Wyciek wrażliwych danych z bazy chińskiej firmy SenseNets dostarczającej techniki służące do rozpoznawania twarzy pokazuje, jak daleko Chiny posunęły się w inwigilacji muzułmańskiej mniejszości Ujgurów
Holenderski ekspert ds. cyberbezpieczeństwa Victor Gevers odnalazł w sieci kompilację danych w czasie rzeczywistym dotyczących ponad 2,5 mln ludzi w zachodnich Chinach. Baza była stale aktualizowana m.in. współrzędnymi GPS, dotyczącymi dokładnego miejsca pobytu inwigilowanych obywateli.
Gevers podaje na swoim Twitterze dokładne przykłady: „Najstarsza Ujgurska kobieta zarejestrowana przez narzędzie ma 88 lat i była ostatnio widziana 31 stycznia 2019 r. o godz. 17:57:44” – pisze, dołączając precyzyjną lokalizację.
Obok nazwisk, dat urodzenia czy miejsc zatrudnienia zebrano też zdjęcia, numery seryjne, daty wydania dokumentów osobistych. Dodatkowo, na podstawie śledzenia lokalizacji zaznaczano miejsca, gdzie inwigilowani pojawiali się ostatnio najczęściej, np. „meczet”, „restauracja”, „hotel”.
Jak informuje agencja Associated Press, baza danych odkryta przez Holendra rejestruje ruchy ludzi śledzone przez technologię rozpoznawania twarzy. W czasie zaledwie jednej doby narzędzie to jest w stanie zarejestrować prawie 7 mln współrzędnych. Wśród inwigilowanych obywateli znajdują się Ujgurzy, Chińczycy Han i Kazachowie.
„Poligon doświadczalny” dla autorytarnej władzy
Ujawnione dane dotyczą autonomicznego, chińskiego regionu Xinjiang. To strategicznie ważne terytorium, które stanowi aż 1/6 powierzchni Chin i posiada bogate złoża surowców mineralnych. Większość obywateli stanowią tam muzułmańscy Ujgurzy, którzy od lat są prześladowani przez chińskie władze. Według danych ONZ ok. 10 proc. całej populacji jest przetrzymywana w obozach „reedukacji politycznej”. Surowe prawo zabrania Ujgurom okazywania w jakikolwiek sposób odrębności etnicznej i religijnej. Chińskie władze systematyczne inwigilują muzułmanów, np. poprzez obligatoryjne wizyty urzędników w ujgurskich domach.
Xinjiang jest pokryty systemem policyjnych punktów kontrolnych i kamer bezpieczeństwa. Od dłuższego czasu świat podejrzewa, że Chiny wykorzystują i testują w regionie skanery tęczówek oczu, analizatory mowy, badania DNA i kamery rozpoznające rysy twarzy. Jak podkreśla dr Włodzimierz Cieciura, sinolog z Uniwersytetu Warszawskiego, jest to „poligon nowoczesnych technologii dla autorytarnych państw”.
„Ten niezabezpieczony system służący do rozpoznawania twarzy czy weryfikacji osobistej istnieje tylko w jednym celu – to »muzułmański tropiciel« finansowany przez chińskie władze w prowincji Xinjiang w celu śledzenia Ujgurów” – stwierdził Victor Gevers na Twitterze.
Magazyn „Forbes” komentuje, że fakt wycieku danych powinien zaniepokoić nie tylko miliony ludzi dotkniętych bezpośrednio sytuacją w Chinach. Jak podkreślono, „chiński nadzór jest niepodobny do tego, co widzieliśmy w świecie zachodnim”, a skala, w jakiej Chiny używają systemu rozpoznawania twarzy, jest ogromna.
Źródła: AP, „The Forbes”, PAP