Sekretarz stanu Mike Pompeo zapowiada, że Stany Zjednoczone wzmocnią swoją obecność w regionie Morza Arktycznego. W poniedziałek w Finlandii spotkały się władze krajów, których wybrzeża graniczą z Arktyką. Obrady upłynęły pod znakiem obaw przed rosnącą pozycją Chin i Rosji w tej części świata
Państwo Środka w Radzie Arktycznej ma jedynie status obserwatora. Mimo odległości dzielącej je od Arktyki, chciałoby jednak odgrywać ważną rolę w regionie. Stawka gry jest wysoka, bo pod lodem znajdują się złoża surowców naturalnych, a globalne ocieplenie i topnienie pokrywy lodowej ułatwi eksploatację tych zasobów.
Pompeo przyznał, że Ocean Arktyczny stał się „areną rywalizacji globalnych mocarstw”. Zachowanie Chin w tej sytuacji określił jako „agresywne”. Amerykańska administracja obawia się przede wszystkim wzmożonej obecności wojskowej azjatyckiego mocarstwa. Departament Stanu przypuszcza, że chińskie władze mogą wysłać za koło podbiegunowe swoje łodzie podwodne.
Rosja „zabezpiecza swój interes”
Waszyngton bacznie obserwuje również poczynania Moskwy, która ma utrudniać przepływanie statków przez przyległą do jej wód część Oceanu Arktycznego. Podczas szczytu Rady Arktycznej doszło do dwustronnego spotkania Mike’a Pompeo z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem.
Rozmowa miała dotyczyć przede wszystkim kryzysu w Wenezueli, jednak Ławrow już wcześniej podkreślał znaczenie dostępu jego kraju do Oceanu Arktycznego. Jak stwierdził miesiąc temu podczas wystąpienia w Sankt Petersburgu, działania Rosji mają na celu jedynie „zabezpieczenie jej interesu” i nie są niezgodne z prawem. Pompeo zapowiedział jednak, że USA wzmocnią swoją obecność w tym regionie, czemu służyć mają m.in. ćwiczenia wojskowe i odbudowa floty lodołamaczy.
Eksploatacja surowców ważniejsza niż klimat
Po raz pierwszy obrady Rady Arktycznej zakończyły się bez konsensusu w sprawie deklaracji końcowej. W ocenie organizujących szczyt Finów, przyczyniły się do tego właśnie tarcia na linii Waszyngton – Moskwa.
Przedstawiciele krajów wchodzących w skład rady sporządzili jedynie „oświadczenie ministrów”, nie wspomnieli w nim jednak o problemie globalnego ocieplenia. Fińskie media komentując szczyt, pisały wręcz o „atmosferze kryzysu”, w której zagrożenia klimatyczne zeszły na drugi plan, ustępując miejsca geopolityce.
Amerykańska administracja szacuje, że pod lodami Arktyki może znajdować się nawet 13 proc. światowych złóż ropy i gazu. Ocean Arktyczny topnieje natomiast w błyskawicznym tempie. Ostatnie cztery dekady to najcieplejszy okres w historii tego regionu od co najmniej 40 tys. lat. Otwiera to nie tylko możliwości korzystania ze złóż, lecz także nowe szlaki dla żeglugi – wiodące ze Skandynawii przez wybrzeże Rosji do Alaski oraz wybrzeżem Kanady do Cieśniny Beringa.