Grupa Which? (nazwa nawiązuje do wyborów, jakich muszą dokonywać konsumenci przy zakupie produktów) przeprowadziła analizę m.in. popularnych marek wideofonów (urządzeń pozwalających na obserwację osób, które próbują wejść na teren posesji lub obiektu). Okazuje się, że zbierają one ogromną ilość danych.
„Niektóre urządzenia szpiegują nas w naszych domach”
– twierdzą przedstawiciele Which?.
Smart home to system zdalnego zarządzania zainstalowanymi w budynku urządzeniami, integrujący z komputerem lub smartfonem m.in. czujniki dymu, kamery, termostaty, klimatyzację, oświetlenie, telewizory, pralki czy lodówki.
Kamery zagrażające bezpieczeństwu
Nadmierne ilości danych gromadzą między innymi rejestratory audio i wideo oraz domofony produkowane przez chińską firmę Hikvision. Niedawno eksperci uznali, że dostarczane przez nią kamery przemysłowe (CCTV) stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa. Problem dotyczy też produktów marki Ezviz.
Głośniki marki Bose przekazują dane o użytkownikach m.in. firmie Meta i Google Nest, producentowi programowalnej, sterowanej czujnikami automatyki domowej (np. termostatów, czujników dymu i innych zabezpieczeń).
Z kolei alarmy antywłamaniowe marki Verisure, Eufy (z Chin) oraz należącej do Amazona firmy Ring mogą otrzymywać nagrania z kamer, nawet gdy nie dzieje się nic podejrzanego.
Duża część danych jest odbierana i wysyłana za pośrednictwem aplikacji mobilnych, dzięki którym można sterować automatyką domową. Co dzieje się ze zgromadzonymi informacjami? Kupowali je m.in. Huawei, TikTok, Google oraz Meta – odkryli przedstawiciele Which?.
W związku z tymi ustaleniami grupa wezwała brytyjskie władze do interwencji. Zaapelowała też do konsumentów, aby zachowali czujność przy wydawaniu aplikacjom zgód na gromadzenie i przetwarzanie danych.
Prywatność formą zapłaty
Dyrektorka ds. komunikacji w Which? Rocio Concha przekonuje, że obecna sytuacja jest niedopuszczalna, bo społeczeństwo „płaci” danymi za usługi świadczone w ramach smart home.
„Konsumenci zapłacili już za produkty, w niektórych przypadkach tysiące funtów. Nie powinni więc być zmuszani do przekazywania danych”
– uważa Concho.
Zdaniem przedstawicieli Which? urzędnicy i politycy powinni zareagować i wymusić na producentach zmiany.
„Zgodnie z przepisami o ochronie konsumentów firmy mogą gromadzić tylko niezbędne dane. Muszą też jasno informować, czego one dotyczą i w jaki sposób są przetwarzane”
– wskazuje Concho.
Nie tylko smart home
Problem dotyczy również branży motoryzacyjnej – wynika z badań przeprowadzonych przez Fundację Mozilla. W opublikowanym niedawno raporcie uwzględniono dwadzieścia pięć marek, takich jak Ford, Toyota, Volkswagen, BMW, Nissan, Kia i Tesla. Żadna nie spełniała minimalnych wymagań dotyczących ochrony prywatności i zbierała więcej danych o kierowcach, niż było to konieczne.
Informacje były różne, na przykład o prędkości pojazdu, przebytych trasach, liczbie pasażerów i słuchanej po drodze muzyce. Osiemdziesiąt cztery procent producentów sprzedawało pozyskane dane firmom zewnętrznym. Większość branży motoryzacyjnej była skłonna udostępnić zgromadzone dane organom ścigania.
Fundacja Mozilla opracowała już kilka raportów dotyczących ochrony prywatności oraz gromadzenia danych przez aplikacje i usługi świadczone w sieci. Jej przedstawiciele przekonują, że chcą w ten sposób poprawić bezpieczeństwo internautów.
Analizujmy regulaminy
Z raportów Which? i Fundacji Mozilla wynika, że warto dokładnie przeczytać zasady dotyczące prywatności, zanim klikniemy „akceptuj” podczas rejestracji w nowych aplikacjach. Wiele osób nie rozumie, pod czym się podpisuje, ponieważ regulaminy są często długie i niejasne.
Zasady dotyczące prywatności opublikowane przez Google Nest liczą dwadzieścia tysięcy słów. Przeciętnemu odbiorcy samo ich przeczytanie zajęłoby ponad godzinę.
„Przyjmując warunki użytkowania sprzętu nie tyle wyrażamy zgodę na warunki stawiane przez firmy, my tę zgodę oddajemy”
– uważa Efpraxia Zamani z Uniwersytetu w Sheffield, która bada współczesne systemy informacyjne.
Google i Amazon zaprzeczają, że bezprawnie gromadzą i sprzedają dane o konsumentach. Zapewniają też, że służą one jedynie do udoskonalania produktów oraz usług smart home.
W Polsce działa Fundacja Panoptykon, która zajmuje się ochroną podstawowych wolności i swobód obywatelskich związanych z nadmiernym nadzorem społeczeństwa w obliczu rozwoju techniki. Jej przedstawiciele zgadzają się z tym, że jesteśmy inwigilowani w sieci, a nasze dane są potem analizowane i sprzedawane.
„Wszystko po to, aby rządy i korporacje mogły decydować o nas i za nas”
– czytamy na stronach Panotykonu.
Warto się nad tym wszystkim zastanowić, gdy następnym razem jakaś aplikacja lub strona internetowa poprosi nas o zgodę na udostępnianie informacji. Dane stały się cennym „towarem” i można dzięki nim zarobić ogromne pieniądze. Tylko czy warto handlować prywatnością?
Dowiedz się więcej:
Polecamy:
Źródła: The Verge, The Epoch Times