Amnesty International przeprowadziło śledztwo w sprawie pięciu ataków amerykańskich dronów w Somalii. Okazuje się, że zabiły ośmiu cywilów, a ośmiu ciężko raniły. Pytanie brzmi: ilu zginęło cywilów w stu atakach dronów, których Amnesty nie przebadało?
Odkąd w 2017 r. prezydentem został Donald Trump, Amerykanie wznowili w południowej Somalii – która pozostaje pod kontrolą radykałów z Al-Shabaab – kampanię bombardowań przy użyciu dronów. Amnesty International twierdzi, że naruszają one prawo międzynarodowe, a niektóre mogą być nawet uznane za zbrodnie wojenne.
Rolnicy pod ostrzałem
I tak na przykład, w bombardowaniu pól uprawnych pod wioską Darusalaam w listopadzie 2017 r. zginęło trzech rolników, którzy odpoczywali po nocnej pracy przy kopaniu rowów nawadniających. Amnesty International przeanalizowała materiał fotograficzny – był zgodny z relacjami świadków. Ciała ofiar zostały silnie zdeformowane – duży fragment pocisku wbił się w czoło pierwszego z nich, miażdżąc mu czaszkę, zaś ramiona ofiary trzymały się tylko na strzępkach skóry; twarz, szyja i klatka piersiowa drugiego były w wielu miejscach podziurawione odłamkami.
Inny rolnik z wioski Darusalaam w rozmowie z członkami Amnesty International wspomina, że gdy usłyszał przerażający huk, natychmiast uciekł, by schronić się pod osłoną drzew. „Ci młodzi ludzie nie spodziewali się, że zostaną zabici z powietrza, my wszyscy zaś nie spodziewaliśmy się, że świat będzie milczał” – powiedział.
Z kolei w grudniu 2017 r. śmierć poniosło pięciu cywilów, w tym dwójka dzieci, gdy eksplodowała ciężarówka przejeżdżająca przez wioskę Illimey. AFRICOM kategorycznie zaprzecza, by wybuch był dziełem amerykańskiej armii, ale świadkowie twierdzą, że eksplozja nastąpiła po wystrzeleniu pocisków z powietrza.
W jeszcze innym ataku, tym razem we wiosce Farah Waeys, zginęło dwóch cywilów, a pięć kobiet i dzieci zostało rannych. Tymczasem dowództwo sił USA w Afryce zapewnia, że zginęli tam lub zostali ranni wyłącznie bojownicy Al-Shabaab.
Amnesty prowadzi śledztwo
Ze względu na ograniczone możliwości logistyczne i trudne warunki na miejscu, Amnesty była w stanie zbadać tylko pięć bombardowań. Tymczasem ataków amerykańskich dronów w Somalii w ostatnich dwóch latach było już ponad sto. Ich liczba wzrosła po 30 marca 2017 r., gdy prezydent Donald Trump podpisał rozporządzenie uznające południową Somalię za „obszar aktywnych działań wojennych”. W pierwszych dwóch miesiącach 2019 r. było już 24 ataków dronów.
Według emerytowanego generała armii USA, z którym rozmawiała Amnesty International, rozporządzenie Trumpa definiuje jako „potencjalny cel” praktycznie każdego dorosłego mężczyznę mieszkającego w jednej z wiosek sympatyzujących z Al-Shabaab.
„Odkryta przez nas liczba ofiar wśród ludności cywilnej w zaledwie kilku atakach sugeruje, że tajemnica otaczająca udział USA w wojnie w Somalii jest w rzeczywistości zasłoną dymną dla bezkarności” – powiedział Brian Castner, ekspert Amnesty International ds. operacji wojskowych.
Wysłannicy organizacji pojechali do Somalii i przeprowadzili ponad 150 rozmów z naocznymi świadkami, krewnymi ofiar, osobami wysiedlonymi w wyniku działań wojennych oraz ekspertami, również z armii amerykańskiej. Drobiazgowo przeanalizowali także inny materiał dowodowy, w tym obrazy satelitarne, odłamki oraz zdjęcia przedstawiające skutki bombardowań.
„Nasze ustalenia są sprzeczne z powtarzanymi jak mantra zapewnieniami amerykańskiej armii o braku ofiar wśród cywilów w Somalii. Brzmią tym bardziej nieprawdopodobnie, że w ostatnich dwóch latach Stany Zjednoczone potroiły liczbę ataków powietrznych w całym kraju. Oznacza to, że przekracza ona już łączną liczbę ataków w Libii i Jemenie” – podkreśla Castner.
Amerykanie zaprzeczają
Amnesty wezwała władze USA do przeprowadzenia bezstronnego i dogłębnego śledztwa w tej sprawie. W odpowiedzi dowództwo sił USA w Afryce stanowczo zaprzeczyło, by w jego operacjach w Somalii zginęli jacykolwiek cywile.
Amerykanie od lat przekonują, ze drony pomagają uniknąć ofiar wśród cywilów. Zanim zrzucają bomby, całymi godzinami czy nawet dniami mogą obserwować potencjalne cele z dużej wysokości. Dzięki temu operator drona może po pierwsze ustalić, czy ktoś zasłużył na zbombardowanie, a jeśli tak, to wybrać dogodny moment, żeby go zlikwidować bez zagrożenia dla osób postronnych.