Radykalna idea, którą wszyscy kochamy. Działa wbrew logice kapitalizmu

Parki miejskie to idea radykalna. Działają na rzecz wspólnego dobra, a nie prywatnego zysku, dodatkowo są otwarte dla wszystkich bez względu na status społecznych i zasobność portfela.


Parki miejskie oraz miejsca rekreacji przeciwstawiają się logice kapitalistycznej nastawionej wyłącznie na zysk. Zapewniają one rzadkie przestrzenie dla zbiorowych przyjemności, dyskusji i edukacji, których potrzebujemy, aby stale zmieniać nasz świat na lepsze. Jednak zielone przestrzenie, w których możemy urządzić przyjacielskiego grilla lub poczytać książkę, mają również swoją wartość polityczną.


Trudno wyobrazić sobie miasta bez parków publicznych. Jednak przez większą część historii tereny zielone w miastach oznaczały głównie prywatne ogrody bogatych. Zmieniło się to w latach czterdziestych XIX wieku, kiedy elity zaczęły promować parki jako cywilizacyjne wyzwanie, mogące pomóc w kształceniu niesfornych mas proletariatu. Niektórzy zwolennicy nowych parków postrzegali je jako przestrzeń, w której robotnicy mogą cieszyć się świeżym powietrzem, ćwiczeniami i przyjemnościami świata przyrody. Inni obawiali się, że nowo przybyli do miast ludzie z klasy robotniczej będą niebezpieczni dla klas wyższych. Funkcjonowało również przekonanie, że parki miejskie mogą pełnić rolę aklimatyzującą i edukacyjną dla osób ze wsi, które nie potrafiły odnaleźć się w wyrafinowanym społeczeństwie miejskim.

Według Głównego Urzędu Statystycznego powierzchnia parków spacerowo-wypoczynkowych, zieleńców i terenów zieleni osiedlowej w Polsce wynosi ok. 62,5 tys. ha, zajmując tym samym 0,2 proc. powierzchni kraju. Większość terenów zielonych znajduje się w miastach (51,6 tys. ha), pokrywając 2,3 proc. ich powierzchni. Na jednego mieszkańca przypadało 22,8 m2 tych terenów.

Pierwsze parki miejskie

W miarę jak miasta stawały się coraz bardziej zmechanizowane, zaludnione i uporządkowane, mieszkańcy szukali transcendencji w wiejskich krajobrazach. Dzikiej przyrody nie dało się jednak łatwo przenieść w sam środek miast. Dlatego jeszcze w XIX wieku mieszkańcy miast, łaknąc świeżego powietrza i wiejskich krajobrazów, odwiedzali cmentarze. Jak zły był to układ, nie trzeba tłumaczyć. Procesje nagrobków kolidowały z aktywnością rekreacyjną, a żałoba z beztroską zabawą. Zjawisko to szczególnie denerwowało Fredericka Law Olmsteda, ojca założyciela architektury krajobrazu i projektanta największych parków miejskich w Stanach Zjednoczonych: Central Park, Brooklyn’s Prospect Park, Boston’s Emerald Necklace.

Na początku XX wieku postępowi aktywiści, tacy jak Hull House, opowiadali się za „małymi parkami” i placami zabaw dla klasy robotniczej; wyprzedzając tym samym tak popularne dziś realizacje parków kieszonkowych. Jak zauważa Charles Montgomery, autor książki „Miasto szczęśliwe Jak zmienić nasze życie, zmieniając nasze miasta”: „Nasze preferencje dotyczące krajobrazu na wiele sposobów wspierają pokutujące wciąż dziewiętnastowieczne przekonanie, że to samo miasto jest środowiskiem toksycznym i sprzecznym z naturą, a rozproszenie przestrzenne stanowi jedynie w pełni naturalną reakcję na pewne biologiczne fakty”.

Fot. Zoryana Lavruk / Pexels

Dla kogo publiczne parki?

W Stanach Zjednoczonych znaczna część parków w miasta budowana jest z prywatnych funduszy. Kevin Loughran w książce „Parks for Profit: Selling Nature in the City” opisuje zagrożenia, jakie wynikają z oddania pola w dziedzinie kontroli i finansowania dóbr wspólnych filantropii i milionerom. Na przykład High Line, jeden z najpopularniejszych parków w Nowym Jorku, zbudowany został za ponad 250 mln dolarów, które w większości pokryły fundusze prywatne. Przez co park utrzymuje krótsze godziny pracy i zakazuje wprowadzania zwierząt i jazdę na rowerach. Loughran zauważa, że bardziej szkodliwe są prywatne firmy ochroniarskie i systemy nadzoru kamer, które mają za zadanie odizolować osoby niepożądane, często o niskich dochodach lub w kryzysie bezdomności.

Jednocześnie parki w ubogich społecznościach często cierpią z powodu dezinwestycji i zaniedbań, bowiem miasta tną budżety miejskie. Jak zauważa Loughran, Houston konsekwentnie ograniczało finansowanie parków w latach 2005–2017; Nowy Jork i Chicago również zmniejszyły finansowanie parków w 2021 r., w związku ze spadkiem dochodów w okresie pandemii.

Szkody te mogą przybrać formę zwiększonej presji wysiedleńczej na kolorowych mieszkańców o niskich dochodach. Zjawiska to nazywamy „zieloną gentryfikacją”. Loughran opisał przypadek kilku latynoskich stowarzyszeń sąsiedzkich, które po zakończonej pracy na rzecz lobbowania za budową parku, przestawiły się na pomoc mieszkańcom o niskich dochodach w utrzymaniu ich domów w obliczu rosnących wartości nieruchomości.

Natomiast w Kopenhadze w nowo powstałym parku Nørrebro planiści zaprojektowali przestrzeń dla wszystkich. Była tam łąka idealna na pikniki dla zakochanych i boisko do gry w piłkę nożną. Był też oczywiście plac zabaw dla dzieci. Jednakże nieco na uboczu znajdowała się pozbawiona ozdób chatka otoczona wysokim drewnianym płotem. Była to strefa zaprojektowana przez i dla tego elementu demograficznego, który część społeczeństwa nazywa pijaczkami.

Nowe pomysły

Olmsted nie przewidział jednak, że cała planeta stanie się parkiem. Coraz więcej osób odpowiedzialnych za wygląd miast rozumie, że krajobraz metropolii stał się mimowolnie naszym nowym płótnem. Oznacza to, że potrzebujemy niejako wbudować naturę – we wszystkich możliwych skalach – w organizm miejski i nasze w nim życie. Owszem potrzebujemy dużych parków w stylu Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku wybudowanego w Chorzowie, gdzie z łatwością można całkowicie zanurzyć się w zieleń. Jednak dzisiejsze kierunki rozwoju zieleni powinny obejmować również parki średniej wielkości i niewielkie osiedlowe ogródki w zasięgu spaceru od każdego domu. Zdaniem autor książki „Miasto szczęśliwe. Jak zmienić nasze życie, zmieniając nasze miasta” jako mieszkańcy potrzebujemy przede wszystkim: parków kieszonkowych i pasów zieleni, roślin w donicach i żywych, zielonych murów porośniętych pnączami.


Nowojorski High Line powstał w miejscu opuszczonej estakady kolei towarowych. Ten nieoczywisty ruch ożywił poprzemysłową przestrzeń, dając impuls do nowych inwestycji, które jak grzyby wyrosły wokół High Line. Paradoksalnie gnijące mosty i zanieczyszczone miejskie mokradła przyczyniły się do zwiększenia atrakcyjności okolicy. Podobne realizacje miały miejsce również w Berlinie, gdzie zamknięty teren lotniska w dzielnicy Tempelhof, stał się oazą życia towarzyskiego i inicjatyw lokalnych dla południowej części Berlina.

Dlaczego warto budować parki miejskie?

Nowe badania jedynie umacniają tezę o korzystnym znaczeniu bliskiego kontaktu z naturą. Biolodzy odkryli mianowicie, że bakterie znajdujące się w glebie podnoszą poziom serotonin i łagodzą niepokój u myszy laboratoryjnych. Ponadto parki i tereny zielone wywierają swój wpływ na ekosystem. Woda i rośliny działają jak miejski system klimatyzacji. Roślinność oczyszcza powietrze z toksycznych cząsteczek. Produkuje również tlen, zarazem przechowując dwutlenek węgla.

Przyroda w miastach sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi i zdrowsi, a z pewnością mniej podatni na depresję i spadki nastroju. Dzięki jej obecności jesteśmy życzliwsi i uprzejmiejsi dla siebie nawzajem. Obecność otwartych parków miejskich pomaga nam budować niezbędne więzi z innymi ludźmi i z samymi miejscami, w których zamieszkujemy. Jeśli więc wypełnimy miasta przyrodą, wraz z całą jej różnorodnością i złożonością, z pewnością przyczynimy się do realizacji politycznego wyzwania, aby zmieniać naszą rzeczywistość bardziej przystępnym miejscem dla wszystkich bez wyjątku.

Źródła:

Opublikowano przez

Mateusz Schuler

Autor


Dziennikarz, filozof, Ślůnzok. Autor artykułów poświęconych filozofii techniki oraz etyce środowiskowej. Zainteresowany historią kapitalizmu oraz alternatywnymi ruchami politycznymi. W przeszłości prowadzący audycję radiową z muzyką elektroniczną w tle. Mieszka w Katowicach.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.