Język ukraiński na ulicach większych miast stał się codziennością. Setki tysięcy osób zza naszej wschodniej granicy przybywa do Polski, aby tutaj się uczyć, pracować, coraz częściej też zakładać rodziny i budować nowe życie. Wiele samorządów dostrzega potrzebę działania na rzecz wspierania procesu integracji
Wyraźny trend migracyjny ze wschodu trwa i na chwilę obecną nic nie zapowiada, żeby miał się on zakończyć. Z każdym kolejnym rokiem, w Polsce zezwolenie na pobyt stały dostają dziesiątki tysięcy ludzi; znaczna część z nich to obywatele Ukrainy. Pierwszą, oczywistą trudnością, jaką napotykają, jest bariera językowa.
Ukłon w stronę przybyszów wykonało do tej pory wiele samorządów, a kolejne idą w ich ślady. Bierne nie pozostają również instytucje kultury.
W Poznaniu i Wrocławiu, bardzo popularnych kierunkach migracji Ukraińców, którzy napływali do Polski po wybuchu wojny w Donbasie, już od przełomu marca i kwietnia 2018 r. do komunikacji miejskiej wprowadzono język ukraiński. W Poznaniu 86 biletomatów stacjonarnych umożliwia korzystanie z interfejsu w jęz. ukraińskim – obok jęz. polskiego, angielskiego, francuskiego oraz niemieckiego. Wrocław poszedł jeszcze dalej, bo dodał język ukraiński również w ponad 2,7 tysiącach biletomatów w tramwajach i autobusach. Podobne rozwiązanie w grudniu zaimplementowała Łódź, a przymierza się do tego również Warszawa.
„Obywatele Ukrainy w Warszawie mieszkają, pracują, uczą się i tutaj płacą podatki. W związku z tym, zwróciłem się do Zarządu Transportu Miejskiego z apelem o jak najszybsze wprowadzenie języka ukraińskiego w biletomatach. Tego typu rozwiązanie ułatwi życie obywatelom Ukrainy i pokaże, że Warszawa jest miastem otwartym, które dba o komfort wszystkich mieszkańców” – komentował swój wniosek do ZTM burmistrz warszawskiej Woli Krzysztof Strzałkowski.
O konieczności wprowadzenia języka ukraińskiego do komunikacji przekonywała również rzecznik łódzkiego MPK Agnieszka Magnuszewska:
„Ukraińcy stanowią duży odsetek obcokrajowców kupujących migawki. 21 proc. wniosków o wydanie biletu okresowego to wnioski obcokrajowców, z czego aż 75-80 proc. to obywatele z Ukrainy” – podkreśla.
Również instytucje kultury dostrzegły potrzebę otwarcia się na gości z Ukrainy. Gości, którzy być może postanowią zostać w Polsce na dłużej, bądź nawet zdecydują się na przeprowadzenie do Polski na stałe.
„Nie ma dnia, żebym w Krakowie nie minął ludzi, którzy rozmawiają ze sobą w języku ukraińskim. Zastanawiałem się, dlaczego ogłoszenia publiczne, rozkłady jazdy czy ogłoszenia MPK nie są pisane w tym języku. A zaraz potem zadałem pytanie samemu sobie: dlaczego ja z tym jeszcze nic nie zrobiłem?” – mówił dla krakowskiej „Gazety Wyborczej” Krzysztof Głuchowski, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru im. Juliusza Słowackiego.
W 2019 roku na deskach teatru pojawią się spektakle z napisami w języku ukraińskim, w tym wszystkie premiery: „Spóźnieni kochankowie”, „Imię róży”, „Lalka”, „Wojna polsko-ruska”. Bieżący repertuar będzie na bieżąco uzupełniany o dodatkową wersję językową.
Czas przywyknąć do nowych-starych sąsiadów
Dynamiczny rozwój gospodarczy oraz duża liczba Polaków, którzy wyjechali do pracy na Zachód po wejściu Polski do UE, stworzyły ryzyko, że nad Wisłą może zabraknąć rąk do pracy. Potwierdza to Grzegorz, od ponad 20 lat pracownik sanockiego giganta branży chemicznej Sanok Rubber (dawniej Stomil Sanok):
„Ukraińcy to obecnie 15 – 20 proc. kadry. Firma przyjmuje wszystkich, którzy tylko chcą pracować. Są również Serbowie, Rumuni, ale większość to Ukraińcy. Odkąd pracuję, nigdy nie było jeszcze takiej sytuacji”.
W położonym około godzinę jazdy samochodem od granicy ukraińskiej Sanoku, praktycznie nie ma już wolnych mieszkań do wynajęcia. Firmy na własny koszt organizują pracownikom kwatery, choć w niektórych często liczba mieszkańców jest zbyt duża, aby mówić o komforcie.
W obliczu tak dynamicznej migracji, integracja przybyszów jest nie tylko pragmatyczną koniecznością. Polska przez wieki słynęła ze swej gościnności, której nie można zaprzepaszczać w imię antagonizmów, wzbudzanych przez różne środowiska. Przed polskimi władzami, samorządami oraz społecznościami lokalnymi wciąż wiele pracy, by osiągnąć stan symbiotycznego, pokojowego współistnienia narodów, które dzieli bolesna, trudna przeszłość. Z pewnością jednak jest to trud warty podjęcia dopóty, dopóki obie strony będą wspólnie budowały lepsze jutro nad Wisłą.
Źródła: www.gazetawroclawska.pl , www.transport-publiczny.pl, www.radiolodz.pl, www.tokfm.pl, www.krakow.wyborcza.pl