Starcie między Kościołem katolickim a komunistyczną władzą w Chinach, póki co, wygrywa prezydent Xi Jinping. Według obywateli przywódca „nie uznaje żadnej władzy oprócz swojej; jeśli nie zgadza się z papieżem, to sam nim zostanie”
Władze w Pekinie chcą mieć wpływ na każdy obszar życia obywateli – również ten związany z duchowością i religią. Historia wielokrotnie pokazała, jak duży może być wpływ wiary na kształt systemów politycznych. Miejsca religijnego kultu odgrywały znaczącą rolę w kreowaniu nastrojów społecznych, a tworzone przez wyznawców wspólnoty nieraz przyczyniały się do obalania władz. Wystarczy przywołać polskie kościoły (w okresie PRL) czy irańskie meczety podczas rewolucji (obalenie rządów szacha Rezy Pahlawiego), by zrozumieć powód niechęci Chińskiej Partii Komunistycznej do Watykanu i jego kościelnych struktur.
Głęboki konflikt między Stolicą Apostolską i Pekinem doprowadził do stworzenia tzw. chińskiego Kościoła podziemnego. Ta bliska Polakom nazwa nie bez powodu spędza sen z powiek prezydentowi Chin Xi Jinpingowi. Obecnie każdy przejaw niezależności chińskiego społeczeństwa jest tępiony przez opresyjne procedury i działania.
Chiński Kościół podziemny tworzą obywatele: katolicy, księża i biskupi uznający w sprawach wiary zwierzchnictwo papieża Franciszka, a nie sterowanego przez Pekin stowarzyszenia katolików-„patriotów”. Ta sztuczna i na wskroś przesiąknięta państwową ideologią organizacja jest w całości podległa komunistom. W ten sposób Jinping zapewnił sobie nieograniczony wpływ na działalność oficjalnego Kościoła i stworzył kolejne narzędzie masowej propagandy, które wykorzystuje do własnych celów.
Papież Franciszek uważa działalność chińskich księży ze stowarzyszenia katolików-„patriotów” za sprzeczną z naukami Kościoła. Poza tym mianowanie biskupów i księży przez komunistów jest niezgodne z prawem kościelnym. Mimo to, by zażegnać konflikt, Watykan szukał rozwiązania problemu.
Jesienią 2018 r. Rzym i Pekin podpisały porozumienie zdejmujące ekskomunikę z siedmiu „patriotycznych” biskupów. Szybko okazało się jednak, że dobra wola papieża Franciszka obróciła się przeciwko niemu. Wielu księży próbowano zmusić do wstąpienia w szeregi katolików-„patriotów”. Na znak sprzeciwu kolejni kapłani porzucali służbę duszpasterską, co w niektórych regionach Chin doprowadziło do zakończenia okresu „dwuwładzy”, z korzyścią dla kontrolowanego przez prezydenta stowarzyszenia. Kardynałowie i biskupi, do tej pory wierni papieżowi, nazwali porozumienie „zdradą Kościoła w Chinach”.
Mimo to Watykan stara się nie poddawać w obliczu represji. Niedawno wyszedł z propozycją, by biskupi i księża byli mianowani za obopólną zgodą papieża i stowarzyszenia katolików-„patriotów”. Jednak Xi Jinping nie był zainteresowany tą ofertą. Gra toczy się bowiem o olbrzymią grupę obywateli – liczbę chrześcijan w Chinach, zarówno katolików, jak i protestantów, szacuje się na ok. 100 mln.
Prezydent od lat walczy o rząd dusz, by umocnić kontrolę nad obywatelami; nie uznaje świętości, nie toleruje także żadnych mniejszości, co pokazuje m.in. jego stosunek do mniejszości muzułmańskiej Ujgurów.
Chińscy emigranci w mediach społecznościowych wyrażają troskę o swoich rodaków i jawnie krytykują prezydenta. Jeden z emocjonalnych wpisów na brytyjskim Facebooku to komentarz anonimowego emigranta: „Xi Jinping nie uznaje żadnej władzy oprócz swojej. Jeśli nie zgadza się z papieżem, to sam nim zostanie”.
Źródła: AsiaNews/Polityka