Co mówi o nas sposób świętowania rocznicy wybuchu II wojny światowej? Dlaczego obchody świąt państwowych przypominają religijne nabożeństwa? Czy tragedia wojny może nas czegoś nauczyć?
„Państwo narodowe potrzebuje swoich ofiar, bohaterów, herosów i mitów” – mówi dr Przemysław Mazur, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. „Wolimy narracje proste i czarno-białe, gdzie mamy złych i dobrych. Światłocienie nam umykają” – podkreśla prof. Joanna Hańderek, filozofka z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
„Kiedy się wypełniły dni/ i przyszło zginąć latem,/ prosto do nieba czwórkami szli/ żołnierze z Westerplatte”. Zaplanowano państwowe uroczystości, w wielu miejscowościach odbędą się obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, a na akademiach zabrzmi popularna „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte” Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.
Romantyczny mit obrony
„Historia z perspektywy badań kulturowych jest mitem, który się pisze. W żaden sposób nie chcę jej deprecjonować, bowiem II wojna światowa to wydarzenie bardzo bolesne nie tylko dla kultury europejskiej. Uważam, że specyfika zaplanowanych obchodów pokazuje kultywowaną wizję polskości” – mówi prof. Joanna Hańderek, filozofka z Uniwersytetu Jagiellońskiego. „Niewątpliwie walki wrześniowe, ten – skądinąd bohaterski – opór został wpisany w mit romantyczny, w wizję Polski, która walczy mimo wszystko i nigdy się nie poddaje” – dodaje.
Filozofka w planowanych polskich obchodach wybuchu II wojny światowej widzi gloryfikację walki, oporu i heroizmu. „Mam wątpliwości, czy w tym świętowaniu jeszcze pamiętamy o zwykłych, przeciętnych, codziennych ofiarach tej wojny” – dodaje.
„Państwo narodowe potrzebuje softwaru. To ideologia, którą jest również polityka historyczna. Proszę zwrócić uwagę, że rytuał obchodów świąt narodowych jest bardzo zbliżony do nabożeństwa religijnego. Jest prowadzący, ołtarz, sztandary, pieśni, konkretne daty, kiedy się spotykamy. Państwo narodowe tylko wybiera sobie w swojej ideologii, który element należy uświęcić” – ocenia dr Przemysław Mazur z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Narastająca „polskocentryczność” interpretacji
Politolog zwraca uwagę, że dzisiaj odchodzi się od nazywania wydarzeń wrześniowych „kampanią wrześniową”. W to miejsce częściej mówi się o „wojnie obronnej 1939 r.”. „Faktycznie, nasze działania trwały dłużej niż miesiąc. Za czasów PRL lepiej było pokazać, że obrona była krótka. Dziś mówimy o wojnie, stąd takie, a nie inne obchody” – zauważa.
Przemysław Mazur zwraca uwagę, że z perspektywy Polaków II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 r., ale w przypadku np. Czechów czy Amerykanów nie jest to już takie oczywiste.
„Polskocentryczność naszej interpretacji II wojny światowej narasta. Zaczęliśmy coraz mocniej eksponować ofiarę Polski i Polaków. Wypieramy wszystko, co jest związane z naszą własną winą. Pamięć, że Polacy często byli współwinni, jak w przypadku zagłady Żydów, jest od razu kasowana” – zaznacza prof. Hańderek. W jej opinii, interpretując historię, często nie radzimy sobie z mnogością i złożonością jej faktów.
Czego może nauczyć nas tragedia wojny?
Czy wojny można było uniknąć i czego historia jej wybuchu może nas nauczyć na przyszłość? „Dzisiaj z perspektywy lat wszyscy mówią, że ta wojna musiała wybuchnąć. Wtedy to nie było tak pewne, ale niektóre czynniki wskazywały, że do niej wcześniej czy później dojdzie” – tłumaczy Mazur. Hańderek zwraca uwagę na podgrzewanie nastroju nienawiści przed wybuchem konfliktu. W wydarzeniach poprzedzających II wojnę światową widzi analogię do czasów współczesnych.
„Z przerażeniem obserwuję, jak niektóre zwroty czy struktury języka wracają do nas dzisiaj. Widać, że język modeluje rzeczywistość i jako niebezpieczne narzędzie powinien być bardzo ostrożnie używany” – podkreśla prof. Hańderek.
Doktor Mazur zwraca uwagę na upokorzenie, które było paliwem napędowym wielkiej wojny. Jego zdaniem jest ono istotne dla zrozumienia II wojny światowej. „Hitler podpisał przecież rozejm z Francuzami dokładnie w tym samym wagonie kolejowym, w którym wcześniej Niemcy podpisały akt kapitulacji z Francją” – przypomina. „Dziś obserwujemy bardzo podobne zjawiska. Rosjanie czują się upokorzeni upadkiem Związku Radzieckiego i utratą statusu imperium, a świat islamu czuje się upokorzony przez Zachód, którzy narzuca mu swój styl życia” – dodaje.