„Polacy – pod względem znajomości języka angielskiego – zajmują 13. miejsce na 88 krajów. Zostaliśmy określeni jako kraj z wysoką biegłością języka angielskiego. Jesteśmy przed Szwajcarią, Portugalią, a także krajami naszego regionu, takimi jak Czechy, Węgry i Słowacja” – mówi dr Werona Król-Gierat z Katedry Dydaktyki Języka Angielskiego Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie
ŁUKASZ GRZESICZAK: Prof. Renata Mienkowska-Norkienė z Uniwersytetu Warszawskiego niedawno przekonywała mnie, że język angielski polskich studentów jest na dobrym poziomie, a na tle studentów z Turcji wypadamy naprawdę dobrze…
DR WERONA KRÓL-GIERAT: Powinno być jeszcze lepiej. Od 2017 r. język obcy nowożytny jest obowiązkowy już w przedszkolu. W większości przypadków przedszkolaki uczą się właśnie angielskiego. To stawia nas obok takich krajów jak Cypr i Belgia w czołówce europejskich państw, których obywatele najwcześniej rozpoczynają naukę języka obcego. Zresztą w ostatnich latach wiek rozpoczęcia nauki języka obcego regularnie się obniżał. Kiedyś naukę rozpoczynały siedmiolatki, potem pięciolatki, a teraz – trzylatki.
Jeżeli zaś chodzi o naszych studentów, wszyscy uczęszczają na lektorat z języka obcego, który powinien być kontynuacją tego, którego zaczęli uczyć się w szkole średniej. Studia powinni zakończyć ze znajomością języka obcego na poziomie minimum B2.
Co się za tym kryje?
Znajomość języka obcego opisujemy na sześciostopniowej skali od poziomu A1 do C2. A1 i A2 to poziomy podstawowe, B1 i B2 to poziomy średnio zaawansowane, określane jako poziomy samodzielności. Wreszcie C1 i C2 to poziomy biegłości językowej. Studenci, którzy kończą studia ze znajomością języka obcego na poziomie minimum B2, czyli wyższym stopniu samodzielności językowej, powinni potrafić odnaleźć się w tym języku w sytuacjach dnia codziennego, w pracy, a nawet podjąć naukę na uczelni zagranicznej. Powinni porozumiewać się na tyle płynnie i spontanicznie w danym języku, by prowadzić normalną rozmowę z rodzimym jego użytkownikiem. Poziomy biegłości są kojarzone z certyfikacją Cambridge. Egzamin FCE odpowiada poziomowi B2.
Według raportu EF English Proficiency Index 2018, Polacy – pod względem znajomości języka angielskiego – zajmują 13. miejsce na 88 krajów. To daje nam 11. pozycję w Europie na 32 sklasyfikowane państwa. W tym zestawieniu zostaliśmy określeni jako kraj z wysoką biegłością języka angielskiego. Jesteśmy przed Szwajcarią, Portugalią, a także krajami naszego regionu, takimi jak Czechy, Węgry i Słowacja.
To brzmi optymistycznie, ale przecież przedszkole nie jest w Polsce obowiązkowe. Nie wszystkie dzieci zaczną naukę języka obcego jako trzylatki…
Obowiązkowe jest jedynie roczne przygotowanie przedszkolne. W tym momencie dotyczy to sześciolatków, ale rodzice mogą zdecydować o wcześniejszym rozpoczęciu edukacji przez dziecko.
Polscy uczniowie uczą się przede wszystkim angielskiego. Dane z wyższych etapów edukacji pozwalają sądzić, że ponad 90 proc. polskich uczniów uczy się angielskiego jako pierwszego języka obcego. Dziś to lingua franca, język międzynarodowej komunikacji. Czy będzie to język angielski, decyduje dyrektor danej placówki, biorąc pod uwagę m.in. możliwości kadrowe czy położenie terytorialne. Powinien jednak wsłuchiwać się w opinie uczniów i rodziców oraz tak kształtować ofertę edukacyjną, by uczniowie mieli możliwość nauki danego języka na kolejnym etapie edukacyjnym.
Pani jest przekonana, że powinien to być język angielski? Geopolityka raczej przekonuje, że powinniśmy się uczyć chińskiego, a interesy – że niemieckiego.
W Polsce uczymy dwóch języków obcych. Po reformie edukacji naukę tego drugiego Polacy rozpoczną nie później niż w siódmej klasie szkoły podstawowej.
Jestem przekonana, że pierwszym powinien pozostać angielski. Jeżeli chodzi o wybór drugiego języka, tutaj jest duża dowolność. W zasadzie nauka każdego języka obcego niesie za sobą nowe możliwości i otwiera kolejne drzwi do podróżowania, poznawania nowych kultur, podejmowania pracy, edukacji.
To prawda, że nauka chińskiego staje się coraz bardziej popularna. Z pewnością warto uczyć się języków skandynawskich, co wiąże się z kierunkami polskiej emigracji. Podobnie jak mowy narodów sąsiednich. Język niemiecki jest drugim, co do popularności językiem obcym wybieranym przez Polaków. Do łask – po okresie zapomnienia – wraca rosyjski. Wskazałabym też na język hiszpański, który cieszy się sporym zainteresowaniem w szkołach językowych. To dla mnie zrozumiałe, ogromna część świata posługuje się hiszpańskim, dodatkowo jest to melodyjny i wdzięczny dla ucha język, który podoba się Polakom.
Z jaką znajomością języka obcego teoretycznie powinien zostać uczeń szkoły średniej, który nie rozpocznie studiów?
Pierwszy język uczeń powinien znać na poziomie B1+ i B2 w zakresie rozumienia wypowiedzi, jeżeli jest to kontynuacja języka ze szkoły podstawowej na poziomie podstawowym. Jeżeli natomiast jest to kontynuacja w zakresie rozszerzonym, musi znać język obcy na poziomie B2+ i C1 w zakresie rozumienia wypowiedzi. Drugi język obcy zna przynajmniej na poziomie A2+ lub B1+, o ile jest to kontynuacja.
Wróćmy do nauki języka obcego w przedszkolu. Jak powinniśmy uczyć angielskiego nasze dzieci i czy robimy to dobrze?
W przedszkolu uczymy języka obcego przez zabawę. Najlepiej, by treści językowe były wplatane w czynności życia codziennego. Nauka często odbywa się poprzez piosenki czy rymowanki, które są powtarzane w konkretnych sytuacjach. Ważne jest wyrabianie rutyny u dzieci.
To wszystko powinno być powiązane z kontekstem, dla przykładu idealnie byłoby, gdyby przedszkolaki uczyły się po angielsku wierszyka o myciu rąk przed obiadem.
Najważniejsze, by dzieci mogły się osłuchać z językiem obcym, który jest przecież innym systemem niż nasz język ojczysty. Pozwala to na ćwiczenie aparatu mowy, zabawę z dźwiękami, a przede wszystkim kształcenie pozytywnego nastawienia do nauki języka obcego, które jest bardzo ważne na kolejnych etapach edukacji. Ważne, by dziecko na pierwszym etapie nauki nie zniechęciło się do języka obcego.
Ile godzin w tygodniu uczymy języka obcego najmłodszych?
W przedszkolu nie jest to uregulowane. W klasach 1-3 są to co najmniej dwie godziny lekcyjne tygodniowo, jeśli ten przedmiot prowadzony jest przez nauczyciela języka obcego. Języka obcego może też uczyć osoba posiadająca odpowiednie kwalifikacje, która prowadzi zajęcia edukacji wczesnoszkolnej, i wtedy ten czas reguluje sobie dowolnie, tak by był skorelowany z innymi obszarami podstawy programowej kształcenia ogólnego.
Dobrze uczymy w podstawówce?
Raport Instytutu Badań Edukacyjnych dotyczący efektywności nauczania języka angielskiego w szkole podstawowej zwrócił uwagę na kilka problemów. Badania wskazały, że nauczyciele często komunikują się z uczniami w języku polskim. To sprawia, że uczniowie mają ograniczone możliwości mówienia w języku obcym. Być może dlatego wypowiedzi wielu z nich są krótkie i mało zróżnicowane leksykalnie. Często zdarza się, że nauczyciele kurczowo trzymają się ćwiczeń z podręcznika.
Chciałabym jednak wystąpić tutaj w ich obronie. Nauczyciele starają się trzymać podstawy programowej i konsekwentnie ją realizować przy niewielkiej ilości godzin nauczania ich przedmiotu. Wisi nad nimi widmo testowego egzaminu ósmoklasisty. Wcześniej podobny – bo także testowy egzamin – zdawali uczniowie na koniec gimnazjum, a na koniec szkoły podstawowej podchodzili do sprawdzianu szóstoklasisty.
W polskiej szkole mamy też trudności organizacyjne. Grupa, w której odbywa się nauka języka obcego, nie powinna przekraczać 24 uczniów. Tak mówią przepisy. Zatem jeżeli klasa jest liczniejsza, dzieli się ją na dwie mniejsze grupy. Z takimi pracuje się łatwiej. Kiedy jednak uczniów jest 23 czy 24, to często nie mamy możliwości finansowych i organizacyjnych do podziału. W takiej grupie trudno na bieżąco monitorować postępy każdego ucznia.
Bądźmy szczerzy. Da się nauczyć języka angielskiego w 24-osobowej klasie?
To zależy od bardzo wielu czynników. Ważne są: motywacja, systematyczność ucznia, atmosfera w klasie, poziom wzajemnego wsparcia wszystkich uczestników procesu nauczania, sam nauczyciel.
Obserwuję osoby, które zaskakująco dobrze potrafią sobie poradzić w naszym systemie edukacji i rozwijają znajomość języka na bardzo wysokim poziomie. Niestety są też tacy, u których pokutują narastające braki, i którzy z roku na roku popełniają te same błędy.
Jakie są największe trudności polskich uczniów w przypadku języka angielskiego?
Prawdopodobnie wymowa, którą nabywamy od najmłodszych lat, kiedy wykształca się aparat mowy. Kiedy w tym okresie wzór, który do nas dociera, nie jest poprawny, niestety zapamiętujemy go i powtarzamy. Na pewno o wiele łatwiej nauczyć się nowej rzeczy niż pracować nad poprawą złych przyzwyczajeń.
Rozumiem, że w przypadku rodziców, którzy uczą swoje dzieci angielskiego, często piekło jest dobrymi chęciami wybrukowane?
Ważne, by pracować z dzieckiem w domu, gdyż to właśnie systematyczność jest kluczem do sukcesu, ale jeżeli ktoś nie ma pewności, co do tego czy jego kompetencje językowe są wystarczające, lepiej by profesjonalne nauczanie pozostawił specjalistom. Nie oznacza to jednak, że opiekun nie jest w stanie pomóc dziecku w nauce języka obcego nawet w sytuacji, gdy go nie zna. Coraz częściej podręcznikom do nauki języka towarzyszą przewodniki metodyczne dla rodziców. Materiały te stanowią wsparcie dla tych, którzy pragną asystować swojemu dziecku w nauce w domu. Ponadto, można zaproponować różnorodne formy kontaktu z językiem, począwszy od programów edukacyjnych czy filmów animowanych.
Zastanawia mnie, czy nie jest problemem to, że w zerówce spotykają się uczniowie, którzy rozpoczęli naukę języka angielskiego w przedszkolu jako trzylatki, z dziećmi, które nie miały żadnych doświadczeń z językiem?
Jest i nie jest. Istotne, czy patrzymy na to z punktu widzenia dzieci czy nauczyciela. Z pewnością dzieci, które uczyły się wcześniej, sporo już umieją. Jeżeli nauczyciel jest kreatywny, potrafi sprawić, że uczniowie się na jego lekcjach nie nudzą. Można przecież zaproponować inne piosenki, inne zabawy, stworzyć inne sytuacje edukacyjne. Najmłodsi bardzo lubią momenty, w których mogą się swoją wiedzą pochwalić. Dzieci, które dopiero zaczynają naukę języka obcego, szybko gonią pozostałe.
Czy, jeśli chodzi o wyniki znajomości języka angielskiego, widoczny jest podział na duże miasta i prowincję? Liczy się też status społeczny rodziców?
Tak, potwierdza to raport Instytutu Badań Edukacyjnych. Status społeczno-ekonomiczny rodziców wpływa na poziom językowy dzieci. Miejsca pracy rodziców, ich wykształcenie oraz dostęp do dóbr materialnych i kulturowych korelują pozytywnie. To oczywiste, stać ich choćby na dodatkową naukę. W dużym mieście jest szersza oferta edukacyjna. To jeden z ważniejszych czynników, ale nie determinujący. Z pewnością jednak dzieci biedniejszych rodziców z prowincji mają utrudniony start.
Jakie są inne bariery w nauce języka angielskiego?
Jest ich wiele, poczynając od różnic indywidualnych, chociażby takich jak wiek czy predyspozycje językowe. Czynniki kognitywne, tolerancja wieloznaczności oraz style uczenia się również pociągają za sobą pewne implikacje. Nie bez znaczenia są bariery afektywne i cechy osobowości, jak też poziom motywacji, który może być stymulowany przez rodziców czy nauczycieli.
Duże znaczenie odgrywają także specjalne potrzeby edukacyjne. Deficyty o różnorodnej etiologii mogą przejawiać się w trudnościach w uczeniu się, kłopotach z koncentracją, pamięcią. Problemy można by mnożyć – impulsywność, trudności adaptacyjne dzieci, motoryka, umiejętność pisania i czytania w języku ojczystym. Wszystkie one mogą mieć odzwierciedlenie w nauce języka obcego.
Czesi narzekają, że przez dubbing ich angielski jest kiepski. Czy to naprawdę może mieć wpływ na naukę języka obcego?
W tej kwestii kraje dzielimy na te, które preferują dubbing lub voice over, inaczej „szeptankę”, czyli praktykowaną m.in. w polskiej telewizji zasadę, zgodnie z którą głos lektora podkładany jest pod oryginalną ścieżkę dźwiękową. Widz słyszy rodzimego lektora, a w tle głos w języku obcym. Trzecia opcja to film w języku oryginalnym z przekładem w formie napisów w języku ojczystym. Ta ostatnia jest najbardziej korzystna z punktu widzenia rozwoju językowego.
Teraz wśród młodzieży i studentów jedną z form spędzania wolnego czasu jest oglądanie seriali. Wiele z nich dostępnych jest online w języku oryginału. Młodsze dzieci grają w gry, które często też są dostępne w języku angielskim. Potem niejednokrotnie potrafią zaskoczyć nauczyciela swoim zasobem słownictwa. Znają takie słowa jak glina czy miedź, bo grają w Minecrafta. To często bardzo ważna motywacja do nauki angielskiego.
Gdyby mogła pani wymyślić na nowo system edukacji, jak – pani zdaniem – powinno się w nim uczyć języka angielskiego?
Komisja Europejska rekomenduje zintegrowane nauczanie językowo-przedmiotowe. To idea oparta na przekazywaniu treści z zakresu danej dziedziny wiedzy z elementami języka obcego. W tej koncepcji np. biologia uczona jest przez pryzmat języka angielskiego. To bardzo dobry pomysł. Gdybym mogła zaproponować coś od siebie, byłoby to coś na kształt „immersji językowej”, czyli jak najgłębszego zanurzenia w języku angielskim.
Naturalnie najlepiej można zanurzyć się w nim w kraju, gdzie mówi się po angielsku, ale ta idea sprawdziłaby się też w naszych przedszkolach, gdzie dzieci język obcy chłoną z otoczenia jak gąbka. Wyobrażam sobie native speakerów z przygotowaniem metodycznym, którzy daliby szansę naszym dzieciom zanurzyć się w języku angielskim w jak najbardziej naturalny sposób podczas sytuacji dnia codziennego i zabawy. Tak, aby dziecko podświadomie przyswajało sobie nowy system językowy.
Dr Werona Król-Gierat – anglistka i specjalistka w zakresie języków i kultury krajów romańskich. Absolwentka Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pracuje w Katedrze Dydaktyki Języka Angielskiego UP w Krakowie. Metodyczka nauczania języka obcego w przedszkolu i na etapie wczesnoszkolnym. Zajmuje się także problematyką nauczania języków obcych dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.