Rok po strzelaninie w Parkland w Stanach Zjednoczonych trwa dyskusja, czy nowe zabezpieczenia faktycznie chronią uczniów, czy raczej powodują traumę i przygotowują szkołę do roli potencjalnego miejsca zbrodni
W lutym 2018 r. 19-letni Nikolas Cruz wszedł do liceum w Parkland, szkoły, z której został wydalony kilka miesięcy wcześniej z powodu gróźb wobec kolegów. Miał ze sobą legalnie kupiony karabin AR-15, strzelał przez 6 minut. W Douglas High School zginęło wtedy 17 uczniów i nauczycieli.
Komisja bezpieczeństwa publicznego, w skład której weszli prawnicy, przeanalizowała wydarzenia z Parkland i sformułowała zalecenia mające zapobiec takim tragediom w przyszłości. Rezultatem jej prac jest ponad 400-stronicowy raport, na podstawie którego w Douglas High School wprowadzono już zmiany. Spotkały się jednak z krytyką niektórych uczniów i nauczycieli.
Zwiększenie liczby wyznaczonych w klasach bezpiecznych punktów, które znajdują się poza zasięgiem wzroku osoby oddającej strzały z korytarza, apteczki wyposażone w materiały tamujące krwawienie z ran postrzałowych i comiesięczne ćwiczenia – to niektóre z zaleceń komisji.
Pozostałe propozycje dotyczą m.in. uzbrojenia niektórych nauczycieli, montowania okien kuloodpornych w szkołach i zwiększenia nacisku na specjalistyczną pomoc uczniom z problemami psychicznymi.
Specjalne ćwiczenia na wypadek strzelaniny
Co miesiąc organizowane są ćwiczenia w przypadku strzelaniny. Alarm jest ogłaszany przez radiowęzeł, a nauczyciele przerywają lekcje i zasłaniają żaluzje. Uczniowie ukrywają się w bezpiecznych miejscach zaznaczonych na ścianach klas czerwoną farbą.
Władze liceum zawiadamiają uczniów wcześniej, a ci, którzy nie chcą uczestniczyć w szkoleniu, mogą zostać w domu. Jednak licealiści co miesiąc odtwarzają na nowo scenariusz prawdopodobnie największej traumy, która spotkała ich w życiu.
Zdaniem niektórych nauczycieli i uczniów raport skupia się jednak na uzbrajaniu i przygotowywaniu szkół do roli potencjalnych miejsc zbrodni. Zupełnie pomija odniesienie do przepisów dotyczących kontroli dostępu do broni palnej, co stanowi faktyczne źródło problemu.
„Szczerze mówiąc, organizowanie tego rodzaju ćwiczeń niekoniecznie pomoże. To ważne, by nauczyć ludzi, co mają robić w takich sytuacjach, ale musimy też podjąć działania w kierunku, by w ogóle do nich nie dochodziło” – powiedziała Faith Kimmet, uczennica liceum w Parkland, w rozmowie z dziennikiem „The Guardian”.
Podważany jest także sens bezpiecznych punktów, które mogą nie zapewnić odpowiedniej ochrony, gdy zgromadzą się tam wszyscy uczniowie – mogą wtedy stać się raczej celem potencjalnego strzelca. Poza tym, ze względu na przepełnienie klas, bezpieczni będą tylko ci, którzy schowają się pierwsi.
Według raportu przygotowanego przez Naval Postgraduate School w Kalifornii rok 2018 był najbardziej tragiczny w historii, jeśli chodzi o przemoc z użyciem broni w amerykańskich szkołach. Odnotowano 97 przypadków w porównaniu z 44 takimi przypadkami rok wcześniej. W raporcie opisano sytuacje, gdy napastnik wykorzystuje broń do straszenia ofiar, strzela z niej do ludzi lub w budynek szkolny.
Źródła: The Guardian, USA Today