Zdobywanie wiedzy na temat Chin cieszy się ostatnio ogromnym zainteresowaniem wśród kandydatów na studia, a kierunki dotyczące Dalekiego Wschodu należą do najbardziej obleganych
W ostatnich latach startuje na nie po kilkanaście osób na miejsce. Z czego wynika to zainteresowanie Chinami?
„Zdecydowana większość młodych ludzi wybiera ten kierunek studiów ze względów praktycznych. Planują oni wykorzystywać język chiński w pracy i kontaktach biznesowych” – mówi dr Katarzyna Sarek, sinolożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego i współautorka bloga Skośnym okiem.
Jak twierdzi, boom na sinologię wiąże się bezpośrednio ze wzrostem gospodarczego i politycznego znaczenia Chin. Nie zawsze tak było. „Kiedyś na ten kierunek szły niemal wyłącznie osoby pasjonujące się Chinami, nie zastanawiając się, czy ten język przyda im się w pracy” – wspomina sinolożka.
Najlepsze 30 lat bez demokracji
W ostatnim czasie uwaga świata zwraca się na Wschód nie tylko z powodu tarć między Chinami i Stanami Zjednoczonymi, ale także kontrowersyjnej polityki Pekinu wobec własnych obywateli. Gdy świat obiegły informacje o manifestacjach z Hongkongu, działania protestujących spotkały się z poparciem zachodnich mediów jako próby walki o demokratyzację ustroju. Nic dziwnego, skoro dla Europejczyków i Amerykanów demokracja jest jedną z najwyższych wartości. Ale w przypadku Chińczyków sprawa nie jest tak oczywista.
„Chińczycy uważają, że ostatnie 30 lat to najlepsze 30 lat w najnowszej historii Chin, okres nieprawdopodobnego rozwoju i bogacenia się społeczeństwa. Oni nie mają w tym momencie żadnych podstaw, żeby tę władzę komunistyczną kwestionować i mówić: »Zróbmy sobie demokrację, bo ten system źle funkcjonuje«” – tłumaczy Katarzyna Sarek.
Zawsze mili Chińczycy
Polityka to tylko jedna z płaszczyzn, na której od Chińczyków różnimy się w tak zasadniczy sposób. Sarek, która przez kilka lat mieszkała w Chinach, mówi, że nasz stosunek do niej ma bardzo głębokie korzenie – wynika z kultury, w jakiej się wychowaliśmy. Z tego powodu może to być niezwykle trudna bariera do pokonania dla tych osób z kręgu kultury zachodniej, którym przyjdzie zamieszkać w Państwie Środka.
„Chińczycy mają bardzo duże problemy z mówieniem wprost wielu rzeczy. Zawsze się uśmiechają, zawsze są mili, zawsze są grzeczni, ale tego, co myślą, bardzo ciężko jest się domyślić” – zaznacza sinolożka. Jak się okazuje, o wiele trudniejsze niż nauka języka, który liczy ok. 50 tys. znaków, jest zrozumienie chińskiego kodu kulturowego.