Lista obaw Europejczyków jest bardzo długa, ale w wielu państwach głównym powodem zmartwień nie są wcale imigranci. To spore zaskoczenie z uwagi na hasła obecne w debacie politycznej
Kartą przetargową populistów w kampanii do Parlamentu Europejskiego stała się polityka antyimigracyjna, co doskonale widać na przykładzie Węgier czy Włoch. Viktor Orbán zdecydował się na „plakatową ofensywę”, ze zdjęciami szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera i amerykańskiego finansisty George’a Sorosa, sugerującą, że Bruksela miałaby szykować plany masowego przyjmowania imigrantów.
Kampania jest finansowana z publicznych pieniędzy, a Fidesz w mediach społecznościowych promuje wpisy w rodzaju: „Oni [Bruksela – red.] chcą wprowadzić obowiązkowe kwoty relokacji uchodźców. Chcą osłabić prawa państw członkowskich do ochrony granic. Chcą ułatwić imigrację, wprowadzając wizy migracyjne”.
Nie imigracja, a emigracja
Z badań przeprowadzonych na zlecenie think tanku European Council on Foreign Relations (ECFR) wynika jednak, że mieszkańcy krajów położonych na południu i wschodzie Europy, takich jak Hiszpania, Grecja, Włochy, Polska, Rumunia i Węgry, wcale nie uważają imigracji za największe zagrożenie dla kontynentu. Badania przeprowadzone przed wyborami europejskimi objęły w sumie 14 państw, które obsadzają 80 proc. mandatów eurodeputowanych.
Rumunia, Polska i Węgry – według analiz ONZ – należą do grupy państw z najszybciej kurczącą się populacją. Największy lęk przed opuszczaniem kraju przez obywateli panuje w Rumunii – 55 proc. mieszkańców uważa emigrację za zagrożenie, podczas gdy lęk przed imigracją deklaruje jedynie 10 proc. ankietowanych.
Trudno się dziwić – podczas ostatniej dekady populacja zmalała prawie o 10 proc. Wyjechali głównie młodzi ludzie w poszukiwaniu lepszej pracy i wykształcenia.
Z badań wynika, że 27 proc. Polaków obawia się imigracji, a 30 proc. – emigracji. Kolejne 30 proc. respondentów deklaruje obawę przed jednym i drugim.
Z kolei w Hiszpanii, Grecji i we Włoszech większość badanych uważa, że poziom emigracji powinien być kontrolowany. W Polsce myśli tak połowa pytanych.
Obszerna lista obaw Europejczyków
Wśród kolejnych zagrożeń Europejczycy widzą korupcję, nacjonalizm, terroryzm i zmiany klimatyczne. Co piątego mieszkańca kontynentu martwi islamski radykalizm. W prawie wszystkich krajach większość ankietowanych zgadza się, że stan środowiska naturalnego powinien być priorytetem, niezależnie od wpływu na wzrost gospodarczy.
„Wybory do Parlamentu Europejskiego zostały sprzedane jako bitwa o duszę Europy” – podkreśla dyrektor EFCR Mark Leonard w rozmowie z dziennikiem „The Guardian”. Jego zdaniem, nacjonalistom zależy na przekształceniu głosowania w referendum w sprawie migracji.
„Wyniki tej ankiety powinny dodać pewności pro-Europejczykom i pokazać, że nadal mogą zdobyć głosy w ważnych kwestiach, takich jak: zmiana klimatu, opieka zdrowotna, gospodarka mieszkaniowa i standard życia” – wyjaśnia Leonard. „Strategiczną pomyłką byłoby zaakceptowanie systemu partii antyeuropejskich, sugerujących, że wybory zostaną wygrane lub przegrane tylko z powodu migracji” – dodaje.
Badanie pokazuje również, że lęki i potrzeby Europejczyków są bardzo zróżnicowane w skali konkretnych krajów. O ile w Holandii, Belgii czy we Francji strach przed radykałami muzułmańskimi jest najwyższy, tak w Grecji, Rumuni czy we Włoszech na pierwszym miejscu znajduje się kryzys ekonomiczny.
Kraje skandynawskie z kolei najbardziej boją się zmian klimatycznych, a strach przed Rosją i polityką Kremla można zauważyć w Rumunii i Polsce. Jeśli chodzi o wzrost nacjonalizmu w Europie, za największe zagrożenie uważają go Grecy i Austriacy.
Wybory europejskie odbędą się w dniach 23-26 maja 2019 r.
Źródła: Guardian, Gazeta Wyborcza