Dembow to pod podgatunek muzyki nazywanej reggaeton – połączenia reggae z hip-hopem i rapem. Zapoczątkował go w 1990 roku jamajski artysta Shabba Ranks w utworze „Dem Bow”. Nazwa określa również charakterystyczny, lekko synkopowany rytm, którego autorami było dwóch jamajskich artystów Cleveland „Clevie” Browne oraz Wycliffe „Steely” Johnson. W 1989 roku wydali piosenkę „Fish market” czym zmienili kierunek w muzyce popularnej.
Teraz Cleveland Brown chce pozwać wykonawców, którzy stosowali wymyślony podział. W pozwie pojawiły się takie nazwiska jak autor przeboju „Despacito” Louis Fonzi czy Justin Bieber. Brown twierdzi, że on i zmarły w 2009 roku Johnson, są autorami rytmu dembow i każdy, kto użył charakterystycznych perkusyjnych uderzeń, robił to nielegalnie. Nasuwa to bardzo ważne – z punktu widzenia muzyki – pytanie. Czy rytm można zastrzec?
O co chodzi z tym rytmem
Rytm jest elementem muzyki, który odpowiada za organizację przebiegu utworu w czasie. Aby dokładnie zobrazować to pojęcie, posłużmy się porównaniem do chodzenia. To jak szybko idziemy, nazwiemy tempem utworu. Zaś to jaki jest nasz styl chodzenia – np. którą nogą robimy wykrok – to można porównać do rytmu.
Duet „Steely and Clevie” składał się z klawiszowców. Pierwszy z nich – Wycliffe Johnson grał w 1978 w zespole Sugar Minnot’s Youth Production. Z kolei Cleveland Browne był jednym z pierwszych muzyków, którzy zaczęli stosować automaty perkusyjne do reggae. Obaj poznali się pod koniec lat 70. XX wieku. W kolejnej dekadzie porzucili kariery muzyków na rzecz produkcji. W 1987 roku założyli wytwórnię „Steely and Clevie productions”.
Steely zmarł w 2009 roku, ale Clevie nadal działa w branży. To za jego sprawą w świecie muzyki może wybuchnąć prawdziwa rewolucja. Jego pozew dotyczy 56 piosenek, w tym kilku wielkich hitów. Wiele z tych utworów dorobiło się miliardów odtworzeń w serwisach streamingowych. Wśród wymienionych artystów znaleźli się także Justin Bieber czy Steffon Don. Oprócz wykonawców, w pozwie znalazły się firmy wydawnicze i wytwórnie płytowe.
Pozwy w muzyce popularnej
Historia konfliktów między muzykami pop jest niewiele krótsza od jej samej. Najczęstszą przyczyną jest plagiat – świadomy lub nie. Bardzo często takie sprawy kończyły się na sali sądowej i nie omijały nawet największych gwiazd.
W 2016 roku o plagiat zostali oskarżeni autorzy piosenki „Stairway to Heaven” – Jimmy Page i Robert Plant. Mieli oni wykorzystać utwór „Taurus” zespołu Spirit. Ostatecznie w 2020 roku sąd orzekł na korzyść muzyków z Led Zeppelin. Poniżej porównanie obu piosenek.
W 1976 roku George Harrison przegrał proces z zespołem The Chiffons, który zarzucił mu kradzież ich piosenki „He’s so fine” i wykorzystania jej jako „My sweet Lord”. Harrison tłumaczył, że nigdy przedtem nie słyszał o wspomnianym utworze, ale sąd nie przychylił się do jego argumentów. Orzekł, że nawet podświadomy plagiat nie zwalnia go z odpowiedzialności i ostatecznie muzyk musiał zapłacić zespołowi 1,6 mln dolarów odszkodowania. Sprawa ciągnęła się jeszcze do lat 90. ubiegłego wieku i wywołała szeroką dyskusję na temat inspiracji w muzyce popularnej. Kompozytorzy stanęli wówczas po stronie Harrisona, twierdząc, że praktycznie 99 proc. muzyki popularnej jest reminiscencją dokonań innych artystów.
Współczesne problemy z prawem autorskim
W czasach współczesnych również dochodziło do podobnych sporów. W 2015 roku do sądu trafił pozew rodziny Marveya Gaya przeciwko Robinowi Thickle’owi i Pharellowi Williamsowi. Przedmiotem była piosenka „Blurred Lines”, która miała być zapożyczeniem z utworu „Got to Give It Up” z 1977 roku. Sąd orzekł, że utwór jest plagiatem i nakazał muzykom wypłacenie 5 mln dolarów odszkodowania rodzinie Gay’a. Powołany muzykolog stwierdził, że piosenki mają aż osiem punktów wspólnych: między innymi linia basu, brzmienie klawiszy i instrumentów perkusyjnych.
„Steely and Clevie” są w pewnym sensie prekursorami, ponieważ jak dotąd nikt nie rościł sobie prawa do rytmu. Entomuzykolog, Wayne Marshall z Uniwersytetu Berklee College of Music w Bostonie twierdzi, że zarówno na Jamajce jak i Ameryce Łacińskiej ponowne wykorzystywanie cudzych utworów instrumentalnych jest powszechną praktyką. Nie zmienia to faktu, że dla wielu muzyków użycie ich dzieł jest kradzieżą. Co ciekawe, autor piosenki „Dem Bow” zwrócił się do duetu „Steely and Clevie” z prośbą o pozwolenie na wykorzystanie ich rytmu. Zgodzili się pod warunkiem, że zostaną ujęci jako współtwórcy piosenki. I tak też się stało.
Z jednej strony samplowanie i zapożyczanie na Jamajce i w Ameryce Łacińskiej jest powszechne i jest to element kultury. Z drugiej strony, jeśli zapożyczenia dokona artysta z zewnątrz, to budzi to niezadowolenie twórców i kończy się pozwem sądowym.
Konsekwencje
Jeśli sprawa zakończy się sukcesem „Steely and Clevie”, to branżę muzyczną czeka trzęsienie ziemi. Rynek w USA od kilku lat zalewany jest utworami na bazie rytmu dembow. Jeśli sąd przyzna rację twórcom charakterystycznego rytmu, to tysiące piosenek zostanie uznanych za naruszenie praw autorskich. A jest ich dużo, ponieważ przez ostatnie 10 lat pop w Stanach Zjednoczonych chętnie sięgał po muzykę latynoamerykańską. Rytm w USA nie podlega ochronie prawa autorskiego z jednym wyjątkiem. Jeśli można udowodnić, że jest unikalny. Jeżeli sąd uzna, że dembow jest oryginalny i jedyny w swoim rodzaju, to wielu twórców mogą czekać poważne konsekwencje prawne i finansowe.
Źródła:
- Saxon Baird, „Guardian”, „Can you copyright a rhythm? Inside the reggaeton lawsuit that could shake the pop world”, 2023
- Dani Mallick, „Dancehallmag”, „Steely & Clevie Has Trouble Tracking Down Some Reggaeton Artists, Producers In ‘Dem Bow’ Copyright Lawsuit”, 2023
- Guisell Gomez, „Belatina”, „Daddy Yankee, Luis Fonsi, El Chombo, and Other Big Names in the Latin Music Industry are Being Sued for Copyright Infringement”, 2023
- Maciej Warda, „Topguitar”, „My Sweet Lord George’a Harrisona – plagiat czy nie?”, 2020
Przeczytaj również: