Zamiast górskich szczytów dachy domów, zamiast kilkudziesięciu freaków, którzy znają ten sport, pełne ulice ludzi. Tak wyglądają zawody miejskiego downhillu, ostatnie w malowniczym porcie w sercu Chile. Dla zwycięzcy miało to szczególne znaczenie
Portowe miasto u podnóża Andów, nad Oceanem Spokojnym, której zabytkowe dzielnice są wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na tym tle zawodnicy MTB, wykonujący “dropy” między budynkami. Miejski downhill w takich okolicznościach wygląda na tyle zjawiskowo, że sport uznawany za niszowy, przestaje nim być. W końcu zawody organizuje Red Bull, który wie jak promować ekstremalne dyscypliny.
Dla Valparaiso, drugiego co do wielkości miasta w Chile, zawody były ważną, miejską imprezą, ale nie tylko ze względu na imponujące wyczyny kolarzy. Chodziło też o występującego w nich Pedro Ferreirę, chillijczyka z pochodzenia. Efekt tłumu kibiców zadział. Wygrywając konkurs we własnym kraju, spełnił marzenie z dzieciństwa.
“Wygrywałem zawody za granicą, ale w moim kraju jest zdecydowanie lepiej. Czułem wsparcie tłumu i przez cały czas słyszałem swoje imię. Jestem szczęśliwy i dumny, bo od dziecka marzyłem o wygraniu tego wyścigu ” – mówił po ukończeniu zawodów.
Tomáš Slavík, dwukrotny mistrz konkursu Red Bulla i lider eliminacji, tym samym nie obronił tytułu (nie mógł ukończyć ostatniego biegu po upadku w pierwszym kwartale toru). Ferreira ukończył wyścig z czasem 02: 50.084. Organizator podaje setne sekundy, bo to one zdecydowały o ostatecznym rozkładzie na podium.