„Europa Środkowa to część świata, w której wszystko wydaje mi się znajome, nawet kiedy przyjeżdżam tam po raz pierwszy. Wiem, jak będzie wyglądał dworzec, rynek, jaka ulica prowadzi od dworca do rynku, jak wyglądają hotele” – mówi Jurij Andruchowycz, ukraiński pisarz i intelektualista
Z jednym z najpopularniejszych ukraińskich pisarzy spotkaliśmy się w Ołomuńcu, gdzie odbierał Nagrodę Václava Buriana, jedno z ważniejszych środkowoeuropejskich wyróżnień kulturalnych.
Wizyta w apogeum Praskiej Wiosny
„Czechy to pierwszy kraj, który odwiedziłem jako ośmioletni dzieciak. W lecie 1968 r. trafiłem do Pragi, nieoczekiwanie doświadczyłem czegoś takiego jak Praska Wiosna – w jej apogeum. Od tego czasu ten kraj jest magiczną zagranicą, do której chce się jechać i tam być” – wspomina Jurij Andruchowycz.
„Dlatego oczekiwałem, że to, co piszę i publikuję, będzie miało oddźwięk wśród czeskich wydawców i czytelników, ale niestety musiałem na to długo czekać. Moja pierwsza książka po czesku ukazała się dopiero w 2007 r., po polsku było to 15 lat wcześniej. W mojej ocenie była w tym jakaś niesprawiedliwość, że ja tak kocham ten kraj, a nie ma na to odpowiedzi z czeskiej strony” – mówi ukraiński pisarz.
Polacy, Czesi i Zakarpacie
Jurij Andruchowycz przekonuje, że barierą w kontakcie z czeskimi czytelnikami jest jego brak znajomości języka czeskiego. „Z mojego doświadczenia wynika, że pisarz z innego kraju, który przyjeżdża do miejsca, gdzie ukazała się jego książka, i potrafi mówić w języku tego kraju, jest zawsze bliżej odbierany” – uważa współautor napisanej z Andrzejem Stasiukiem książki Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową, który mówi piękną polszczyzną.
Pisarz ma także wielu polskich przyjaciół i bardzo dobrze zna naszą kulturę. „Polacy mają podobny temperament co Ukraińcy. Za to Czesi mają już zupełnie inny wewnętrzny tryb. Czesi są dziwni. Mariusz Szczygieł dokładnie to wytłumaczył w swoich książkach” – zaznacza.
Jego zdaniem Polska i Ukraina są sobie bliskie pod względem kulturalno-geograficznym. „My nawet z Czechami nie mamy granicy. W czasach międzywojennych kawałeczek Ukrainy był częścią Republiki Czechosłowackiej. I dlatego Zakarpacie jest takie dziwne w ciele Ukrainy. Jest taką jakąś brudną, małą biedną, ale Szwajcarią” – uważa Andruchowycz.