Dyskusja na temat zakazu budowania domów jednorodzinnych zaczęła się w 2021 w USA. Władze stanów Kalifornia i Oregon podjęły decyzję o wprowadzeniu prawa zabraniającego stawiania nowych domów jednorodzinnych. Urzędnicy zasłaniali się, co prawda kwestiami innymi niż ekologiczne. Jednak to głównie aktywiści spod zielonego sztandaru wysuwali argumenty dotyczące ochrony środowiska. Doszło więc do tego, że domy jednorodzinne – symbol dobrobytu amerykańskiej klasy średniej stały się wrogiem wojujących ekologów. Ideą tą zainteresowały się także władze niemieckiego miasteczka Münster. Czy to oznacza, że w przyszłości Niemcy będą mieszkać wyłącznie w blokach?
Amerykański sen to mit?
Od dawna amerykańskie miasta cechują się budowaniem przedmieść, gdzie występuje mnóstwo małych i podobnych domów. Powstanie takiej formy budownictwa nie było jedynie wynikiem powojennego wzrostu gospodarczego i popularnych kredytów mieszkaniowych. Ważną rolę odegrało również podejście włodarzy wielu miast, którzy przeznaczali duże obszary gruntów wyłącznie na budownictwo jednorodzinne. Wciąż w USA można znaleźć miasta, gdzie od 70 do 80 proc. terenów pod zabudowę mieszkaniową przeznaczone jest wyłącznie dla domów jednorodzinnych.
Władze niektórych amerykańskich miast podejmują decyzje dotyczące zwiększenia udziału budynków wielorodzinnych nie tylko z troski o zwiększenie podaży mieszkań i efektywne wykorzystanie zasobów. Także ze względu na kwestie społeczne. Decydenci, będący często zwolennikami Partii Demokratycznej, podkreślają, że nowe decyzje dotyczące zagospodarowania terenów mają na celu rozwiązanie problemów społecznych. Lewicowi aktywiści od dawna krytykują przepisy promujące budownictwo jednorodzinne jako rasistowski relikt. Obecnie wielkie kontrowersje budzi fakt, że wśród białych mieszkańców Stanów Zjednoczonych jest znacznie wyższy odsetek właścicieli nieruchomości mieszkaniowych (73 proc.) w porównaniu do Afroamerykanów (42 proc.).
Zobacz też:
Posłuszny Niemiec w bloku
Władze Münsteru planują wprowadzenie ograniczeń dotyczących budowy wolnostojących domów jednorodzinnych, na wzór decyzji władz Kalifornii i Oregonu. Według Gerarda Frankego urzędnika odpowiedzialnego za planowanie przestrzenne w Münster celem tych działań jest promowanie tzw. szeregówek oraz domów wielorodzinnych. Według Franke’a, decyzja ta jest podejmowana przede wszystkim w kontekście ochrony klimatu i środowiska, ponieważ domy jednorodzinne zajmują stosunkowo dużo miejsca.
Niemieckie media przypominają, że podobne ograniczenia dotyczące nieruchomości zostały już wprowadzone w okręgu Hamburg-Nord. Od 2020 roku w tym regionie obowiązuje zakaz budowy nowych domów jednorodzinnych.
Nie ma się co dziwić, że niemieckie stowarzyszenia właścicieli domów reagują krytycznie na plany dotyczące ograniczenia budowy nowych wolnostojących domów jednorodzinnych. Werner Fliescher, członek stowarzyszenia Rhineland House & Grounds Association, podkreśla, że budowa domów jednorodzinnych nie jest podyktowana zamiarem szkodzenia środowisku. Wynika z pragnienia ludzi do życia w takich miejscach. Dodaje również, że w gęsto zaludnionych miastach brakuje miejsca, zwłaszcza jeśli chodzi o wielkość mieszkań. Fliescher ocenia zaproponowane ograniczenia jako naruszenie osobistej wolności.
Chów klatkowy
Warto przez chwilę zastanowić się nad wprowadzeniem zakazu budowania domów jednorodzinnych. Na jakie ustępstwa jeszcze musi iść społeczeństwo, żeby zaspokoić co najmniej chore ambicje ekologów? Po zakazie sprzedaży samochodów spalinowych, lotów trwających poniżej 2,5 godziny przyszedł czas na wsadzenie ludzi do bloków lub w najlepszym przypadku zabudowy szeregowej. Ciekawe czy zakaz będzie dotyczył absolutnie wszystkich, czy znajdą się wyjątki, jak w przypadku zakazu lotów.
Źródła:
- Kate Connolly, “Guardian”, “German Green MP hints at ban on new urban single-family houses”, 2021
Może cię również zainteresować: