„Nacjonalizm, ksenofobia w Polsce tliły się przez długi czas, nasiliły się jednak od lata 2015 r., co wiązało się z tzw. kryzysem uchodźczym w Europie i na Morzu Śródziemnym” – mówi prof. Collegium Civitas Rafał Pankowski ze Stowarzyszenia „Nigdy Więcej”. „Ten kryzys w bezpośredni sposób Polski nie dotyczył, bo przecież bardzo niewielu z tych uchodźców dotarło, czy nawet miało zamiar dotrzeć do naszego kraju” – dodaje
Kolejnym gościem Dominiki Kardaś i Łukasza Grzesiczaka jest socjolog Rafał Pankowski ze Stowarzyszenia „Nigdy Więcej”.
„Od lat mamy w Polsce do czynienia z problemem agresji na tle narodowym, wyznaniowym i ideologicznym. Często sprawcami tego rodzaju zdarzeń są członkowie czy sympatycy ugrupowań o charakterze faszyzującym, które w Polsce działają od początku lat 90. Problem nie jest zupełnie nowy, a przez lata był zaniedbany, bagatelizowany i od lat nabrzmiewa” – mówi prof. Collegium Civitas Rafał Pankowski.
Socjolog wraz ze współpracownikami od połowy lat 90. prowadzi „Brunatną Księgę”, czyli rejestr zdarzeń na tle rasistowskim i ksenofobicznym, do których dochodzi w naszym kraju. Na te dane wielokrotnie powoływały się różne instytucje, także międzynarodowe, jak choćby ONZ czy Rada Europy.
Obcych nie ma, ksenofobia jest
W Polsce nie mamy wielu przedstawicieli mniejszości narodowych i etnicznych, liczba uchodźców jest niewielka, a największą grupę stanowią imigranci zarobkowi z Ukrainy. Wcale nie tak łatwo spotkać na ulicy (zwłaszcza jeśli nie jest to ulica w jednym z dużych miast) kogoś o ciemniejszym kolorze skóry. „Dlatego czasem dochodzi do pomyłki. Atakowani byli turyści z Włoch, których błędnie uznawano za Arabów czy muzułmanów” – tłumaczy Pankowski. „Jesteśmy ostrożni, kiedy chodzi o posługiwanie się dokładnymi liczbami. Mamy świadomość, że te przypadki, które udaje się nam udokumentować, to jedynie pewien wycinek rzeczywistości i czubek góry lodowej. O ile przed 2015 r. mieliśmy do czynienia w Polsce z 5-10 zdarzeniami na tle rasistowskim i ksenofobicznym w ciągu tygodnia, obecnie zdarza się ich kilka każdego dnia” – tłumaczy Pankowski.
Wymyślony wróg jednoczy
Jego zdaniem do nasilenia tego typu wydarzeń doszło latem 2015 r., kiedy liczba publicznych wypowiedzi o charakterze ksenofobicznym, ale także udokumentowanych przypadków agresji fizycznej wobec przedstawicieli mniejszości znacząco wzrosła.
Dlaczego? „Nacjonalizm, ksenofobia w Polsce tliły się przez długi czas, nasiliły się jednak od lata 2015 r., co wiązało się z kryzysem uchodźczym w Europie i na Morzu Śródziemnym. Ten kryzys w bezpośredni sposób Polski nie dotyczył, bo przecież bardzo niewielu z tych uchodźców dotarło czy nawet miało zamiar dotrzeć do Polski” – mówi Pankowski.
Socjolog podkreśla, że biorąc pod uwagę liczby bezwzględne, trzeba pamiętać, iż o wiele więcej uchodźców dotarło do Polski w latach 90. Paradoksalnie wówczas przez Polskę nie przetoczyła się tak wielka dyskusja na ten temat.
„W 2015 r. ta kwestia uchodźców zaistniała jako temat dyskursu medialnego i politycznego. O uchodźcach mówiono w negatywnym kontekście, jako rzekomym zagrożeniu dla polskiej tożsamości” – wspomina prof. Pankowski.
„To przykład absurdalnej, sztucznej kreacji wroga, stwarzania poczucia zagrożenia i podsycania nastrojów ksenofobicznych. Jednak okazało się, że tego typu retoryka pada na podatny grunt i może być bardzo skuteczna jako instrument mobilizacji politycznej” – dodaje.
Dlaczego? O tym posłuchacie w najnowszym odcinku podcastu Audioplastykon prowadzonego przez Dominikę Kardaś i Łukasza Grzesiczaka.