„Nie ma czegoś takiego jak czeskie hygge, a kraj naszych południowych sąsiadów to nie jest raj. Trawi go korupcja, ekologiczne katastrofy, a Czechami rządzą nieodpowiedzialni politycy” – uważa dziennikarz i slawista Michał Zabłocki. A duet tworzący Audioplastykon, który uwielbia czeskie piwo i smażony ser, postanowił zweryfikować te opinie
„Język narzuca nam postrzeganie sąsiada. Dla Polaka język czeski wydaje się śmieszny, zabawny, sprawia wrażenie, jakby Czesi zdrabniali każde słowo. Przy czym wystarczy spojrzeć, jak Czesi postrzegają polszczyznę i okaże się, że oni widzą nas zupełnie tak samo. Stąd to przełożenie języka na to, co myślimy o tym narodzie, który z nami sąsiaduje dobre tysiąc lat” – tłumaczy Michał Zabłocki, autor książki To nie jest raj. Szkice o współczesnych Czechach, która ukazała się nakładem wydawnictwa Helion.
O polsko-czeskich stereotypach
Michał Zabłocki to dziennikarz i slawista, który blisko 13 lat pracował w Polskiej Agencji Prasowej. W latach 2010-2013 był korespondentem PAP w Pradze i Bratysławie, skąd nadał ponad 1500 korespondencji. Reporter relacjonował m.in. pogrzeb prezydenta Václava Havla.
W rozmowie z Łukaszem Grzesiczakiem i Dominiką Kardaś opowiada m.in. o prawdziwym obrazie Czechów, ich problemach społecznych i gospodarczych oraz o polsko-czeskich stereotypach. W przypadku rozmowy o Czechach nie może – co oczywiste – obejść się bez dyskusji o literaturze.
Czesi to śmiejące się bestie?
„Według mnie Czesi są narodem bardzo smutnym, są narodem – jak inni Słowianie – zapatrzonym za bardzo w przeszłość i próbującym jakość zrekompensować sobie te własne niepowodzenia” – podkreśla Zabłocki.
„Musicie pamiętać, że – tak jak cała Słowiańszczyzna – Czesi to naród postkolonialny, który przez wieki nie miał swojego państwa i cały czas szukał własnej drogi do tego, aby czymś zabłysnąć, wyróżnić się i pokazać światu, że istnieje. Nie zgodzę się z Hrabalem, że Czesi to śmiejące się bestie” – dodaje.
Čapek, Škvorecký, Havel, Gottland…
„Moim numerem jeden w literaturze czeskiej jest Karel Čapek. Potem Josef Škvorecký i Václav Havel, który pisał doskonałe dramaty. A Hrabal jest po prostu gdzieś tam z boku…” – tłumaczy pisarz.
„Być może wynika to z mojego uprzedzenia dla literatury prowincjonalnej, która nie potrafi do końca poruszyć tych tematów, które dręczą ludzi, gdziekolwiek by nie byli. Hrabal jest odizolowany, jest tylko na czeskiej prowincji albo na praskim dworcu” – zauważa.