„Co to znaczy, że oczekujemy katastrofy? Spodziewamy się, że ta katastrofa dotknie nas bezpośrednio, że stanie się coś takiego, co będzie dotyczyć nas tu i teraz. To jest myślenie, które moim zdaniem trzeba poddać krytyce, dlatego że wojny nieustannie toczą się gdzieś na świecie” – mówi reporter Marcin Wilk w rozmowie z Holistic.News
Kolejnym gościem Dominiki Kardaś i Łukasza Grzesiczaka w podcaście Audioplastykon był Marcin Wilk, autor książki Pokój z widokiem. Lato 1939. Jego reportaż historyczny pokazuje panoramę kraju, którego już nie ma – różnorodnego, podzielonego etnicznie i klasowo, borykającego się z problemami typowymi dla młodego państwa, a jednocześnie prężnie się rozwijającego.
Wakacje w przededniu katastrofy
„Pomysł polegał na tym, żeby przyjrzeć się rzeczywistości w ostatnim momencie, w ostatnim kadrze Polski, która za chwilę miała zgasnąć w bardzo dramatyczny sposób. II Rzeczpospolita to był bardzo świeży koncept, bardzo młody kraj, bardzo świeża, młoda rzeczywistość. Szybko się okazało, że w pracy, która mnie czeka, chodzi nie tylko o to, żeby sfotografować kurorty, czyli wypoczynek klasy średniej i wyższej, ale o to, by przyjrzeć się temu, jak wyglądała rzeczywistość z wielu różnych perspektyw – geograficznych, ale też klasowych” – mówi autor.
Jego bohaterów wojna zastała w różnych częściach kraju, pochodzili oni z różnych warstw społecznych, na różny więc sposób spędzali ostatnie dni przed 1 września 1939 r. Jedni gościli w modnych wówczas miejscowościach wypoczynkowych, inni spędzali ten czas ciężko pracując przy żniwach. Jedni przyznają, że wojnę wyczuwało się w powietrzu, podczas gdy inni twierdzą, że do końca nie wierzyli, by miała ona naprawdę nadejść.
Znaki na niebie i ziemi
Wszyscy zgadzają się jednak co do tego, że lato 1939 r. było upalne. W prasie zaś kilkakrotnie odnotowano dziwne zjawiska atmosferyczne, które – jak tłumaczyli to sobie niektórzy – zapowiadały nadejście wojny. Pod Radomiem pewnego wieczora na niebie ukazał się równoramienny krzyż, który potem przeistoczył się w koło. Pod Buczaczem na Ukrainie grupa miejscowych zwróciła uwagę na ognistą chmurę, która ułożyła się w portret marszałka Piłsudskiego.
Ale oczywiście znaki nadciągającej wojny można było wyczytać także z dużo bardziej prozaicznych źródeł – chociażby z prasy, która z jednej strony informowała o najmodniejszych wakacyjnych destynacjach, z drugiej zaś donosiła o kolejnych posunięciach politycznych Adolfa Hitlera. „Ktoś, kto śledził sytuację polityczną w Europie, i widział, co się dzieje, wiedział, że coś się stać musi. Ale życie polityczne nie interesuje wszystkich na równi; latem ludzi bardziej obchodzi, jak okryć głowę przed zbyt wielkim słońcem albo co wrzucić do gara” – mówi Marcin Wilk.
Na pytanie, czy obecnie możemy spodziewać się nadejścia katastrofy, odpowiada: „Zawsze nadciąga jakaś katastrofa”.
Ciągle piszemy o przeszłości
Wilk przyznaje, że w historiach sprzed 80 lat starał się znaleźć naukę dla współczesnego czytelnika. „Chciałem przyjrzeć się tej rzeczywistości, żeby zrozumieć, co działo się z Polską po 1939 r. Nie tylko w czasie wojny, ale też później, co dzieje się do dzisiaj. Dlatego że to, jak wygląda to społeczeństwo, jak ono jest rozwarstwione, jaką ma historię, jaką historię musieliśmy zostawić w tym 1939 r., sporo mówi o dzisiejszej rzeczywistości, naszych dzisiejszych nastrojach czy postawach” – mówi autor Pokoju z widokiem.
„Wydaje mi się, że każda książka, która stara się zrozumieć historię nas dotyczącą, czyli historię naszych przodków, naszej społeczności, tłumaczy nam w jakiś sposób, kim jesteśmy” – dodaje.