Rzekoma eutanazja 17-letniej Holenderki to jeden z największych fake newsów ostatnich tygodni. Nastolatka umarła naturalnie, choć z własnej woli
„Przejdę od razu do sedna: w ciągu maksymalnie 10 dni umrę. Zakończę walkę po latach jej trwania. Od pewnego czasu nie jem i nie piję, a po wielu rozmowach i diagnozach uznano, że moje cierpienie jest nie do zniesienia. Jeszcze oddycham, ale już nie żyję” – taki post Noa Pothoven zamieściła na swoim Instagramie 31 maja.
Dziś jej słowa cytują media na całym świecie, a rzekomą eutanazję nieletniej potępił m.in. papież Franciszek. Holandia prostuje doniesienia, w które uwierzył cały świat.
W sidłach lęku
Tragiczna historia Pothoven rozpoczęła się we wczesnym dzieciństwie, gdy była molestowana seksualnie. Ślad dramatu, który przeżyła, na zawsze naznaczył ją problemami psychicznymi. Lęk, depresja, zaburzenia odżywiania, trauma pourazowa – choroby, z jakimi się zmagała, byłyby trudne do udźwignięcia dla kilku osób.
Skumulowane w jednym ciele cierpienie zabrało jej całą radość życia. Żmudne leczenie nie przynosiło efektów, a w zdrowieniu przeszkodził największy dramat wczesnej młodości. W wieku 14 lat Noa została zgwałcona przez dwóch mężczyzn.
Po tym wydarzeniu jej stan się pogorszył. Wpadła w sidła anoreksji. Jej wyniszczone ciało nie miało już siły bronić się przed konsekwencjami psychicznymi mrocznej przeszłości. Różne metody terapii nie pomogły, a Noa kilkukrotnie próbowała popełnić samobójstwo. Krzywdy, jakich doznała ze strony mężczyzn, zostawiły piętno, z którym ostatecznie nie poradzili sobie także lekarze.
Noa nie poddała się eutanazji
Historia nieletniej Holenderki była na tyle „sensacyjna”, że media głównego nurtu szybko podchwyciły temat, powtarzając informację o rzekomej eutanazji.
Faktem jest, że rok temu dziewczyna zwróciła się do kliniki Life End w Hadze, która zajmuje się przeprowadzaniem eutanazji w uzasadnionych przypadkach. Swoje starania ukryła przed rodziną. Regionalny dziennik „De Ganderlander” potwierdził, że Pothoven odmówiono wykonania zabiegu wspomaganej śmierci. W tym czasie matka nastolatki znalazła pożegnalny list, w którym dziewczyna opisała życie przepełnione cierpieniem i zmaganiami z chorobą.
O chęci eutanazji Holenderka pisała w mediach społecznościowych już jakiś czas temu: „Być może będzie to dla niektórych zaskoczeniem, biorąc pod uwagę moje posty z okresu leczenia, ale miałam ten plan już od dawna i nie podjęłam tej decyzji pod wpływem chwili” – napisała na instagramowym profilu.
To właśnie te kilka zdań, napisane przez ofiarę gwałtu, wystarczyły mediom jako potwierdzenie eutanazji nieletniej. W gronie powtarzających fałszywe informacje znalazły się także poważane media, takie jak brytyjskie Independent czy SkyNews.
Sprawę skomentował także papież Franciszek. „Eutanazja i wspomagane samobójstwo są porażką wszystkich” – napisał na Twitterze. „Odpowiedź, do której jesteśmy wezwani, to nieporzucanie nigdy tych, którzy cierpią; nie poddanie się, ale objęcie troską i miłością, by przywrócić nadzieję” – dodał.
„Kochać to pozwolić odejść”
Holenderskie ministerstwo zdrowia i klinika, która wcześniej odmówiła dziewczynie przeprowadzenia wspomaganego samobójstwa, potępiły rozpowszechnianie fake newsów na temat historii choroby Pothoven. Nastolatka była na tyle wycieńczona, że nie przeżyłaby bez pomocy odpowiedniej aparatury. Dlatego Noa zaprzestała przyjmowania pożywienia i płynów, ale nie została poddana eutanazji – oświadczono w obu komunikatach.
„Jesteśmy głęboko poruszeni śmiercią Noi w wieku 17 lat, sercem łączymy się z jej rodziną i przyjaciółmi” – napisał minister zdrowia Hugo de Jonge w czwartek rano. „Jesteśmy w kontakcie z jej rodziną, która powiedziała nam, że przeciwnie, wbrew doniesieniom międzynarodowych mediów, w tym przypadku nie ma mowy o eutanazji. Obecnie należy pozwolić rodzinie na przeżycie w spokoju żałoby po Noi” – dodał.
„Pytania dotyczące śmierci Noi i otrzymywanej przez nią opieki są zrozumiałe, ale będzie można na nie odpowiedzieć, kiedy zostaną ustalone fakty. Poprosiłem IGD [Inspectie Gezondheidszorg en Jeugd – Inspekcja ds. opieki zdrowotnej i młodzieży – red.] o zbadanie sprawy” – zaznaczył minister.
Noa Pothoven była ważną postacią dla wielu młodych Holendrów, których motywowała do walki o własne marzenia. W 2018 r. wydała książkę Win or Learn, w której opowiedziała o trudnych wspomnieniach. Z przyjaciółmi i sympatykami pożegnała się także przez media społecznościowe.
„Po latach walk, przegranych batalii, jestem wykończona. Prawie nic nie jem, nie piję. Postanowiłam odejść, bo nie jestem w stanie dłużej tego znieść” – wyznała. Wielokrotnie podkreślała, że swoją decyzję konsultowała ze specjalistami i nie podjęła jej pod wpływem chwilowego pogorszenia stanu zdrowia.
Poprosiła przyjaciół, by nie próbowali jej odwieść od tej decyzji. „Kochać, to pozwolić odejść” – napisała przed śmiercią.
Źródła: BBC, CNN, Newsweek, De Ganderlander, NPOnews