Zanim świat obiegła wiadomość o koronawirusie, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzegała w raporcie, że nie jesteśmy przygotowani na „szybko postępującą epidemię wirulentnego patogenu oddechowego”, która mogłaby zabić 50–80 mln ludzi, wywołać panikę i poważnie wpłynąć na światową gospodarkę. Nauczeni doświadczeniem zdobywanym przez ostatnie 200 lat wiemy, że tylko współpraca rządów i współdziałanie obywateli pomoże skutecznie walczyć z epidemią
Przywódcy polityczni będą musieli się zmierzyć z trzema wyzwaniami w walce z epidemią COVID-19.
„Złota zasada” walki z epidemiami
Pierwsze z nich dotyczy dokładnego wyjaśnienia opinii publicznej natury zagrożenia. Rządy kilku państw, m. in. Indii, Nigerii, Japonii i Stanów Zjednoczonych, zarządziły pomiary temperatury pasażerów samolotów na wszystkich lotniskach. Niemniej jednak zakażeni podróżni mogą w prosty sposób maskować swoje dolegliwości, stosując leki przeciwgorączkowe. Co więcej, chińscy naukowcy podejrzewają, że COVID-19 może rozwijać się do 24 dni, zanim wystąpi gorączka. Dlatego też władze wielkiej Brytanii skupiają się na informowaniu przylatujących pasażerów, jak powinni postępować, gdy objawy pojawią się u nich już po opuszczeniu lotniska.
Z kolei administracja Donalda Trumpa 31 stycznia ogłosiła tymczasowy zakaz wjazdu dla wszystkich cudzoziemców, którzy w ciągu ostatnich 14 dni przebywali w Chinach, o ile nie należą oni do najbliższej rodziny obywateli amerykańskich lub nie mieszkają na stałe w Stanach Zjednoczonych. Wiele innych państw wprowadziło podobne środki, ale ich efekt może być odwrotny do zamierzonego.
Izolacja Chin może wydawać się uzasadniona. Aczkolwiek jednostronne zastosowanie takiego środka bez budowania zaufania pozostałych rządów czyni bardziej prawdopodobnym, że inne państwa, np. sąsiedzi Chin, nie poinformują świata, gdy wirus do nich dotrze, z powodu obaw przed izolacją i ogromnymi kosztami ekonomicznymi, jakie taka izolacja pociągnęłaby za sobą.
„Złotą zasadą” walki z epidemiami jest zachęcanie krajów, których dotyczy problem, do natychmiastowego informowania o tym fakcie innych państw. Chińscy badacze szybko zidentyfikowali COVID-19, a po naciskach ze strony opinii międzynarodowej udostępnili jego sekwencję, dzięki czemu uruchomiona została globalna współpraca w pracach nad stworzeniem szczepionki. Tym samym Chiny zastosowały się do międzynarodowych zasad, których celem jest organizowanie współpracy na rzecz walki z infekcjami.
Kampania zdrowotna przeciwko fake newsom
Drugie wyzwanie dla rządów w kampanii przeciwko koronawirusowi związane jest ze skuteczna komunikacją. Sprawdzone informacje są kluczowe dla walki z epidemią. Niemniej jednak obywatele często nie wierzą w prawdomówność polityków, dlatego też szukając informacji, zwracają się ku mediom społecznościowym.
Takie platformy mogą służyć większej transparentności poprzez natychmiastowy dopływ informacji, którego rządom nie wolno ograniczać, tak jak początkowo robili to lokalni urzędnicy z Wuhanu, zastraszając lekarzy, którzy informowali o nowym koronawirusie.
Niestety media społecznościowe są również źródłem tzw. infodemii fake newsów oraz plotek, zagrażających zdrowiu publicznemu. Światowa Organizacja Zdrowia musi obecnie obalać teorie, według których płyny do płukania jamy ustnej, krople do nosa czy olej sezamowy – jakoby – miały chronić ludzi przed zarażeniem się COVID-19. W podobny sposób internetowe kampanie antyszczepionkowców doprowadziły w ostatnich latach do odrodzenia się odry, choć takiego scenariusza mogliśmy uniknąć.
W ramach dobrych wiadomości należy wspomnieć o współpracy WHO ze spółkami mediów społecznościowych w celu takiego pozycjonowania rzetelnych informacji o koronawirusie, by te wyświetlały się w pierwszej kolejności podczas wyszukiwania newsów. Oprócz tego oznaczane są posty grup promujących teorie spiskowe i plotki o wirusie, a wpisy, które zagrażają zdrowiu publicznemu, są usuwane. Wszyscy odpowiedzialni politycy muszą wspierać takie starania.
Politycy i właściciele mediów społecznościowych muszą przeciwdziałać reakcjom o ksenofobicznym charakterze, które bardzo łatwo mnożą się w czasach epidemii. Dochodzą już do nas wieści o fali dyskryminacji mieszkańców Azji Wschodniej, która nasiliła się od czasu wybuchu epidemii COVID-19. Stygmatyzacja i dyskryminacja utrudniają walkę z chorobami zakaźnymi, ponieważ istnieje większe prawdopodobieństwo, że zarażeni nie będą szukać pomocy w placówkach medycznych.
Co istotne, walka z COVID-19 wymaga zaufania do władz publicznych ze strony zarażonych, tak by możliwe było zidentyfikowanie i udzielenie pomocy każdej osobie, z którą mieli styczność. Umożliwi to zastosowanie odpowiednich środków kwarantanny, co jest mniej prawdopodobne w atmosferze stygmatyzacji i dyskryminacji.
Początki globalnej profilaktyki
Kluczowe znaczenie ma także odpowiednie przygotowanie. Rządy z wyprzedzeniem muszą być gotowe na przeznaczenie zasobów i mieć do dyspozycji infrastrukturę dowodzenia na wypadek globalnego kryzysu zdrowia publicznego. Niestety, politycy niechętnie inwestują w profilaktykę chorób – znacznie łatwiej jest im przecież wysłuchiwać pochwał za otwarcie nowego szpitala. Tym bardziej są skłonni do podstępnego cięcia funduszy na programy profilaktyczne, wiedząc, że z ich konsekwencjami będą musiały się zmierzyć przyszłe rządy.
Dobre wieści są takie, że rządy zaczęły już poważnie traktować przygotowania w następstwie poprzednich epidemii wirusów SARS, H1N1, MERS, Ebola i Zika. Na przykład po kryzysie eboli w 2014 r. administracja Baracka Obamy ustanowiła dyrektoriat ds. ogólnoświatowego bezpieczeństwa zdrowotnego i zagrożeń biologicznych w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu. Ponadto wprowadziła system koordynacji międzynarodowych, krajowych i lokalnych organizacji – zarówno publicznych, jak i prywatnych – by możliwe było szybkie stawienie czoła zagrożeniom epidemiologicznym pod bezpośrednim kierownictwem prezydenta.
Złe wieści są takie, że w zeszłym roku Donald Trump wycofał się z tych przygotowań. Ponadto obciął fundusze amerykańskich centrów kontroli i prewencji chorób, które miały pomagać innym państwom w zapobieganiu epidemiom chorób zakaźnych. Ale gdy inne kraje nie są w stanie zatrzymać rozprzestrzeniania się wirusa, zwiększa się prawdopodobieństwo, że dotrze on także do Stanów Zjednoczonych.
Wraz z rozprzestrzenianiem się COVID-19 opinia publiczna musi odwołać się do międzynarodowej współpracy w celu skutecznego zwalczania epidemii. Jednak jak na razie rosnący nacisk na przywódców politycznych popycha ich do rozwiązań bardziej nacjonalistycznych, krótkoterminowych, które są mniej efektywne lub wręcz nieproduktywne.
© Project Syndicate, 2019. www.project-syndicate.org