiu zawodowym.
To dobry prognostyk dla amerykańskiego systemu szkolnictwa. Jednak wiele kwestii wciąż pozostaje nierozwiązanych. Przemoc w szkołach może przybierać różne formy na przykład wykluczanie, izolowanie, agresję słowną, ośmieszanie, poniżanie, niszczenie różnych rzeczy czy w końcu bicie.
Zjawiska te nie dotyczą tylko Stanów Zjednoczonych i obecne są też w Polsce. Rodzice powinni zwracać szczególną uwagę na zachowanie dzieci oraz nie bać się rozmów na temat przemocy. To najprostszy sposób na uchronienie pociech od wspomnianych zjawisk.
Dowiedz się więcej: