Demokracja czy przejaw autorytaryzmu? W Hiszpanii właśnie rozpoczął się najbardziej drażliwy i kontrowersyjny proces polityczny od ponad 40 lat
W tym tygodniu przed hiszpańskim Sądem Najwyższym stanęło dziewięciu katalońskich polityków. To członkowie byłego rządu Katalonii, była szefowa tamtejszego parlamentu oraz przywódcy dwóch separatystycznych organizacji obywatelskich. W procesie status oskarżonych ma jeszcze trzech innych byłych członków rządu, na razie pozostających na wolności. Separatystom postawiono zarzuty rebelii, podżegania do buntu, nieposłuszeństwa i malwersacji. Byłemu wicepremierowi Oriolowi Junquerasowi grozi nawet 27 lat więzienia.
Oskarżeni odpowiedzą za swoją rolę w zorganizowanym 1 października 2017 roku referendum niepodległościowym, które przez hiszpański rząd zostało uznane za nielegalne. Udział wzięło w nim 43 procent Katalończyków, z których 90 procent zagłosowało za niepodległością. Ostatecznie ówczesny kataloński premier Carles Puigdemont ogłosił niepodległość regionu, którą Madryt zawiesił tego samego dnia.
Obrońca oskarżonych w dniu otwierającym proces powiedział, że dotyczy on „prawa do samostanowienia i zasad demokracji”. Z drugiej strony, konstytucja Hiszpanii z 1978 roku mówi o „nierozerwalnej jedności narodu hiszpańskiego”
Napięta sytuacja w Katalonii
Po unieważnionym referendum rozpisano nowe wybory, a kilku katalońskich polityków trafiło do aresztu. Spotkało się to ze sprzeciwem części katalońskiego społeczeństwa, które wyraz swojemu niezadowoleniu dawało podczas masowych demonstracji w Barcelonie. „Ulica się radykalizuje. Znajomi, którzy kiedyś nie byli wcale proniepodległościowi, nagle zaczynają brać udział w manifestacjach. Teraz każdy ma na ten temat zdanie, bo ludzie czują się skrzywdzeni stłumieniem referendum i aresztowaniem polityków” – tłumaczy Holistic.news osoba pracująca dla proniepodległościowej partii ERC (Republikańska Lewica Katalonii).
„W katalońskim społeczeństwie panuje raczej przekonanie, że ten proces jest farsą i ma znaczenie polityczne, że nie chodzi wcale o prawo. Politycy są w więzieniu prewencyjnym od ponad roku za zarzuty, które są całkowicie otwarte na interpretację. Dodatkowo, proces jest prowadzony przez Sąd Najwyższy, który oczywiście nie jest neutralny, a raczej kontrolowany przez hiszpańskich polityków, szczególnie przez Partię Ludową (PP)” – dodaje.
W związku z procesem na 21 lutego planowany jest protest generalny w Barcelonie.
Będą przyspieszone wybory
Początek procesu katalońskich separatystów zbiegł się w czasie z debatą nad projektem tegorocznego budżetu. Socjalistyczny premier Pedro Sanchez potrzebował do jego uchwalenia poparcia proniepodległościowych partii z Katalonii: PDeCAT (Demokratyczna Europejska Partia Katalonii) i ERC. Obecny premier Katalonii Quim Torra obiecywał poparcie w zamian za możliwość podjęcia negocjacji w sprawie zorganizowania kolejnego referendum niepodległościowego i zaprzestanie „represji” katalońskich więźniów politycznych.
Sprawa budżetu upadła 13 lutego. Jak informuje dziennik „El Pais”, wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym tygodniu poznamy datę przyspieszonych wyborów powszechnych. Sondaże wskazują, że choć Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza, z ramienia której Sanchez sprawuje urząd premiera, cieszy się największym poparciem, to nie mogłaby jednak stworzyć większościowego gabinetu. Dodatkowo, sytuacja polityczna została podgrzana do maksimum – to będą trzecie wybory w tym roku. W maju, oprócz wyborów do Parlamentu Europejskiego, odbędą się także wybory lokalne.
Najważniejszy proces od upadku Franco
Katalońscy separatyści przed rozpoczęciem procesu podważali wiarygodność hiszpańskiego sądu, twierdząc, że wyrok właściwie został już wydany. „W rzeczywistości to sama demokracja stanie przed sądem. Jesteśmy przed procesem, który na skutek stronniczego dochodzenia pełnego nieprawidłowości oraz fałszu, kryminalizuje politykę i ideologię” – tak w mailu wysłanym z więzienia do agencji Associated Press napisał Oriol Junqueras.
„Jesteśmy w Sądzie Najwyższym, aby oskarżyć państwo hiszpańskie o naruszenie praw obywatelskich i politycznych wszystkich Katalończyków” – stwierdził na Twitterze Quim Torra.
Carlesowi Puigdemontowi i siedmiu innym członkom rządu udało się zbiec z Hiszpanii, unikając aresztowania. Były premier Katalonii mieszka teraz w Belgii, a hiszpański wniosek o jego ekstradycję został oddalony. „Ta próba to ogromny błąd sprawiający, że polityczne rozwiązanie staje się jeszcze trudniejsze (…). Nigdy, pod żadnym pozorem, przemoc nie była dla nas opcją, i nigdy nie będzie. To my byliśmy ofiarami przemocy i cierpieliśmy z tego powodu” – pisze Puigdemont na łamach „The Guardian”. W jego opinii, główna hipoteza procesu jest błędna, bo zbrodnia rebelii wymaga użycia przemocy, a z tej skorzystały tylko hiszpańska policja i prokuratura.
„Przesłanie partii niepodległościowych w Katalonii jest jasne – to proces przeciwko demokracji. Oczywiście jest to też część naszej strategii komunikacyjnej. Jednak najgorszym posunięciem ze strony hiszpańskiej było zastosowanie więzienia zapobiegawczego i brak dialogu w sprawie rozwiązań politycznych. Wszystko to jest konsekwencją rozumienia znaczenia referendum z 1 października – czy była to demonstracja demokracji, a może nielegalne działania przeciwko konstytucji i rządom prawa?” – mówi Holistic.news osoba ze środowiska proniepodległościowej partii ERC.
Postępowanie prawdopodobnie potrwa trzy miesiące. Do złożenia zeznań wezwano ponad 500 świadków: polityków, funkcjonariuszy policji i zwykłych obywateli.
„Nigdy przedtem nie kierowano tylu podejrzeń w stronę sądu i sędziów. Jednak z drugiej strony nigdy wcześniej proces nie miał mieć tak wielkiego wpływu na polityczną przyszłość Hiszpanii, jej wewnętrzną spójność i międzynarodowy prestiż” – czytamy w komentarzu dziennika „El Pais”
Starając się uniknąć oskarżeń o stronniczość, sąd zezwolił na relacjonowanie przesłuchań na żywo. Hiszpański proces będzie też zapewne bacznie obserwowany w tych europejskich krajach, które zmagają się z tendencjami separatystycznymi, tak jak na przykład Belgia.
Źródła: The Guardian, El Pais, PAP, Associated Press, The Washington Post, BBC