Krytyczne myślenie, spojrzenie na świat z różnych perspektyw i inne praktyczne umiejętności ‒ tego powinna uczyć szkoła. A jak tego uczyć, nauczycielom pokazuje Szkoła Edukacji
Działająca od 2015 r. Szkoła Edukacji to owoc współpracy Uniwersytetu Warszawskiego, Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Fundacji Dobrej Edukacji. Dwuletnie dzienne studia podyplomowe są realizowane zgodnie z programem stworzonym we współpracy z ekspertami prestiżowego nowojorskiego Teachers College Uniwersytetu Columbia.
Dotychczas zajęcia były prowadzone dla dwóch specjalności ‒ polonistycznej i matematycznej. Od tego roku dojdą także historia i wiedza o społeczeństwie oraz biologia z przyrodą. W rekrutacji mogą wziąć udział magistrowie filologii polskiej, historii, matematyki lub biologii, a także kierunków pokrewnych, np. fizyki, chemii, biotechnologii czy ochrony środowiska, oraz czynni nauczyciele, których staż pracy nie przekracza 10 lat. Tegoroczna rekrutacja kończy się 24 kwietnia.
Nowy sposób na edukację nauczycieli
Absolwenci w rozmowie z Holistic.news przekonują, że studia zapewniają zupełnie inną perspektywę zawodowi nauczyciela. „Jestem przekonana, a nie bazuję tylko na swoich doświadczeniach, ale także na doświadczeniach koleżanek, które skończyły specjalizację pedagogiczną, a później uczyły się w Szkole Edukacji, że uczelnie wyższe, niestety, tylko częściowo przygotowują do zawodu” ‒ przekonuje Aleksandra Prońko, nauczycielka w warszawskim liceum Cervantesa.
„Oczywiście, w jakimś stopniu są prezentowane metody nauczania, aczkolwiek nie są to zazwyczaj metody aktywizujące, którymi pracuje się współcześnie” ‒ dodaje.
Polonistka przyznaje, że początkowo nie planowała zostać pedagogiem, na studiach wybrała inną specjalizację. Potem jednak trafiła do Szkoły Edukacji i to wszystko zmieniło. Tu dowiedziała się, jak pracować z młodymi ludźmi w taki sposób, by nie przygotowywać ich jedynie do sprawdzianów, ale by kłaść nacisk na zdobywanie praktycznych umiejętności: krytycznego myślenia, oglądu rzeczywistości z różnych perspektyw, zdolności do pracy w grupie, umiejętności interpretacyjnych, retorycznych.
Aleksandra Prońko krytykuje tradycyjne przygotowanie nauczycieli na polskich uczelniach, także za niedostatki w przygotowaniu do bycia pedagogiem i wychowawcą. „W Szkole Edukacji mieliśmy bloki psychologiczne i przedmioty takie jak np. nauczyciel jako wychowawca. Wydaje mi się, że momentami uczyliśmy się więcej tego, jak »być« w szkole, jak pracować z uczniami, niż jak nauczać” ‒ wyjaśnia nauczycielka.
„W Szkole Edukacji duży nacisk kładzie się na dawanie uczniom wyboru, możliwości uczestniczenia w procesie nauczania. Może to być np. wybór tekstów omawianych na lekcji. Daję uczniom kilka wierszy tego samego autora i proszę, by zinterpretowali ten, który najbardziej do nich przemawia” ‒ tłumaczy.
Stypendia, akademik i gwarancja pracy
Zajęcia w Szkole Edukacji odbywają się w trybie dziennym, a więc ograniczającym możliwości pracy zawodowej, dlatego większość studentów może liczyć na stypendium. Obecnie 95 proc. z kształcących się tu osób otrzymuje środki w wysokości nawet 2 tys. zł. Osobom spoza Warszawy oferowane jest darmowe zakwaterowanie w akademiku. Ponadto każdy absolwent szkoły ma gwarancję pracy.
„Zgłasza się do nas wiele placówek, które wiedzą, jak wygląda nauka w Szkole Edukacji i bardzo sobie cenią nasz model kształcenia. Dostajemy listę ofert pracy w zawodzie nauczyciela. Mamy tak dużą bazę, że jesteśmy w stanie zaproponować zatrudnienie każdemu studentowi” ‒ wyjaśnia Adriana Bąkowska ze Szkoły Edukacji.
Dodatkowo, po zakończeniu nauki, absolwenci są objęci 2-letnim programem wsparcia. Mogą korzystać z indywidualnego tutoringu i warsztatów doskonalących. „W tym roku nasi absolwenci biorą udział m. in. w programie współpracy z dr. Peterem Liljedahlem z Kanady, który realizuje autorski program »myślącej klasy«” – wyjaśnia Bąkowska.
45 minut lekcji na zdobycie praktycznej wiedzy
Aleksandra Prońko tłumaczy, że dzięki studiom zdobyła warsztat pozwalający na zmieszczenie aktywizujących metod pracy z uczniami w ciasne ramy 45-minutowych bloków lekcyjnych.
„Nieraz trzeba mocno główkować, planować lekcje w taki sposób, by znalazły się na niej różne elementy. Na początku można sobie pozwolić na mini–wykład, który zajmie kilkanaście minut, ale potem lekcję już oddać uczniom, pozwolić im na samodzielne zdobywanie wiedzy. Można wprowadzać także elementy trwające kilka minut, np. zaproponować im przedyskutowanie jakiejś kwestii w parach, nim zaczniemy wspólnie zbierać wnioski” – tłumaczy w rozmowie z Holistic.news.
Nauczycielka zaznacza jednak, że należy pilnować, by „nie osiągnąć przerostu formy nad treścią”. „W końcu chodzi o efekty, których osiąganie metody aktywizujące mają jedynie wspierać” – zaznacza.