Najpierw mały eksperyment. Grupka znajomych dyskutuje o czymś w zamkniętym pomieszczeniu. W pewnym momencie jedna osoba odpala papierosa. Załóżmy, że wszyscy siedzą w pokoju znajdującym się na drugim piętrze typowego bloku
Jak można interpretować przedstawione zachowanie, czym je wytłumaczyć? Powiedzielibyśmy pewnie, że taka postawa wyraża brak szacunku wobec zgromadzonych, a także brutalnie pokazuje dość istotne luki w wychowaniu osoby palącej. A teraz przemeblujmy tę sytuację i zamiast papierosa w dłoń naszego modela wetknijmy… telefon.
Niech rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie był świadkiem takiego zachowania. Coś, co wydawało nam się naturalne, przestaje nim być właśnie teraz. Siecioholizm jest poważnym problemem, a uzależnionych przybywa z roku na rok. Rzadko poddają się terapii, bo ten nałóg wciąż jest mało czytelny, a społeczeństwo go lekceważy.
Kwestia dobrego wychowania
„Komórkę kładzie się po lewej czy prawej stronie talerza?” – na mema z tym żartobliwym pytaniem można natknąć się w internecie. Pytaniem, które wyglądało na retoryczne, postanowił zająć się jednak włoski dziennik „Il Messaggero”. Według sondażu, podczas spożywania posiłku telefon powinien znajdować się w kieszeni (92 proc. odpowiedzi). Reszta respondentów zajęła się szukaniem miejsca dla elektronicznego przyjaciela gdzieś między nożem a małą łyżką.
Mimo że korzystanie z telefonu podczas posiłku jest powszechnie uważane za niegrzeczne, widok osoby zawisłej nad smartfonem w knajpie to nie anomalia. Co więcej, nikt nawet nie myśli, by z takiego zachowania wyciągać konsekwencje. „Obsługa wyprasza klienta z baru za korzystanie z telefonu” – taki komunikat wciąż brzmi jak opis najnowszego odcinka „Opowieści Podręcznej”. Czy w najbliższym czasie możemy w ogóle spodziewać się rewolucji, która napiętnuje problem siecioholizmu?
Scrollowanie jak ziewanie
Ale właściwie dlaczego mamy z tego rezygnować? Telefon to przecież cudowny gadżet, który pozwala nam na kontaktowanie się ze znajomymi będącymi poza fizycznym zasięgiem czy natychmiastową weryfikację przydatnych informacji. Nawet jeśli korzystamy z niego podczas spotkania z przyjaciółmi lub spożywania posiłku, a robimy to za niemym przyzwoleniem otoczenia, nikogo takim zachowaniem nie krzywdzimy.
Problem polega na tym, że jest to przeświadczenie błędne. Krzywdzimy przede wszystkim siebie, a nasze zachowanie nie pozostaje obojętne dla pozostałych. Siecioholizm, jak każde uzależnienie, odsuwa nas od otoczenia, spłyca relacje i rozluźnia więzi. Poza tym, wyciągając smartfona podczas rozmowy z przyjacielem, wysyłamy do niego sygnał, którego treść można odczytywać w następujący sposób: „Nudzisz mnie, dlatego wchodzę na Instagrama i przeglądam galerię znajomej z podstawówki.
Jej zdjęcia z dzisiejszego śniadania są dla mnie bardziej interesujące, niż smutne opowieści o Twoich problemach w związku”. Co więcej, osoby uzależnione, z zaburzoną percepcją, mają poczucie bycia w głębszej relacji ze społeczeństwem wirtualnym, niż z tym realnym.
W temacie wpływu siecioholizmu na relacje z otoczeniem ciekawym zjawiskiem jest Syndrom Fantomowych Wibracji. W skrócie, polega on na sięganiu po telefon, w momencie przeświadczenia, że poczuliśmy wibrację sygnalizującą nową wiadomość. Najczęściej ten „fantomowy sygnał” jest następstwem przebywania w gronie osób scrollujących i wynika z podświadomego naśladowania ich zachowań. Nawet jeżeli nigdy nie doświadczyliśmy wspomnianego syndromu, prawdopodobieństwo, że sięgniemy po telefon zaraz po tym, jak zrobi to nasz rozmówca, jest ogromne. Ten schemat jest efektem działania sieci komórek nerwowych, zwanych lustrzanymi, które odpowiedzialne są również za „zaraźliwe ziewanie”.
FOMO. Facebook jest lodówką
Aby uporać się z problemem nadmiernej eksploatacji telefonu, należy sobie postawić pytanie: dlaczego to zjawisko istnieje? Oczywiście, za część zachowań odpowiada zwykły nawyk, ale część osób cierpi na siecioholizm. Istnieje również grupa dotknięta syndromem FOMO.
FOMO, czyli fear of missing out, to lęk przed przeoczeniem ważnej wiadomości czy wydarzenia. Obawa przed informacyjnym wykluczeniem jest uczuciem na tyle silnym, że wywołuje u osób dotkniętych tym syndromem kompulsywną potrzebę ciągłego odblokowywania telefonu, scrollowania i odświeżania stron. W sytuacjach, gdy uzależniony jest pozbawiony tej możliwości, może doświadczać ataków paniki i napadów lękowych.
Należy się zastanowić, czy natarczywy mechanizm ciągłego scrollowania wynika z nudy i uprzykrzonego nawyku, czy jest już objawem infoholizmu. Ten szereg zachowań przypomina manierę zaglądania do lodówki, nawet jeśli w międzyczasie nie zostały zrobione zakupy. Otwieramy, stoimy przed jej wnętrzem sprawdzając zawartość, a po niedługim czasie – mimo że nic nie wskazuje na zmiany – powtarzamy tę czynność. Wielokrotnie. Sałata jest ciągle na tym samym miejscu, plasterki szynki nie rozmnożyły się w cudowny sposób, a jogurt ciągle wygląda jak jogurt.
Podobne mechanizmy rządzą nami kiedy odwiedzamy portale społecznościowe czy informacyjne. Otwieramy, scrollujemy, kontrolujemy. Wszystko jest na swoim miejscu, ale gdzieś w przedsionku świadomości ciągle towarzyszy nam niepokój i potrzeba nieustannego powtarzania tych działań. Taki schemat daje poczucie kontroli nad bazą informacji, ale naukowcy podkreślają, że jest to stan iluzoryczny. Mózg człowieka nie jest w stanie przyswoić tak ogromnej ilości informacji – zostają one w naszej pamięci przez bardzo krótki okres czasu, a kiedy następuje kolejny „atak” są dosłownie wypluwane.
Dzieci szczególnie narażone
Na uzależnienie od internetu i infoholizm podatne są przede wszystkim dzieci i młodzież. Problem ten w znacznie mniejszym stopniu dotyka osoby po 40. roku życia, a zupełnie omija ludzi w podeszłym wieku. Używanie telefonu komórkowego w gronie ludzi, którzy z takiej technologii nie korzystają, może wiązać się z poczuciem wyobcowania i niezrozumienia. Dla osób starszych jest to zachowanie nienaturalnie i rażące.
Siecioholizm dotyka najczęściej dzieci wycofane, którym ciężko jest nawiązać relacje z rówieśnikami. W sytuacjach konfrontujących je z innymi, sięgają po telefon, czym rozpoczynają błędne koło: nie integrują się z równolatkami, co w miarę upływu czasu skazuje ich na ostracyzm i odrzucenie grupy. Samotność sprawia, że jeszcze głębiej wchodzą w świat wirtualny. W efekcie dziecko będące siecioholikiem cierpi na szereg zaburzeń psychicznych i społecznych, często dopada je depresja i socjopatia.
Zagrożenia wynikające z siecioholizmu zostały zauważone przez pedagogów i psychologów. Prekursorką w tej dziedzinie jest Kimberley Young, która obserwacje rozpoczęła już w latach 90. Powszechny dostęp do internetu i obecność smartfonów sprawiły, że siecioholizm zaczął dotykać ogromną liczbę dzieci. W rezultacie zaczęto poszukiwać rozwiązań, które pozwoliłyby zniwelować szkodliwy wpływ technologii na nasze życie.
Zakaz scrollowania w szkole
W 2018 roku we Francji wprowadzono zakaz używania telefonu na terenie szkoły. Takie radykalne rozwiązanie ma chronić uczniów przed zaburzeniami koncentracji na lekcjach i zapobiegać wycofaniu z życia towarzyskiego na przerwach. W Polsce na taki krok mogą zdecydować się szkoły, które wprowadzą zapis o zakazie do swojego statutu. Na razie nie można jeszcze ocenić, jak zakaz wpłynął na uczniów, ponieważ czas jego obowiązywania jest stosunkowo krótki. Wyniki badań w tym zakresie z pewnością jednak będą wskazówką dla pedagogów i psychologów walczących z siecioholizmem wśród dzieci.
Metod walki z tym uzależnieniem jest więcej. Jednym ze sposobów profilaktyki jest kształcenie młodzieży w kierunku racjonalnego wykorzystywania technologii, podkreślanie, że źródłem nałogu nie jest samo urządzenie, lecz nieprawidłowe i nadmierne eksploatowanie jego funkcji. Zamiast straszyć dzieci historiami o uzależnieniu, depresji i braku akceptacji, warto uwypuklić edukacyjne walory smartfonów, na przykład aplikacje do nauki języków, równocześnie kładąc nacisk na zmniejszenie czasu użytkowania telefonu.