Wyhodowanie ludzkich komórek mózgowych na szkiełku laboratoryjnym nie jest nowością. Jednak niedawno zaobserwowano w takich komórkach procesy przypominające te, które zachodzą u żywych ludzi. To budzi niepokój
Organoid mózgowy – tak fachowo określa się wyhodowaną w laboratorium zbitkę komórek nerwowych identycznych jak te, które tkwią w naszych czaszkach. Naukowcom udaje się je wytwarzać od kilku lat dzięki wykorzystaniu techniki namnażania komórek macierzystych. Obiekty o rozmiarach przypominających ziarenko fasoli służą do badań nad mózgiem in vivo bez wykorzystywania żywych ludzi. Dzięki temu naukowcy są w stanie odtworzyć procesy zachodzące w naszych komórkach mózgowych, np. podczas chorób centralnego ośrodka układu nerwowego. Zwiększa to szanse na znalezienie leków i opracowanie skutecznych terapii.
Badacze skupieni wokół Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, którzy zastosowali innowacyjne metody prowadzenia eksperymentów na organoidach, zaobserwowali niespodziewane efekty.
„Gdyby ktoś mnie zapytał pięć lat temu, czy spodziewam się, że organoidy kiedykolwiek będą w stanie generować fale mózgowe, odpowiedziałabym, że nie” – powiedział w rozmowie z AFP Alysson Muotri, biolog zaangażowany w projekt, którego rezultaty opisano na łamach magazynu naukowego „Cell Stem Cell”.
Jasna i ciemna strona nauki
To osiągnięcie, z jednej strony, może przyczynić się do jeszcze bardziej precyzyjnych badań nad funkcjonowaniem ludzkiego mózgu. Jednak równocześnie może przybliżyć spełnienie wizji naukowców i specjalistów od bioetyki, którzy od kilku lat debatują na temat organoidów mózgowych i ich związków z istotą człowieczeństwa. Dyskusja rozgorzała w 2013 r. po opublikowaniu wyników pierwszych w historii eksperymentów na tego rodzaju obiektach badawczych.
Podstawowym pytaniem w tej sytuacji jest, czy takie miniaturowe namiastki mózgów mogą mieć częściową świadomość, a jeśli tak, to czy przeprowadzenie na nich badań jest moralne.
Badacze z Kalifornii zaobserwowali, że aktywność organoidów przypomina procesy zachodzące w mózgach wcześniaków. Trudno jednak stwierdzić, czy mają podobną świadomość. Po pierwsze, zbitki nawet setek tysięcy komórek to ciągle niewielki ułamek tego, z czego składa się ludzki mózg zbudowany z miliardów takich elementów.
Po drugie, na ludzką świadomość składają się nie tylko komórki, ale cały aparat poznawczy, jaki zapewniają nam zmysły „podpięte” do mózgu. Tymczasem organoidy w zasadzie nie odbierają żadnych bodźców – być może poza niewielką reakcją na światło.
Brak jasnych standardów
Niemniej naukowcy postulują, by środowisko badawcze wypracowało standardy postępowania w tej dziedzinie biologii eksperymentalnej. Będą musiały one zostać ustalone na zasadzie konsensusu, bo nauka nie jest w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na abstrakcyjne pytanie, w którym momencie pojawia się świadomość, zwłaszcza że samo to pojęcie jest przedmiotem dyskusji.
Z problemami tego rodzaju boryka się wiele dziedzin nauki, choć przede wszystkim stanowi ono wyzwanie dla medycyny. Fundamentalnym, budzącym wielkie emocje przykładem takiej debaty jest określenie kwestii człowieczeństwa płodów. Brak jednoznacznego rozstrzygnięcia tych zagadnień stoi u podstaw szerokiego wachlarza dylematów, od aborcji po uporczywą terapię, oznaczającą użycie aparatury do podtrzymywania funkcji życiowych u osób, których mózgi praktycznie już nie funkcjonują.
Źródła: AFP, PAP, Science Daily