Co najmniej 10 ofiar wspinaczki na Mount Everest – tak wygląda początek letniego sezonu na najwyższej górze świata. W drodze na szczyt jest tak dużo wspinaczy, że utworzyły się… korki. „To wyglądało jak zoo” – powiedział Ed Dohring, lekarz z Arizony, który przez całe życie marzył o zdobyciu góry
Dla Eda Dohringa wspinaczka na Mount Everest to traumatyczne doświadczenie. Marzenie o zdobyciu najwyższej góry świata szybko zamieniło się w koszmar. „Wspinacze napierali i popychali się nawzajem, by zrobić sobie pamiątkowe selfie. Na płaskiej części szczytu, która ma powierzchnię kilku metrów kwadratowych, stało kilkanaście osób. Aby się tam dostać, musiałem czekać kilka godzin w kolejce. Ciało przy ciele, kurtka przy kurtce, a wszystko na skalistym grzbiecie z kilkusetmetrową przepaścią. Musiałem nawet obejść ciało kobiety, która właśnie zmarła. To wyglądało jak zoo” – wspomina.
Tłum ludzi w „strefie śmierci”
To zdjęcia z kolejki na Mount Everest, która utworzyła się powyżej 8000 m n.p.m. To „strefa śmierci”. W himalajskim korku na najwyższą górę świata stoi kilkaset osób. Fotografię, która obiegła światowe media, zrobił Nirmal Purja – himalaista, który bierze udział w projekcie „Project Possible” i stara się zdobyć 14 najwyższych szczytów świata w ciągu siedmiu miesięcy.
Według himalaisty sytuacje, jak ta na zdjęciu, nie powinny mieć miejsca. „Pierwszy raz widzę taki tłum na strefie śmierci” – podkreślił. „Potrzebne są limity regulujące ilość osób, które w podobnym terminie mogą wyruszyć na szczyt” – dodał.
Komentarze pod jego zdjęciem są jeszcze dosadniejsze.
„Nepalski rząd uwielbia przytulać gotówkę z wydawania zezwoleń, Szerpowie też z przyjemnością witają pieniądze. Sytuacja wygląda na korzystną dla wszystkich dopóki… nie pojawią się ofiary” – napisał jeden z internautów. A tych jest coraz więcej. Ostatnie dwie ofiary to Brytyjczyk i Irlandczyk. Pierwszy z nich dotarł na szczyt. Wracając, stracił przytomność i spadł 150 m w dół. Drugi zginął, szturmując szczyt z tybetańskiej strony.
Wcześniej na Evereście zmarła też m.in. 55-letnia wspinaczka z Indii. Kobieta utknęła w „korku” tuż nad czwartym obozem, który jest położony na wysokości 8 tys. m – to ostatnia baza przed szczytem.
Rekordowa liczba pozwoleń
Władze Nepalu wydały w tym sezonie rekordową liczbę pozwoleń na wspinaczkę. Na Everest ruszyło tej wiosny 37 ekspedycji, w skład których weszło 374 wspinaczy. Na sąsiednie Lhotse (8516 m n.p.m.) wyruszyło dziewięć ekip i 77 himalaistów.
Zdaniem Danduraja Ghimire, dyrektora generalnego Departamentu Turystyki Nepalu, zakorkowane trasy nie były przyczyną śmierci wspinaczy. „To bezpodstawne zarzuty. Warunki nie były zbyt łaskawe w tym sezonie, więc kiedy tylko otworzyło się małe okienko pogodowe, wspinacze ruszyli w góry” – powiedział Ghimire.
„Główną przyczyną śmierci wspinaczy na Evereście była choroba wysokościowa. Szczyt ma wysokość 8848 m n.p.m. Na tym poziomie z każdym oddechem dostajemy tylko jedną trzecią tlenu co na nizinach” – podkreślił.
Ponad 200 himalaistów zginęło, próbując wejść na szczyt od 1922 r. Większość ciał pozostała zakopana pod lodowcami lub śniegiem.
Źródło: CNN, New York Times, BBC